Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale nic z tego. Po chwili jednak poczułam jak wszystko się sypie, a ja zaczęłam spadać w dół.
***
Obudziłam się i od razu zerwałam do siadu, ponieważ jak się domyśliłam potem, leżałam na łóżku.
Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Znajdowałam się w swoim pokoju. Wstałam powoli, bo kręciło mi się jeszcze trochę w głowie, a wszystko dookoła lekko wirowało. Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę salonu. Stanęłam przy drzwiach i zaczęłam nasłuchiwać głosów.
- Kiedy ona się obudzi? - powiedział, jeśli dobrze mi się zdawało, Vox.
- Spokojnie chłopie. Taki środek działa od jednego do dwóch dni - odpowiedziała mu Velvette.
- Śpi już prawie dwa dni! - przez to, że krzyknął widziałam, że to Vox.
- Prawie, robi wielką różnice.
Po dłuższej chwili postanowiłam przerwać ich kłutnię i weszłam do środka. Gdy tylko otworzyłam drzwi wszystkie oczy zostały skierowane na mnie.
- (y/n)! Ty żyjesz! - krzyknął Vox i podbiegł do mnie przytulając mnie, na co przez chwilę mnie zamurowało ale po chwili oddałam przytulasa.
- Spokojnie Voxiuś - powiedziała Vel i gdy udało jej się odciągnąć ode mnie chłopaka, przytuliła mnie na kilka sekund.
- Żyję, ale proszę, nie pytajcie się mnie o moje halucynacje.
- Aż takie złe były - zapytał Vox.
- Emm... jakby to powiedzieć... pierwsza mi się nawet podobała a druga to tak średnio.
- A jaka była pierwsza - dopytywał dalej chłopak.
- Wiem tylko tyle, że (y/n) trochę jęczała jeśli chcesz wiedzieć - wtrąciła Velvette, a ja poczułam jak moją twarz robi się lekko czerwona.
- Co?! (Y/n) z kim?
- Z... - zaczęła dziewczyna ale zanim zdążyła powiedzieć coś więcej zatkałam jej usta ręką.
- Z nikim - powiedziałam szybko.
Wzięłam rękę z ust Vel i gdy myślałam, że dała już sobie z tym spokój, ona miała inne plany.
- Jak z nikim, jak mówiłaś imię naszego kochanego telewizorka - powiedziała, a ja czułam, że zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona niż przedtem.
Popatrzyłam się na Vox'a, który patrzył się na mnie z otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami, a po ich prawej stronie były jakieś dwie czerwone linie.
- Co się lampisz?
- Ty serio... moje imię...
- Tak! I co z tego?! To tylko jakieś głupie halucynacje.
- Jak dla mnie nie głupie. Chciałbym je odwzorować ale...
- Nie! Nigdy. Zapomnij - powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia kierując się w stronę kuchni.
Idąc korytarzem czułam coraz większy głód. Z tego co słyszałam, to chyba nie jadłam z dwa dni.
Otworzyłam lodówkę z której wyjęłam jakieś kabanosy. Nie były to te, które jadłam za życia, więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Usiadłam przy stole i wzięłam małego gryza. Na szczęście mi zasmakowało i po chwili w opakowaniu został tylko jeden kabanos. Miałam go już wyciągnąć, ale wtedy poczułam uścisk na mojej dłoni. Popatrzyłam się w jej stronę i zobaczyłam, że owinął się wokół niej jakiś kabel. Sekundę później to coś przeleciało zza moich pleców i wzięło mi ostatniego kabanosa.
- Ej! - krzyknęłam i się obróciłam tylko po to, aby zobaczyć zajadającego się nim Vox'a.
- No co?
- Zajebałeś mi kabanosa.
- No i?
- Pożałujesz.
- Ale się boję - powiedział, a ja już chciałam do niego podejść, ale wtedy do kuchni wbiegł jakiś różowo biały demon.
- Proszę pomóżcie.
- Co się stało? - zapytałam widząc, że jest dość mocno pobity.
- (y/n) nie - powstrzymał mnie Vox.
- Ale on...
- Żadne Ale! Chcesz żeby Val ci przyjebał za to?
- Wiesz co? Obojętne mi to jest! - krzyknęłam, a następnie złapałam tego chłopaka za jedną z czterech rąk i zaczęłam prowadzić do łazienki.
- Ty nie powinnaś... - zaczął pająk, gdy tylko zamknęłam za nami drzwi.
- Cii. Znam Val'a. Potem mu przejdzie.
- Nie przejdzie. On ma moją duszę.
- C-co? Jak to?
- Byłem taki głupi... myślałem, że to prawdziwa miłość, a on chciał mnie tylko wykorzystać - powiedział, po czym pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.
- A da się jakoś zerwać kontrakt posiadania duszy?
- Jedno z nas musi umrzeć - powiedział i popatrzył się na mnie - Emm... od razu mówię, że to nie jest dobry pomysł.
- Czemu? - zapytałam dalej zamyślona, jak pozbyć się Valentino.
- To nie jest takie proste. Potrzebujesz do tego anielskiej stali.
- Ja za nim nie przepadam i ty też.
- A co z resztą Vee's?
- Wystarczy jak będą myśleli, że zabił go anioł podczas eksterminacji. I wiesz co... masz kontakt z Lucyferem?
- Tak, a co?
- Poproś go, aby załatwił mi wizytę w niebie z Adamem. Mam jedną sprawę do załatwienia - powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się mały psychopatyczny uśmieszek.
- Ale...
- Żadne ale. Proszę, zaufaj mi.
- D-dobra.
~skip time~
Była dwudziesta druga, a ja szykowałam się do spania, gdy nagle mój telefon zadzwonił. Popatrzyłam na ekran. Okazało się, że napisał to Angel Dust z którym wymieniłam się wcześniej numerem.
Od: Angel
Powiedział, że nie będzie to proste ale spróbuje. Właśnie niedawno wysłał list do nich. Jeśli się zgodzą, to najwcześniej za kilka dni będziesz mogła się z nimi spodkać.
Do: Angel
Spoko. Już najwyższy czas dać nauczkę tej zjebanej łysej pale.
Odpisałam mu i poszłam do łazienki przebrać się w piżamę. Oczywiście nikt nie wiedział o naszym planie, który był następujący. Spotykam się z Adamem, proszę go, aby dał mi sztylet albo nożyk z anielskiej stali. Jak się zgodzi, to zajebiście, jak nie, to będę musiała się wkraść do nieba wpierw się przebierając w mniej piekielne ciuchy i podkraść jakąś broń. Powrót powinien być prosty.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę łóżka. Wszystko wydawało się normalne, do momentu w którym zobaczyłam, że nie ma mojego telefonu. Zaczęłam go wszędzie szukać, ale na marne. Po kilkunastu minutach postanowiłam pójść do Vox'a. Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi obok. Prawie od razu usłyszałam pozwolenie, na co weszłam do środka.
- Vox gdzie jesteś? - zapytałam, ponieważ w pomieszczeniu jak i na korytarzu było ciemno.
Nie usłyszałam odpowiedzi, ale zamiast tego, poczułam czyjeś ręce na mojej talii.
![](https://img.wattpad.com/cover/367599968-288-k783973.jpg)
CZYTASZ
Vox x reader
RomanceZmarłaś poprzez dźgnięcie nożem przez płatnego zabójcę, którego wynajęła twoja rodzina. Nigdy cię nie kochali i chcieli się ciebie pozbyć. Miałaś 19 lat i przez depresję piłaś dużo alkoholu oraz brałaś używki. Trafiłaś oczywiście do piekła, gdzie zn...