>13<

336 26 30
                                    

Otworzył drzwi rzucając mnie po chwili na łóżko.

- Kurwa ogarnij się. Dracze ruchacze ci się odpalił czy co?

- Co? Jakie dracze? - zapytał.

- Ty się nie znasz, bo jak żyłeś to nie było jeszcze Harrego Pottera - powiedziałam i powoli wstałam z łóżka kierując się w stronę drzwi.

Gdy Vox się zamyślił próbowałam się przeteleportować, ale nie wiem dlaczego nie udało mi się. Próbowałam kilka razy ale bez skutku.

- Co ty robisz? - zapytał kiedy dalej próbowałam się przenieść.

- Ja? Spierdalam - powiedziałam i pobiegłam w stronę drzwi, które na moje szczęście były otwarte.

- Nosz kurwa! Znowu?! - usłyszałam za sobą.

Wbiegłam do salonu gdzie dalej siedzieli Val z Velvette.

- (y/n)? Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona dziewczyna.

- Uciekłam mu.

- Znowu? Współczuję mu - wtrącił Val

- Czemu?

- Biedactwo chce sobie zaruchać, a ty mu ciągle uciekasz - mówiąc to wybuchnął razem z Vel śmiechem.

- Haha. Bardzo śmieszne. Ja tu kurwa o życie walczę.

- Dobra nie dąsaj się już tak. Za niedługo mu to minie. Co powiesz na grę w butelkę z alkoholem? - mówiąc to Velvette wstała i wyjęła z jednej szafki kilka mocnych alkoholi.

- Dobra. Co złego może się stać? W końcu to zwykła zabawa - powiedziałam bardziej do siebie, ale i tak dość głośno aby słyszeli.

- Ej! Val zawołaj Vox'a!

- Zaraz.

- C-co? Vel nie! Ja nie będę w to grać z Vox'em.

- Oh no weź (y/n). Fajnie będzie - powiedziała dziewczyna i rzuciła mi poduszkę.

Usiadłyśmy na podłodze, a po środku dałyśmy pustą butelkę. Po chwili przyszli chłopcy. Vox popatrzył się na mnie dziwnie ale nic nie powiedział.

- Dobra słuchajcie. Żeby zacząć na ostro losujemy kostką ile kieliszków alko musimy wypić najpierw. Ja zaczynam.

Velvette rzuciła zwyczajną kostką do gry i po chwili wypadła jej liczba cztery. Rozłożyła więc cztery kieliszki i do każdego nalała czystego alkoholu. Wypiła jeden za drugim i nawet się nie skrzywiła.

- Dobra, to teraz ja - powiedział Valentino i też rzucił. Mu wypadło dwa - co tak mało?

- Nie narzekaj tylko pij. Potem będzie więcej - mówiąc to Velvette podała mi kostkę.

Rzuciłam i miałam nadzieję, że wypadnie od czterech w dół, ale tak się niestety nie stało. Z przerażeniem patrzyłam jak kostka zatrzymuje się na liczbie...

- Sześć? Sześć kurwa?! Ja nie dam rady tyle - zaczęłam ale Vel przerwała mi to podtykając jeden z sześciu kieliszków.

- Masz i pij.

Pierwsze trzy były dla mnie udręką, ale potem już było coraz łatwiej. Gdy odstawiłam już ostatni kieliszek, czułam się bardzo pijana, a to był dopiero początek. Alkohol nigdy nie był moją mocną stroną i zawsze tak na mnie działał nawet w małej ilości.

Teraz przyszła kolej na Vox'a, który rzucił i czekał niecierpliwie. Po chwili kostka zatrzymała się na takiej samej liczbie co moja. Czyli sześć.

- Dawaj mi to - powiedział telewizor kiedy Vel skończyła mu polewać.

Gdy Vox skończył pić zaczęła się gra.

- Ten kto kręci ten zadaje. Do wyboru prawda albo wyzwanie - instruowała Velvette.

Dziewczyna zakręciła butelką i wypadło na Vox'a.

- Prawda - powiedział chłopak zanim Vel zdążyła zadać pytanie.

- W takim razie... zakochałeś się w kimś?

- T-tak.

- Uuu, a powiedziałeś jej o tym? - dopytywała dziewczyna.

- Po pierwsze, to już drugie pytania, a po drugie, to skąd wiesz, że to akurat ona? - powiedział Valentino, a Vox w tym czasie zakręcił.

Zrobił to mocno i butelka obracała się dość długo. Widziało się, że zatrzyma się na Velvette, ale w ostatnim momencie przemieściła się i wskazała mnie. Popatrzyłam się na Vox'a i utrzymałam z nim chwilowy kontakt wzrokowy, który prawie od razu przerwał.

- Prawda czy wyzwanie? - wycedził szybko.

Gdybym była trzeźwa, odpowiedziałabym zapewne żeby dał prawdę, ale rzeczywistość się niestety bardzo różniła, więc po chwili namysłu odpowiedziałam.

- Wyzwanie.

- Usiądź mi na kolanach - powiedział, a ja byłam już na tyle pijana, że po chwili to zrobiłam.

Gdy tylko usiadłam Vel z Val'em wymienili spojrzenia. Wzięłam butelkę i miałam zakręcić, ale wtedy poczułam jak Vox mnie obejmuje od tyłu i przybliża do siebie. Lekko się zarumieniłam i zakręciłam butelką.

~skip time~

Po godzinie grania byliśmy już nieźle spici i nikt z nas nie kontaktował prawie ze światem. Velvette miała słuchawki I tańczyła po całym pokoju, Val spał na podłodze, a ja dalej siedziałam na kolanach u Vox'a, który po chwili zaczął się dziwnie zachowywać.

- (y/n)... m-mam py-pytanie~ - powiedział telewizor, a ja dałam mu znak, że go słucham.

- J-jakie Vox?~

- Mogę cię p-pocałować?~ - spytał, ale zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć kilkoro osób weszło do salonu wyważając przy tym drzwi.

- No proszę... co my tu mamy. Nasza (y/n) się upiła. Hah, kto by pomyślał, że za życia taka dobra dziewczynka trafi po śmierci do takiego miejsca... Brać ich obu - powiedziała postać i po chwili widziałam już tylko czerń.

***

Czułam jak ktoś mnie bierze na ręce. Nie wiem ile szliśmy, bo już dawno straciłam rachubę czasu. Wiedziałam tylko tyle, że położyli mnie chyba na siedzeniu auta, a potem zemdlałam.

Vox x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz