Twój wygląd w piekle:
Wyglądasz jak człowiek, ale masz rogi i ogon diabełka. Czarne oczy i włosy.
--------‐----‐-----‐‐-----------Biegłam przez las tak szybko, jak nigdy dotąd. Słyszałam go za sobą. Zabójca wynajęty przez moją rodzinę biegł za mną cały czas. Powoli opadałam z sił, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa. W płucach czułam już tylko suche, raniące powietrze. W pewnym momencie potknęłam się o korzeń drzewa. Poleciałam w dół, a chcąc uniknąć spotkania mojej twarzy z ziemią, podparłam się ręka, którą niestety złamałam.
- Kurwa! - krzyknęłam z bólu ale i z tego, że mnie dopadł.
- Teraz już mi nie uciekniesz suko - powiedział przybliżając nóż do mojej szyi.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam, a po moich policzkach pociekły łzy.
- Dlatego, że mi zapłacili - powiedział, a następnie dźgnał mnie w brzuch. Zaczęłam krzyczeć.
- Miłego posiedzenia w niebie.
- D-do n-nie-nieba to ja n-nie pójdę - powiedziałam po czym dźgnał mnie w serce, a ja zobaczyłam już tylko ciemność.
****
Leżałam na czymś twardym. Było mi strasznie zimno i bolała mnie głowa. Otworzyłam oczy. Przez to, co zobaczyłam doznałam chwilowego szoku, ale przypomniałam sobie po chwili co się stało.
- Witaj w pikle - powiedziałam do siebie, a następnie chciałam ruszyć do przodu ale ktoś na mnie wpadł.
- Kurwa! Uważaj jak chodzisz - krzyknął jakiś demon i wziął zamach aby mnie uderzyć.
Zasłoniłam się rękami w oczekiwaniu na cios, ale on nie nadszedł. Odsłoniłam twarz i zobaczyłam, że jakaś niebieska ręka trzyma jego nadgarstek. Spojrzałam do kogo należała i okazało się, że koło mnie stał demon, który zamiast głowy miał... telewizor?
- Po pierwsze, ona się nawet nie ruszała i to ty na nią wszedłeś. Po drugie, jest tutaj nowa, a po trzecie, spierdalaj no chyba że chcesz wpierdol - powiedziało TV do jaszczurko podobnego demona.
- D-dobra, spokojnie Vox. Już mnie tu nie ma - powiedział i gdy telewizor go puścił, odszedł.
- Dzięki. Chyba - powiedziałam i miałam iść szukać jakiegoś hotelu, czy czegoś podobnego, demon mnie zawołał.
- Czekaj. Masz gdzie mieszkać?
- Idę właśnie szukać. Są tu jakieś hotele?
- Właściwie to jest jeden... ale nie polecam ci tam iść. Jak chcesz, to mogę ci załatwi o wiele lepsze mieszkanie.
- Naprawdę? W takim razie prowadź - powiedziałam i chwilę potem ruszyliśmy.
Szliśmy tak z kilkanaście minut i już po chwili pojawił się przed nami budynek, który był cały niebieski z wielką literą V na samym szczycie.
- To jest piękne... - powiedziałam zachwycona.
- Prawda? W środku jest jeszcze lepsze.
- Czekaj... czyli mówisz, że ty tam mieszkasz?
- Tak... eee...
- Jestem (y/n) - powiedziałam, na co on się uśmiechnął.
- Ładne imię, ale niestety tutaj są dozwolone tylko imiona na V.
- Czemu? - spytałam zdziwiona.
- Wiesz... tak poprostu już się przyjęło. Więc ty będziesz się nazywać...
- Będę się nazywać Vanessa - przerwałam mu.
- Czytasz w myślach czy co? Właśnie to imię chciałem ci zaproponować - powiedział Vox przykładając mi się z ciekawością.
- Może odkryłam jakaś moc?
- Wątpię... pewnie zwykły zbieg okoliczności. A teraz chodź - powiedział I otworzył mi drzwi, przepuszczając mnie pierwszą.
- Jaki dżentelmen - zażartowałam na co on się zaśmiał.
- Na codzień taki nie jestem - stwierdził.
- To czemu teraz jesteś? - dopytywałam.
- Ehh... nie ważne - powiedział wchodząc za mną do środka i zamykając drzwi.
Gdy tylko weszłam otworzyłam szerzej oczy. Dookoła wszystko było tak eleganckie, jakbym wcale nie była w piekle, ale o tym, że niestety w nim jestem przypominały mi te wszystkie demony.
- Dobra (y/n) muszę cię teraz przedstawić dwóm najważniejszym osobom - powiedział Vox i zaczął iść, a ja ruszyłam za nim.
- To ty nie jesteś ważny?
- Jestem ale mnie już przecież poznałaś - mówiąc to na jego ekranie pojawił się mały uśmiech.
- A, no tak...
Szliśmy chwilę w ciszy, którą Vox przerwał w momencie zatrzymania się przed jakimiś drzwiami.
- Tutaj powinni być... uważaj na Valentino.
- Który to?
- Rozpoznasz. A teraz chodź - powiedział i otworzył drzwi, ale tym razem to on wszedł pierwszy.
- Słuchajcie! Ogłaszam, że doszła do nas nowa osoba. (Y/n) chodź - powiedział, a ja posłusznie weszłam do środka.
Znajdowaliśmy się w salonie. Na kanapie siedziała jakaś dziewczyna, która pisała coś na telefonie i kilka razy przeleciała po mnie swoim spojrzeniem. Obok niej siedział jakiś facet, który nie wydawał się zbyt miły. Zapewne to był ten cały Valentino.
- To jest (y/n) ale w miejscach publicznych jak i przed kamerami będziemy do niej mówić Vanessa.
- I po chuja ona tu jest? - zapytała dziewczyna.
- Oh Velvette... nie bądź nie miła dla naszego gościa. Zapewne jest nowa, a Vox ją tylko przygarnął - powiedział mężczyzna.
- Ok.
- Witaj skarbie. Jestem Valentino, ale możesz mi mówić Val, a ta tu - wskazał palcem na kobietę - to Velvette. Możesz do niej mówić Vel - powiedział i wypuścił z ust różowy dym, bo akurat teraz palił.
- Witajcie? - zabrzmiało to raczej jak pytanie niż stwierdzenie.
- Możesz do nas mówić jak do swoich nowych przyjaciół - powiedział Vox - i nie wstydź się nas zapytać jeśli będziesz czegoś potrzebować, a teraz pokaże ci twój pokój.
Wyszliśmy z salonu, a cały stres jaki w sobie odczuwałam, zniknął. Szliśmy najróżniejszymi korytarzami i po jakiś dziesięciu minutach dotarliśmy do celu.
- Masz swoje klucze - powiedział zatrzymując się przed jednymi z wielu drzwi - ja mam pokój obok twojego.
- A Val i Vel? - zapytałam.
- Oni mają osobno w lewym skrzydle, a my znajdujemy się w prawym.
- To dobrze, bo nie chciałabym mieć pokoju obok tego łysego cepa - powiedziałam, a Vox od razu zaczął się śmiać.
- Dobre, Hah. Chyba lubisz żartować.
- Uwielbiam. Ale rzadko wychodzi mi dobry żart.
- Teraz ci wyszedł - powiedział, a ja mimowolnie się zarumieniłam.
- A tak w ogóle, to co z ubraniami? Mam tylko te - wskazałam palcem na swoje już znoszone ubrania, które miałam jeszcze za życia.
- Myślę, że Velvette coś ci znajdzie, a kiedyś możemy iść na zakupy.
- Naprawdę?
- Tak... myślę, że jak znajdę czas to możemy iść.
- Dziękuję - powiedziałam, a następnie pożegnałam się z nim i poszłam do swojego nowego pokoju, który był ogromny.

CZYTASZ
Vox x reader
RomanceZmarłaś poprzez dźgnięcie nożem przez płatnego zabójcę, którego wynajęła twoja rodzina. Nigdy cię nie kochali i chcieli się ciebie pozbyć. Miałaś 19 lat i przez depresję piłaś dużo alkoholu oraz brałaś używki. Trafiłaś oczywiście do piekła, gdzie zn...