- Hej, hej. Nie rozpędzaj się tak. Na dzieci jeszcze będzie czas, a to był tylko żart - powiedziałam na jednym tchu.
- Co? Jak to.
- Wiesz... jak poszedłeś wtedy po ubrania dla mnie, to wpadłam na taki jeden pomysł i napisałam do Vel i Valentino, a oni się zgodzili. Więc to był tylko żart, a ja ledwo się powstrzymywałam aby się nie zrzygać od tych ogórków.
- Czyli nie ma dziecka?
- Vox! Kurwa. To ci właśnie próbowałam powiedzieć. A to że ty jesteś overlordem, to nic, ponieważ ja nim nie jestem i nie mogę mieć dziecka.
- Dobra. Trochę szkoda, ale okej - powiedział, a ja walnęłam w niego poduszką.
- Ałaa, za co to.
- Za to twoje "trochę szkoda" - powiedziałam, a on zrobił coś, czego się nie spodziewałam.
Kiedy zamknęłam na chwilę oczy, on mnie pocałował. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, ale prawie od razu odwzajemniłam pocałunek.
- Kocham cię - powiedział kiedy oderwaliśmy się od siebie, aby złapać powietrze.
- Ja ciebie też.
Kilka dni później.
Szłam spokojnie korytarzem do mojego pokoju, gdy nagle zza rogu wyszedł Vox z jakimś młodym chłopakiem. Miał na oko z 25 lat. Jego włosy miały kolor blond. Niezbyt lubię blondynów.
- Oo, (y/n) dobrze, że jesteś. Słuchaj to jest nowy pracownik Max. Będzie moim służącym, więc jakbyś coś chciała, to możesz go też poprosić. Jest zawsze do twojej dyspozycji.
- Spoko - odpowiedziałam
- Max, to jest (y/n). Moja dziewczyna, więc jak będzie czegoś potrzebowała, to jej też masz usługiwać, jasne?
- Tak.
- To w takim razie mamy dogadane.
(Y/n) proszę chodź na słówko. Musimy porozmawiać - powiedział łapiąc mnie tym samym za rękę i zaczął lekko ciągnąć w kierunku sypialni.Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku, a Maxowi, który podążał za nami, kazał zaczekać przed drzwiami.
- O co chodzi? - spytałam.
- Słuchaj... jutro muszę wyjechać w ważnej sprawie na tydzień - powiedział i westchnął.
- Jak to na tydzień? - mówiłam spokojnym głosem chociaż we mnie wszystko chciało abym go jutro nie puściła.
- Przepraszam cię. Ale obiecuję, że jak tylko tu wrócę, to wynagrodzę ci twoje czekanie - powiedział, a jego głos lekko się zmienił.
- Tak? A czym mi to wynagrodzisz~? - spytałam, chociaż bardzo dobrze znałam odpowiedź.
- Tym samym, co będzie dzisiaj wieczorem~ - mówiąc to, zaczął się do mnie powoli zbliżać.
Nie oddałam się. Nie chciałam tego przerywać, lecz ktoś miał inne plany. Gdy miało już dojść do pocałunku, nagle ktoś zapukał w drzwi i od razu je otworzył. Odskoczyliśmy od siebie i popatrzyliśmy kto śmiał zakłucić nam spokój. Oczywiście nie kto inny jak Max.
- Przepraszam że przeszkadzam, ale muszę tu stać cały czas? - zapytał, a ja myślałam, że zaraz wybuchnę ze złości na niego.
- Dzisiaj już możesz iść do domu. Jutro na ósmą masz tu być. I jeszcze jedno! Najpierw czekaj na pozwolenie zanim otworzysz drzwi. Jasne? - powiedział spokojnym głosem Vox.
- Tak, przepraszam - zamknął drzwi i odszedł.
- Która godzina? - spytał chłopak.
Popatrzyłam na zegarek w telefonie.
- Około wpół do dziewiętnastej.
- W takim razie muszę już iść. Potem zrobię ci niespodziankę. Kocham cię - stwierdził i zanim zdążyłam o cokolwiek go zapytać, wyszedł.
Nie mając za bardzo nic do roboty wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę salonu.
Szłam korytarzem i kiedy miałam już skręcić, nagle ktoś wybiegł zza ściany i na mnie wpadł. Polecieliśmy razem na podłogę.- Ała - syknęłam, gdy tylko moje plecy zderzyły się w twardą podłogą.
- Boże, przepraszam - powiedział Max, ponieważ to właśnie on na mnie wpadł.
- Nie jestem Bogiem, a ty mógłbyś bardziej uważać. Jak będziesz dalej tak biegał, to zaniedługo powpadasz na wszystkie możliwe osoby tutaj - warknęłam wstając i otrzepując się lekko z kurzu.
- T-tak... to ja już pójdę - wyjęczał i pobiegł wzdłuż korytarza.
Kogo on kurwa zatrudnił - powiedziałam do siebie w myślach i podeszłam do drzwi.
Weszłam do salonu gdzie, jak myślałam, byli Valentino z Vel.
- Oo, hej (y/n) - powiedziała jako pierwsza dziewczyna, ponieważ Val siedział do mnie obrócony plecami.
- Hej - odpowiedziałam siadając koło niej.
- Jak się czujesz z tym, że twój kochaś opuści cię na tydzień? - spytał po chwili Val.
- Trochę szkoda. Jakoś dam radę przez ten tydzień bez niego.
>>> Gdzieś w piekle <<<
Podeszłam do drzwi. Bałam się. Bardzo. Nie chciałam aby mnie zabili. Podniosłam drżącą dłoń do drzwi i zapukałam cicho trzy razy.
- Proszę - usłyszałam zza drzwi, a chłodność tego głosu dało się poczuć aż tutaj. Nie miałam jednak wyboru.
- No proszę, proszę... Zoe. A już myśleliśmy że zwiałaś - powiedział kobiecy głos.
Nie widziałam jej, ponieważ siedziała w najciemniejszym miejscu w całym pomieszczeniu. Dobrze ją jednak słyszałam i wiedziałam jedno. Ten ton głosu nie zwiastował nic dobrego.
- P-przepraszam... - wyszeptałam najciszej jak mogłam.
- Co kochanie? Nie słyszę. Podejdź bliżej, proszę.
Podeszłam.
- Przepraszam - powiedziałam już tym razem głośniej.
- Yhym... a wiesz za co? - spytał głos, a sekundę później poczułam uścisk na mojej szyi i zobaczyłam wijacy się po podłodze fioletowy łańcuch.
- N-nie - wyjąkałam.
- Miałaś sprawić, że ta gówniara odejdzie od vees, a co zrobiłaś?! Połączyłaś ją z nimi jeszcze bardziej! - wrzasnęła pociągając za łańcuch, przez co zmusiła mnie do uklęknięcia.
- J-ja...
- Tak, ty! Miałaś się z nią pokłócić, ale w taki sposób, aby od nich odeszła. A ty co narobiłaś?! Potrzebuje jej tutaj abym mogła stworzyć portal, który połączy piekło z niebem i Ziemią. Masz sprawić, aby odeszła od nich, a potem ma dołączyć do nas, rozumiemy się?!
- T-tak Eva...
>>> Wieża Vees <<<
Dochodziła dwudziesta pierwsza. Szłam właśnie pod prysznic, a w tym samym czasie rozmyślałam nad niespodzianką od Voxa. Zdjęłam ubranie i weszłam do kabiny. Puściłam wodę. Od razu poleciała letnia, czyli w sam raz. Przez szumiący strumień nie słyszałam, gdy ktoś wszedł do łazienki. Zorientowałam się że nie jestem sama dopiero, gdy drzwi od kabiny prysznicowej się otworzyły. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się nagi tors Voxa.
- V-vox? Co ty tutaj robisz? - spytałam starając się jednocześnie zakryć rumieniec, który powoli wchodził na moją twarz.
- Co ja tutaj robię... to jest ta niespodzianka. Nie myślałem, że akurat dzisiaj wybierzesz prysznic. W sumie to nawet lepiej, bo nigdy jeszcze nie robiłem tego w takim miejscu~
- A ty możesz wchodzić do wody?
- Heh. To jest piekło (y/n) - powiedział, a następnie wszedł do mnie zasuwając drzwi.
-------------------------------
No to... chyba każdy już wie co się wydarzy w następnym rozdziale.Jestem ciekawa waszych teorii na temat tej krótkiej scenki z tego innego miejsca w piekle.

CZYTASZ
Vox x reader
RomanceZmarłaś poprzez dźgnięcie nożem przez płatnego zabójcę, którego wynajęła twoja rodzina. Nigdy cię nie kochali i chcieli się ciebie pozbyć. Miałaś 19 lat i przez depresję piłaś dużo alkoholu oraz brałaś używki. Trafiłaś oczywiście do piekła, gdzie zn...