>11<

320 24 11
                                    

Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale nic z tego. Po chwili jednak poczułam jak wszystko się sypie, a ja zaczęłam spadać w dół.

***

Obudziłam się i od razu zerwałam do siadu, ponieważ jak się domyśliłam potem, leżałam na łóżku.

Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Znajdowałam się w swoim pokoju. Wstałam powoli, bo kręciło mi się jeszcze trochę w głowie, a wszystko dookoła lekko wirowało. Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę salonu. Stanęłam przy drzwiach i zaczęłam nasłuchiwać głosów.

- Kiedy ona się obudzi? - powiedział, jeśli dobrze mi się zdawało, Vox.

- Spokojnie chłopie. Taki środek działa od jednego do dwóch dni - odpowiedziała mu Velvette.

- Śpi już prawie dwa dni! - przez to, że krzyknął widziałam, że to Vox.

- Prawie, robi wielką różnice.

Po dłuższej chwili postanowiłam przerwać ich kłutnię i weszłam do środka. Gdy tylko otworzyłam drzwi wszystkie oczy zostały skierowane na mnie.

- (y/n)! Ty żyjesz! - krzyknął Vox i podbiegł do mnie przytulając mnie, na co przez chwilę mnie zamurowało ale po chwili oddałam przytulasa.

- Spokojnie Voxiuś - powiedziała Vel i gdy udało jej się odciągnąć ode mnie chłopaka, przytuliła mnie na kilka sekund.

- Żyję, ale proszę, nie pytajcie się mnie o moje halucynacje.

- Aż takie złe były - zapytał Vox.

- Emm... jakby to powiedzieć... pierwsza mi się nawet podobała a druga to tak średnio.

- A jaka była pierwsza - dopytywał dalej chłopak.

- Wiem tylko tyle, że (y/n) trochę jęczała jeśli chcesz wiedzieć - wtrąciła Velvette, a ja poczułam jak moją twarz robi się lekko czerwona.

- Co?! (Y/n) z kim?

- Z... - zaczęła dziewczyna ale zanim zdążyła powiedzieć coś więcej zatkałam jej usta ręką.

- Z nikim - powiedziałam szybko.

Wzięłam rękę z ust Vel i gdy myślałam, że dała już sobie z tym spokój, ona miała inne plany.

- Jak z nikim, jak mówiłaś imię naszego kochanego telewizorka - powiedziała, a ja czułam, że zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona niż przedtem.

Popatrzyłam się na Vox'a, który patrzył się na mnie z otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami, a po ich prawej stronie były jakieś dwie czerwone linie.

- Co się lampisz?

- Ty serio... moje imię...

- Tak! I co z tego?! To tylko jakieś głupie halucynacje.

- Jak dla mnie nie głupie. Chciałbym je odwzorować ale...

- Nie! Nigdy. Zapomnij - powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia kierując się w stronę kuchni.

Idąc korytarzem czułam coraz większy głód. Z tego co słyszałam, to chyba nie jadłam z dwa dni.

Otworzyłam lodówkę z której wyjęłam jakieś kabanosy. Nie były to te, które jadłam za życia, więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Usiadłam przy stole i wzięłam małego gryza. Na szczęście mi zasmakowało i po chwili w opakowaniu został tylko jeden kabanos. Miałam go już wyciągnąć, ale wtedy poczułam uścisk na mojej dłoni. Popatrzyłam się w jej stronę i zobaczyłam, że owinął się wokół niej jakiś kabel. Sekundę później to coś przeleciało zza moich pleców i wzięło mi ostatniego kabanosa.

- Ej! - krzyknęłam i się obróciłam tylko po to, aby zobaczyć zajadającego się nim Vox'a.

- No co?

- Zajebałeś mi kabanosa.

- No i?

- Pożałujesz.

- Ale się boję - powiedział, a ja już chciałam do niego podejść, ale wtedy do kuchni wbiegł jakiś różowo biały demon.

- Proszę pomóżcie.

- Co się stało? - zapytałam widząc, że jest dość mocno pobity.

- (y/n) nie - powstrzymał mnie Vox.

- Ale on...

- Żadne Ale! Chcesz żeby Val ci przyjebał za to?

- Wiesz co? Obojętne mi to jest! - krzyknęłam, a następnie złapałam tego chłopaka za jedną z czterech rąk i zaczęłam prowadzić do łazienki.

- Ty nie powinnaś... - zaczął pająk, gdy tylko zamknęłam za nami drzwi.

- Cii. Znam Val'a. Potem mu przejdzie.

- Nie przejdzie. On ma moją duszę.

- C-co? Jak to?

- Byłem taki głupi... myślałem, że to prawdziwa miłość, a on chciał mnie tylko wykorzystać - powiedział, po czym pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.

- A da się jakoś zerwać kontrakt posiadania duszy?

- Jedno z nas musi umrzeć - powiedział i popatrzył się na mnie - Emm... od razu mówię, że to nie jest dobry pomysł.

- Czemu? - zapytałam dalej zamyślona, jak pozbyć się Valentino.

- To nie jest takie proste. Potrzebujesz do tego anielskiej stali.

- Ja za nim nie przepadam i ty też.

- A co z resztą Vee's?

- Wystarczy jak będą myśleli, że zabił go anioł podczas eksterminacji. I wiesz co... masz kontakt z Lucyferem?

- Tak, a co?

- Poproś go, aby załatwił mi wizytę w niebie z Adamem. Mam jedną sprawę do załatwienia - powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się mały psychopatyczny uśmieszek.

- Ale...

- Żadne ale. Proszę, zaufaj mi.

- D-dobra.

~skip time~

Była dwudziesta druga, a ja szykowałam się do spania, gdy nagle mój telefon zadzwonił. Popatrzyłam na ekran. Okazało się, że napisał to Angel Dust z którym wymieniłam się wcześniej numerem.

Od: Angel

Powiedział, że nie będzie to proste ale spróbuje. Właśnie niedawno wysłał list do nich. Jeśli się zgodzą, to najwcześniej za kilka dni będziesz mogła się z nimi spodkać.

Do: Angel

Spoko. Już najwyższy czas dać nauczkę tej zjebanej łysej pale.

Odpisałam mu i poszłam do łazienki przebrać się w piżamę. Oczywiście nikt nie wiedział o naszym planie, który był następujący. Spotykam się z Adamem, proszę go, aby dał mi sztylet albo nożyk z anielskiej stali. Jak się zgodzi, to zajebiście, jak nie, to będę musiała się wkraść do nieba wpierw się przebierając w mniej piekielne ciuchy i podkraść jakąś broń. Powrót powinien być prosty.

Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę łóżka. Wszystko wydawało się normalne, do momentu w którym zobaczyłam, że nie ma mojego telefonu. Zaczęłam go wszędzie szukać, ale na marne. Po kilkunastu minutach postanowiłam pójść do Vox'a. Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi obok. Prawie od razu usłyszałam pozwolenie, na co weszłam do środka.

- Vox gdzie jesteś? - zapytałam, ponieważ w pomieszczeniu jak i na korytarzu było ciemno.

Nie usłyszałam odpowiedzi, ale zamiast tego, poczułam czyjeś ręce na mojej talii.

Vox x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz