>14<

318 28 18
                                    

Obudziłam się na czymś twardym. Miałam zamknięte oczy i ledwo mogłam je otworzyć, bo strasznie bolała mnie głowa. Rozejrzałam się powoli dookoła. Byłam w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Próbowałam się poruszyć, ale dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem przywiązana do jakiegoś krzesła łańcuchem. Jedyne co mogłam robić w tej chwili, to siedzieć bezradnie. Po chwili przypomniałam sobie jednak o tym, że mam moce. Spróbowałam się przeteleportować gdziekolwiek, ale jakimś dziwnym sposobem nie mogłam.

Siedziałam tak może z kilkanaście minut, a moje oczy zaczęły się przyzwyczajać do ciemności. Rozejrzałam się jeszcze raz i odkryłam, że znajduję się w jakiejś... piwnicy? Jeśli piwnicą to oczywiście można nazwać... Porozwalane półki, rozbite szkło, jakieś ciemne plamy na podłodze i wiele innym porozrzucanych rzeczy. W końcu moje oczy wylądowały na najciemniejszym punkcie w tym pomieszczeniu. Przyjrzałam się tamtemu miejscu. Zobaczyłam tam jakiś ruch, a moje serce jak na zawołanie zaczęło bić szybciej. Nie chcąc wydawać żadnego odgłosu siedziałam w całkowitej ciszy i czekałam na rozwój wydarzeń.

***

Drzwi się otworzyły, a w nich stanął demon przypominający mi kogoś za życia ale przez to, że dalej bolała mnie głowa nie mogłam sobie przypomnieć kogo dokładnie.

Wiedziałam natomiast jedno. Ktokolwiek to był, był moim wrogiem. Ja nie miałam przyjaciół. No może oprócz jednej dziewczyny. Przyjaźniłyśmy się bardzo długo ale musiałyśmy się rozstać, ponieważ jej rodzice musieli wyjechać za granicę i nie mieli innego wyboru jak tylko zabrać ją ze sobą. Miała na imię Zoe. Niestety po miesiącu jej wyprowadzki kontakt się nam urwał.

- Witaj Vanessa - powiedział demon, a ja dopiero po chwili się skapnęłam, że użył mojego fałszywego imienia.

- Kim ty jesteś?

- Widzę, że nawet mnie nie poprawiłaś. Powiedziałem przecież twoje fałszywe imię, prawda (y/n)? - powiedział ignorując moje wcześniejsze pytanie, a ja patrzyłam się w niego z osłupieniem.

- Skąd ty...

- Nie pamiętasz mnie? Córuś? - powiedział, a ja byłam nie zdolna do wydania choćby jednego dźwięku, ale w końcu coś wydusiłam.

- T-tata?

- I nie tylko - powiedział kobiecy głos, a po chwili do pomieszczenia weszła jakaś demonica i zapaliła światło.

- Mama... - powiedziałam do siebie.

- Myślałaś, że tak łatwo przed nami uciekniesz? Otóż nie. Ten cały zabójca był tylko po to, abyś trafiła właśnie tutaj. W tym miejscu możesz zdychać ile chcesz, a i tak się odrodzisz więc dla nas będzie to zajebista zabawa - powiedziała demonica.

Zaczęłam się rozglądać dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek drogi ucieczki, ale wtedy mój wztok padł na...

- Vox! - krzyknęłam z rozpaczą w głosie gdy zobaczyłam, że jest tutaj, a co najgorsze miał zbitą lewą część ekranu.

- Nie martw się, nie zrobimy nic twojemu chłoptasiowi. No chyba, że nie będziesz chciała z nami współpracować, a wtedy... - powiedział ojciec i wyjął zza pleców anielską broń.

- On nie jest moim chłopakiem!

- Nie? A w telewizji mówił coś innego. Ale skoro mówisz, że nie... to chyba nam nie będzie już potrzebny - powiedział demon I wycelował w niego pistoletem ze stali.

- Nie!! - zawołałam - przestań! Po co nas porwaliście? I jak wam się udało dostać anielską broń?!

- Oh złotko... broń zdobyliśmy dzięki takiemu jednemu pająkowi. Jak on tam miał... przypomnij mi Lauro.

Vox x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz