>15<

325 22 18
                                    

- Już nigdy przed tobą nie klęknę. Po chuja się wogule nademną znęcacie przez te wszystkie lata?

- Mówimy jej? - zapytał się ojciec demonicy.

- A mów se jak chcesz. Mi i tak nie zależy.

- W takim razie odłóżmy zabawę na później - powiedział i usiadł koło mojej matki - Jesteś adoptowana.

- Co?! - krzyknęłam niedowierzając.

Z jednej strony cieszyłam się, że nie byli to moi prawdziwi rodzice, a z drugiej jednak czułam, że mogłam mieć o wiele lepszą rodzinę.

- Twoja matka zmarła przy porodzie, a ja jako twój biologiczny ojciec nie miałem innego wyjścia jak tylko cię wziąść.

- Chwila... czyli ty jesteś moim prawdziwym ojcem, a ona...

- Ona była moją kochanką za czasów kiedy twoja matka jeszcze żyła. Potem nic nie stanęło nam na przeszkodzie aby z nami zamieszkała - mówił.

Czyli jednak to mój rodzic mi to zrobił - pomyślałam.

Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że mogę im uciec. Demon cały czas opowiadał mi o starych czasach, a ja zaczęłam się rozglądać za drogą ucieczki. Moją uwagę zwróciły otworzone drzwi, a tuż obok na stoliku sztylet z anielskiej stali. Popatrzyłam się ostatni raz na znienawidzone przeze mnie osoby. Nawet nie patrzyli w moją stronę. Zerwałam się więc do biegu.

- Ej! A ty gdzie?! Wracaj tu suko! - wolał za mną ojciec.

Szybko dobiegłam do stolika i złapałam narzędzie. Kiedyś ćwiczyłam w tajemnicy przed nimi rzucanie nożami. Miałam tylko nadzieję, że nie wyszłam z wprawy. Odwróciłam się, wzięłam zamach, a następnie wycelowałam i rzuciłam. Było słychać tylko dźwięk przelatującego sztyletu koło mojego ucha, a potem rozcinającego skórę w miejscu gdzie powinno być serce demona. Moja macocha widząc to zerwała się i zaczęła biec w moją stronę. Na szczęście byłam szybsza. Dorwałam sztylet, a gdy go podniosłam, kobieta sama się na niego nabiła.

- Jacy wy byliście głupi - powiedziałam do siebie i mając nadzieję, że już nic mi nie przeszkodzi ruszyłam do drzwi z których mnie tu wprowadzono.Lecz gdy tylko przekroczyłam próg włączył się alarm.

- Nosz kurwa! - krzyknęłam i rzuciłam się biegiem trzymając dalej sztylet w ręce.

Najpierw Vox, a potem wyjście - myślałam.

Wbiegłam do pomieszczenia w którym byliśmy przedtem. Na całe szczęście telewizor tam był. Podbiegłam do niego i spróbowałam go podnieść. Był słaby, a ja nie byłam zbyt silna, więc musiałam się przemienić mając nadzieję, że to coś zmieni. Moje rogi i ogon od razu urosły, a oczy zmieniły kolor na czerwony. Od razu poczułam się silniejsza dzięki czemu mogłam podtrzymać chłopaka ale i tak musiał iść o własnych siłach. Nie pomagał też wcale głośny alarm z głośników. Wiedziałam więc, że zaniedługo zleci się tu masa strażników i innych demonów. Gdy mieliśmy już wychodzić, nagle przed nami pojawił się jakiś demon. Wyciągnęłam w jego stronę rękę z bronią, ale on mi ją od razu wyrwał.

- Spokojnie. Weźmiemy was do domu - powiedział demon, a po tym obraz mi się rozmazał i poczułam jak lecę w dół.

***

-(Y/n)!!!  Przyjdź tu! Natychmiast! - zawołała mnie mama.

- T-tak mamusiu?

-  Czemu masz z matematyki ocenę 4? Jesteś w trzeciej klasie gówniaro! Tu powinno być 5 a już najlepiej 6! Nie tak cię wychowaliśmy z ojcem! Same problemy z tobą! Idź teraz do pokoju i ucz się na poprawę. Ma być 6 jasne?

Vox x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz