>4<

342 29 25
                                    

Obudziłam się dość wcześnie, bo jakoś przed szóstą. Postanowiłam więc, że pójdę do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia, bo przecież wczoraj nie jadłam kolacji. Nie przebierałam się z piżamy no bo kto o tej godzinie już nie śpi? Oprócz mnie oczywiście. Zeszłam po schodach I skierowałam się korytarzem w kierunku pomieszczenia. Nie zdążyłam zwiedzić jeszcze wszystkiego, ale byłam ciekawa co się znajduje za jednymi drzwiami, do których Vox nie pozwala wejść nikomu. Nie zastanawiając się nad tym zbytnio szłam dalej. Weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie śniadanie. Postawiłam na płatki z mlekiem, bo nie chciało mi się zbytnio wydziwiać. Nastawiłam wodę na herbatę, przez co nie usłyszałam jak ktoś właśnie wszedł.

- Hej (y/n) nie wiedziałem, że cię tutaj spodkam - powiedział głos za mną, a ja się obróciłam.

- Oo... Hej Vox. Co ty tu... - chciałam go o coś zapytać, ale nie mogłam wydobyć ani słowa więcej, kiedy zobaczyłam, że jest bez koszulki.

- Odłożyłaś nóż? - zapytał nagle.

- Nie... i nie mam zamiaru! Nawet nie próbuj mi go odebrać! - powiedziałam I schyliłam się, aby dosięgnąć coś z niższej półki, ale zapomniałam w co jestem ubrana.

Zaczęłam grzebać w szafce za poszukiwaniem płatków. Były tam wszystkie inne składniki do jedzenia oprócz nich. Miałam zobaczyć w innej dolnej szafce, ale usłyszałam z tyłu chrząknięcie i dopiero wtedy zrozumiałam w jakiej pozycji jestem i przed kim.

- Gdzie są płatki? - zapytałam podniszac się, a na mojej twarzy był widoczny rumieniec.

- Tam... - odpowiedział wskazując palcem w stronę szafki, która niestety też była na dole i do której zerknęłabym za chwilę.

Tym razem nie popełniłam już tego samego błędu i zamiast sięgać do niej, przykucnęłam. Otworzyłam ją, a moim oczom ukazały się najrozmaitsze opakowania z produktem którego szukałam.

- Więcej się nie dało? - zapytałam w tym samym czasie sięgając po pierwsze lepsze.

- Dało się... tylko się nie mieściło.

- Po chuja wam tyle płatków?

- Do jedzenia.

- Przecież tu jest z pięćdziesiąt opakowań! Wczoraj był tu jeszcze chleb i bułki! - prawie, że wykrzyczałam.

- No i?

- Debil - powiedziałam i zaczęłam robić sobie śniadanie.

- Mów se co chcesz, ale debilem nie jestem - powiedział Vox i poszedł do lodówki z której wyciągnął serek.

- Jesteś - powiedziałam cicho aby nie usłyszał, co mi się udało.

Kiedy moje płatki były gotowe, usiadłam przy stoliku obok Vox'a ale nie mogłam jeść, bo ciągle patrzyłam się jak telewizor pochłania swój serek truskawkowy. Przez co mój mózg się wyłączył i nie widziałam kiedy Vox zaczął się na mnie patrzeć.

- Co się gapisz? - zapytał i jakby nigdy nic wstał i wyrzucił do kosza opakowanie po swoim niby śniadaniu.

- J-ja? Nie nic - powiedziałam i od razu obróciłam głowę w stronę miski.

Kiedy myślałam, że już pójdzie do swojego pokoju aby się ubrać, bo nadal nie miał żadnej koszulki, stanął za mną i nachylił się do mnie.

- Umiesz tańczyć? - zapytał, a mnie momentalnie przeszły dreszcze.

- T-tak... a co?

- To świetnie. Val zwolnił jedną z lepszych tencerek u nas i potrzebujemy kogoś na zastępstwo. Będziesz miała oczywiście płacone dopóki ona nie wróci. Zgadzasz się? - zapytał i wyciągnął do mnie dłoń wokół której pojawiło się niebieskie światło.

Vox x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz