Rozdział 9

3 0 0
                                        

Wyjechałam przez brame.
-Jedziemy teraz w prawo w las jak powiem że masz zawrócić robisz to, jak powiem że jedziesz tyłem to jedziesz tyłem, jak powiem że ma prowadzić jedną ręką a drugą zwalić mi to co robisz?
Za dużo sobie pozwala.
-Prowadzę jedna ręką a drugą pokazuje ci faka.
Zademonstrowałam jak skręcam, prowadzę jedną ręką i pokazuje mu środkowy palec.
-Nie ładnie.- Pogroził mi palcem. -Uważaj bo przełóże cię przez kolano.
Wybuchłam śmiechem. Wizja tego była zabawna.
Nie dam się.
Gwałtownie przyspieszyłam. W pięć sekund jechaliśmy dwieście na godzinę.
-Lubię być niegrzeczna.
-Wiem.
Jego dłoń wylądowała na moim udzie i ścisnęła je.
-Nie wolno rozpraszać kierowcy.
Teraz to ja mu zagroziłam palcem.
-Dobrze mamusiu.
Zabrał dłoń i zaczął się śmiać. Widać po nim było że tylko przy mnie się tak otwierał i ja również.
-Głodna jestem, jedziemy do maka?
Spojrzał na mnie i tym razem oby dwoje rżeliśmy jak konie.
-Ja chce cheeseburgera!
Podniósł głos śmiejąc się.
-Dobra, to ustaw nawigacje.
Zabrał się do wykonywania polecenia.
Patrzyłam na jego twarz. Był piękny.
-Jesteś piękny.
Wymskneło mi się.
Nie spojrzał na mnie, tylko położył mi na udzie swoją rękę.
-Ty piękniejsza.
Spojrzał. W jego oczach widać było szczerość.
Zaczerwieniłam się i odwróciłam głowę w stronę przedniej szyby. Kąty oka widziałam jak Aiden się wygina i nagle znajduje się bardzo blisko mnie, jego usta spoczęły na mojej szyi. Wyeksponowałam ją bardziej, aby dać mu więcej miejsca. Uczucie było niezapomniane, czułam się jakbym odpływała. Nagle poczułam ból w miejscu w którym wlał moją skórę.
-Czy ty mi zrobiłeś malinkę?
Momentalnie przestał i spojrzał na moją skórę.
-Tak i wiesz co? Mam ochotę na jeszcze trzydzieści dwie.
Teraz to ja na niego spojrzałam.
-To je zrób.
Mówiłam śmiertelnie poważnie. Jego źrenice się powiększyły jak po narkotyku i żucił się na mnie jak puma.
Poczułam kolejne malinki, jednak po jakiś dziesięciu przerwał i powiedział.
-Uwielbiam cię.
Po tych słowach jedną dłoń położył mi na brodzie i ustach zakazując mi się odzywać. Znowu zasysał ustami moją skurę na szyi. Zjechał niżej na barki i odsuwał materiał mundurka.
Wtedy dostrzegłam Mc'donalda. Zaparkowałam na parkingu.
-Jesteśmy, wchodzimy do środka?
Odsuną się ode mnie, spojrzał mi w oczy a potem na szyję.
O nie.
-Tak.
Jebać, idziemy do środka to idziemy do środka.
Wyszłam z auta. Na parkingu było dużo aut jak na taką porę choć nie było późno, dopiero szesnasta.
Aiden także wylazł z auta, przyciągnął mnie do siebie, złapał w tali a jak weszliśmy do środka otworzył przede mną drzwi i ucałował głowę.
-Co chcesz? Zamówię.
-Coś do picia i cheeseburgera.
-Dobra, zajmij miejsce.
Puścił mnie. Zajełam miejsce na kanapie z którego miałam idealny widok na kasjerkę i telewizor z numerami.
Aiden podszedł do kasy a niedługo po tym przyleciała kasjerka z wypchanym tyłkiem i cyckami, za to jej usta wyglądały jak karpia. Męszczyzna coś do niej gadał a ta suka wyciągała się tak seksownie że myślałam że żuce w nią podajnikiem husteczek. Kiedy dotkneła jego ramienia nie wytrzymałam. Wstałam i szybkim krokiem pomaszerowałam do partnera, przylgnełam do jego boku strzepując rękę kobiety.
-Pani się zajmie monitorem.
Wkurzona powiedziała.
-Ty mi będziesz rozkazywać dziwko?
Koniec zabawy.
-Tak ja, ja jestem klientem i nie życze sobie żeby pani dotykała bez pozwolenia mojego partnera.
-Akurat ty to se możesz.
-Mhm ciekawa jestem co powie pani szef i wysoki sąd jak usłyszą że pracownica Mc'donalda wypchana po brzegi sylikonem, podrywa klientów i obraża miano córki najlepszego prawnika w Nowym Jorku.
Oczy wyszły jej z diur które były jedyną cześcią ciała która nie była wypchana.
-Tak mi przykro, strasznie przepraszam.
-No tak myślę. Teraz przyjmie pani nasze zamówienie i przyniesie je do stolika.
-Oczywiście panno...?
-Evans.
Kiwneła głową.
-Oczywiście panno Evans.
Odeszłam. Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się jak Aiden coś jej mówi a następnie podciąga koszulkę.
Już wiedziałam co jej powiedział.
Kobieta zaczeła drżeć jak galaretką i stukać coś na tablecie.
Męszczyzna niebawem przyszedł do stolika z numerkiem. Usiadł na przeciwko mnie.
-Nie poznałem cię ale podobało mi się.
-Nie wiesz o mnie jeszcze wielu żeczy.
Ja o nim też nie ale co tam.
-Ty o mnie też.
Czyta mi w myślach?
-Ja o tym zdaje sobie sprawę od początku tej znajomości, masz dużo tajemnic i to widzę.
-Po czym?
-Po twoim zachowaniu, charakterze i wyglądzie.
Wytłumaczyłam. Zamyślił się na chwilę.
-Gdym wtedy do ciebie nie podszedł. Gdyby twoi przyjaciele wtedy nie zwiali. Gdyby nie udostępniono te filmy. Gdym cię nie zabrał na randkę. Co wtedy?
Zapytał. Nie wiedziałam.
-Nie wiem, wiem tylko tyle że świat chciał nas zobaczyć razem.
Stwierdziłam.
-Kocham cię gwiazdko.
Parsknełam, ale on mówił całkowicie poważnie.
-Ja ciebie też słońce.
Głupia, słońce to gwiazda.
Zaśmiał się.
-Jedz gwiazdko.
Coś czuję że szybko to mu się nie znudzi.
Nagle usłyszałam rozbijane okna. Odruchowo wyjełam pistolet z pod spódniczki i wymierzyłam w stronę uzbrojonych ludzi.
-Kurwa znowu?!
Kątem oka widziałam jak za Aidenem stoi facet, męszczyzna przykładał mojemu partnerowi karabin do głowy a Aiden miał ręce w górze.
Nie to się nie mogło tak skończyć.
-Aria nic nie rób.
-Macie pozwolenie na broń?
Zapytałam jednego z nich.
-A ty masz?
-Oczywiście.
Trzymając ręce w górze podeszłam powoli do torebki wyjęłam pozwolenie na broń. Jeden z drugim zaczęli coś szeptać nie byłam w stanie usłyszeć co to ale wiedziałam że na mój temat.
-Zostajesz aresztowana dlatego że pomagałaś przestępcy.
Nie można grać w swoją grę skoro się nie znamy nie postaw.
-Dobrze, powiedz mi swoje imię i nazwisko a zobaczymy się w sądzie. Jakie macie dowody? Macie nakaz żeby rozwalić pół McDonalda i aresztować mnie i mojego partnera? Jesteście organizacją antyterrorystyczną czy zwykłą policją?
-Nie zadawaj pytań!
O nie nie.
-mam do tego prawo. macie odznaki? Czy nie są sfałszowane?
Irytował się.
-Brać ją!
W moją stronę zaczęli biec trzech wrogów, odbezpieczyłam pistolet i wydobyły się trzy strzały, zaczęli biec kolejni kolejne strzały i kolejni i kolejne strzały, w końcu został tylko najwidoczniej ich przywódca i facet który stał za Aidenem.
Czekał na rozkaz, który niebawem dostał ale zanim zdążył nacisnąć za spust dostał kulkę w głowę.
-chciałeś grać ze mną swoją grę a nawet nie znasz do niej podstaw. Idiota.
Wycelował we mnie i strzelił.
-NIE!!!
Krzyczał Aiden żucając się na faceta. Po chwili udusił go.
Leżałam na podłodze.
-O boże!
Krzyczała ta suka.
Aiden podleciał do mojego boku.
-Aria gdzie dostałaś?!
Próbowałam coś powiedzieć ale bolało w chuj.
-Nie..wiem..
Wymamrotałam przez zęby.
Weź się w garść dziewczyno to tylko kulka metalu.
Usiadłam. Aiden patrzył na mnie z przerażeniem w oczach.
-Połóż się, wezwę pogotowie.
-Nie, żadnego pogotowia!
Krzyknełam. Nienawidziałam szpitali a w szczególności karetek.
Rozejrzał się po moim ciele. Na mojej koszuli pojawiła się czerwona plama.
-Dostałaś w bark.
A no to mnie pocieszyłeś. Chwyciałam za miejsce w którym bolało najmocniej.
Debil nawet tego nie uciska.
-Pomóż mi wstać.
Chwycił mnie w talii i podniósł.
-Jedziemy do szpitala.
-Nie, jedź do domu. Nienawidzę szpitali.
Wziął mnie na ręce i wyszliśmy z maka. Całe szczęście zdążyłam coś zjeść i wypić.
-Zoperuje ci to.
Włożył mnie na siedzenie i sam wsiadł. Odpalił silnik, ruszyliśmy w stronę domu.

impossibleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz