Obudziłam się puźno. Przez resztę dnia czytałam książki. Kiedy kładłam się spać odblokowałam telefon, weszłam w tik toka i zaczełam przeglądać filmiki.
Serce mi stanęło.
Wyszłam z aplikacji i weszłam w Instagrama.
To samo.
Wychodziłam i wchodziłam w kolejne Media społecznościowe.
Ale z kąd?! Kiedy?! Co ja zrobiłam?!
Wy każdej społecznościowej aplikacji na pierwszej stronie znajdowałam się albo ja na rurze skacząca w ramiona Aidena lub my wychodzący z klubu chodź ja byłam noszona.
Przez kogo?!
Przez Aidena!
Wtedy przypomniałam sobie że mam do niego numer. Weszłam w kontakty i wybrałam jego numer.
Odbierz.
Odebrał, już po pierwszym sygnale.
-halo?
-Cześć, to ja Aria.
-Coś się stało?
Nie wiesz co chce się umówić na randkę.
-Przeszukałam cały internet.
-I?
I? Ty jesteś normalny?
- I to że jestem wszędzie na każdej aplikacji, z tobą. Jak mnie niesiesz lub jak łapiesz lecącą z sceny!
-Olivier się tym zajmie.
-I tak już wszyscy to widzieli.
-Czyli co mam zrobić?
Zatkało mnie.
Cisza była za długa, musiałam coś powiedzieć.
-Zabierz mnie na randkę.
Co ty odwalasz idiotko!?
Cisza w telefonie była za długa. Miałam nadzieję że się skończy. Nie byłam pewna jak zareagował.
-Masz jutro czas?
O boże.
-Tak, tak mam jutro czas.
-Świetnie, przyjadę po ciebie.
-O której?
-Rano, dziesiąta?
-Pasuje.
Uśmiechnęłam się do telefonu. Czy to znaczy że mam chłopaka? Kurwa ja nigdy nie miałam chłopaka i co ja teraz mam zrobić?
-Świetnie, dobranoc Aria.
-Dobranoc Aiden.
Rozłączył się i dobrze bo nie byłabym w stanie się rozłączyć.
Odłożyłam telefon na szafkę i zaczełam przyglądać się miastu.
-Piękne...
Nagle wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na godzinę.
Dwudziesta druga.
Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Nalałam sobie wody do szklanki i powędrowałam na góre.
Usiadłam na kanapie i zaczełam rozmyślanie.
Ciekawe gdzie mnie zabierze. Jak ja się wogule ubiorę?!
Wstałam, wzięłam telefon z łóżka, sprawdziłam prognozę na jutro i pomaszerowałam do garderoby.
Jutro ma być ciepło, hm.
Wzięłam do rąk śliczną, króciutką, czerwoną sukienkę z wycięciami w talii, wzięłam do tego srebrny pierścionek z wężem, cieniutki złoty łańcuch i converse białe na wysokiej podeszwie.
Ułożyłam wszystko ładnie w szafie na gotowe stroje i położyłam się do łóżka.
Zasnęłam niemal od razu.
...Obudził mnie dzwonek budzika. Spojrzałam na telefon, była siódma rano. Wstałam, wyciągnęłam się i poszłam pod prysznic. Gdy z pod niego wychodziłam prawie się wywaliłam. Wysuszyłam włosy, pomalowałam się i włożyłam zeszłego wieczoru przygotowany struj. Wzięłam torebkę a do niej włożyłam telefon. Wychodząc z domu wzięłam zapasowe klucze i wyszłam.
Jest dokładnie dziesiąta, a Aiden właśnie podjechał pod bramę.
Mój ogród był ogromny tak samo jak willa. Tak, tak moja mama mówiła na nasz dom "willa".
Wyszłam przez bramę, a Aiden zdążył wyjść z auta i otworzyć mi drzwi do pojazdu.
Nie ukrywam zaimponował mi tym gestem. Ubrał się w czarne jeansy i czarną koszulę, czyli tak samo ja w piątek.
-Cześć.
Powiedziałam kiedy obszedł samochód i zasiadł za kółkiem.
-Cześć, ładnie wyglądasz.
Przeleciał wzrokiem po moim ciele i spojrzał mi w oczy.
Już wiedziałam że mówił prawdę i że w jego oczach wyglądam ślicznie.
-Dziękuję ty też stosownie się ubrałeś.
-Także dziękuję.
Odpalił silnik i ruszył.
-Gdzie jedziemy?
-Do New Moon
-To dziś jest wogule otwarte?
-Publicznie nie, ale my mamy prywatną imprezę.
Ocho będzie ciekawie.
-Prywatną imprezę?
- Tak w końcu jestem właścicielem tego klubu.
No w sumie.
-Racja, a tak właściwie to czym ty się zajmujesz?
-Ścigam się w nielegalnych wyścigach samochodowych i zabijam ludzi na zamówienie.
-Wydaje się fajna praca.
Wizja że miałabym zabić człowieka którego zlecił mi inny człowiek nie była wcale taka okrutna. Skoro ktoś chce żeby druga osoba umarła to ma powód.
-Serio tak uważasz czy tylko zgrywasz twardziele?
-Mówię serio, jak dla mnie to nawet pożyteczna praca.
Mogę też kiedyś przyjąć jakieś zgłoszenie? Jak mi zaufasz i wogule?
-Lepiej przyjmiemy je razem. Lubiłem cię od początku ale teraz to chyba wpadam w obsesje.
Wpada w obsesje na moim punkcie? Wow.
-Na moim punkcie?
-Tak.
-Wow, nigdy jeszcze nikt mi tak nie powiedział.
Powiedziałam prawdę.
-A więc wyrarze się jasno, mam obsesję na twoim punkcie.
Miło było to słyszeć od gościa którego ledwie znałam, ale czułam się jakbym znała go całe życie.
-Ja chyba na twoim też.
Uśmiechnął się pod nosem milcząc więc postanowiłam zmienić temat.
-Będą twoi znajomi? Na tej prywatnej imprezie.
-Nie, nie będzie ich.
Coś czuję że on coś planuje, tylko co?
-Mhm, fajnie.
Mruknęłam.
-Masz ochotę przyjść na mój wyścig?
-Pewnie, a kiedy i gdzie się odbywa?
- w piątek, na starym lotnisku i przyjadę po ciebie żebyś mi się nie zgubiła.
Żebym mu się nie zgubiła. Fajny tekst.
-Nie zamierzam się tobie gubić i na którą w piątek?
-Ciesze się, na osiemnastą a wyścig jest o dziewietnastej
-Oki
Odpowiedziałam. Kierował samochód jedną ręką, druga była luźno położona na podłokietniku. Spoglądał na mnie kontrolnie i jagby z podziwem.
Ja także położyłam rękę na podłokietniku. Były złączone tak że nasze dłonie palcami się stykały. Chyba go to zafascynowało bo spiął rękę na kierownicy i się uśmiechnął.
Przejechał koniuszkiem małego palca po mojej dłoni.
Japierdole, co się dzieje w mojej głowie.
Rozliźniłam się trochę przez ten gest, on chyba też bo jego ręka spoczeła płasko na mojej.
Wtedy dojechaliśmy. Moim oczom ukazał się klub, swoją drogą był ogromny.
-Jesteśmy
Wiem.
Postrzymałam się przed wypowiedzeniem tego.
Zaparkował i wyłączył silnik. Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do klubu, był pusty ale czysty dopiero teraz zauważyłam że był tu korytarz a na końcu schody i drzwi.
W tamtą stronę zmierzaliśmy. Nawet nie spojrzał na kanapy.
W korytarzu było więcej drzwi ale on wybrał te największe.
Gdy weszliśmy po schodach jego ręka spoczeła na mojej talii i otworzył przede mną drzwi. Weszłam do środka.
Było pięknie. Wielkie akwarium służyło jako ściana, był mini barek, kilka zaokrąglonych kanap, stolik zrobiony z jasnego drewna, ledy, śliczne szklane słupy w środku miały jakiś kolorowy płyn, gdy podeszłam do jednego przyłożyłam do niego dłoń w miejscu w którym spoczeła zmieniło kolor.
-Niezłe co?
Odezwał się Aiden. Chwilowo zapomniałam że nie jestem tu sama.
-Śliczne
Podtwierdziłam.
-Chodż pokaże ci coś.
Ują mają rękę i podprowadził do akwarium.
-To akwarium służy jako okno.
Objaśnił.
Czyli to jednak okno. Z daleka nie było tego widać ale jak spojrzałam przez szkło w dole zobaczyłam scenę i rurę na której ostatnio tańczyłam. Miał z tąd widok na cały klub.
Odsunełam się od akwarium i odwruciłam do Aidena.
-Piękne to pomieszczenie.
Rozejrzał się po pokoju i zajrzał mi głęboko w oczy.
-Prawda, wygląda trochę jak ty ale ty jesteś o wiele piękniejsza.
Wypowiedział to szeptem, tak jakby chciał żebym tylko ja to słyszała.
Poczułam jak moje policzki rużowieją. Umie się wykazać i powiedzieć coś miłego.
Wtedy jeszcze nie znałam jego drugiej strony.
Milczałam wpatrując się w jego oczy. Były piękne.
Chyba się powtarzam.
-Napijesz się czegoś?
-Pewnie.
Chce się napić z twoich ust.
Ugryzłam się w język przed wypowiedzeniem tych słów.
Mogłabym źle skończyć po ich wypowiedzeniu.
CZYTASZ
impossible
Genç Kurguto opowieść o dziewczynie i złym chłopaku który był cholernie bogaty. jak widać można zakochać się w czymś złym ale on przekraczał tą granicę, był okropny a zarazem idealny. Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego...