Rozdział 19

0 1 0
                                        

Wszystko szło po naszej myśli. Aiden zdrowiał. Ethana nigdzie nie było chodź już wysłałam za nim jednego z zabójcy od Aidena.
Właśnie mijał pierwszy tydzień na wyspach. Było pięknie, zachody słońca, nasze spotkania bo prawie cały czas byliśmy razem.
Spojrzałam na telefon i zobaczyłam wiadomość od mojego brata. Zmarszczyłam brwi i podałam telefon mojemu partnerowi.
-Ariel ma kłopoty.
Powiedział Aiden gdy wszyscy zwrócili na nas uwagę. W wiadomości było napisane że policja jakimś cudem odkryła że się z nami kontaktuje i musiał uciekać z miasta żeby go nie złapali. Jest na statku do Londynu.
-I to spore, dowiedzieli się że się że mną kontaktował teraz jest na statku który płynie do Londynu.
Powiedziałam i wstałam z kanapy.
-Trzeba go jak najszybciej tu sprowadzić. Teraz dowodzi Arią.
Rozkazał Aiden. Wszyscy przytaknęli.
Ja? No dobra.
-Olivier namierzsz statek którym płynie z numeru telefonu. Oscar zajmij się psami a ja, Taylor i James werbujemy mojego brata z statku i wracamy.
Przekazałam a wszyscy zerwali się z miejsc oprócz Aidena bo jeszcze był na wózku. Patrzył na mnie z podziwem. Uśmiechnęłam się i udałam do garderoby po potrzebne rzeczy. Wzięłam swój struj, bronie i specjalne buty.
Wsiedliśmy do motorówki odrazy potem jak daliśmy znać Arielowi że jedziemy po niego. James ruszył a my z Taylor odlecieliśmy w tył. Płynęliśmy trzysta kilometrów na godzinę i dotarliśmy do niego w dwie godziny. To był statek towarowy. Podpłynęliśmy i razem z Taylor weszliśmy na statek za pomocą lin.
-Dobra teraz ty idź zobaczyć na przód a ja zobaczę tyły.
Szepnełam do Taylor i odeszłam w swoją stronę. Szukałam ruchu lecz nigdzie go nie było. Nagle usłyszałam że ktoś idzie za mną szybko na niego skoczyłam i zobaczyłam zmartwioną twarz Ariela. Zeszłam z niego i przytuliłam szybko.
-Taylor mam go wracamy do motorówki.
Powiedziałam do mikrofonu. Zaczęliśmy iść w stronę motorówki.
Gdy już skoczyliśmy na pokład maszyny usłyszeliśmy krzyk.
-Tam są! Brać ich!
James ruszył z impetem a za nami już płyneli ludzie.
-Cholera, nie dobrze.
Powiedziałam i chwyciłam się poręczy wyciągając pistolet. Wycelowałam w jednego z pilotów i oddałam strzał. Rozległy się kolejne krzyki lecz to mnie nie powstrzymało przed postrzeleniem kolejnej osoby. Taylor także wyciągneła pistolet i zabiła kilkoro osób. W końcu udało nam się oddalić o kilka kilometrów i spokojnie płynąć. Mocno przytuliłam swojego brata.
-Jak ja cię dawno nie widziałam!
Krzyknełam. Odwzajemnił uścisk i zobaczyłam że patrzy na Taylor segregującą naboje. Zachichotałam i pociągnełam go w jej stronę.
-To jest Taylor. Taylor to mój brat, Ariel.
Przedstawiłam ich sobie mając nadzieję że kiedyś coś z tego wyjdzie. Taylor podskoczyła i wystawiła rękę do mojego brata.
-Cześć, miło cię w końcu poznać.
Przywitała się dziewczyna a chłopak uscisnął jej dłoń.
-Ciebie też miło poznać.
Odpowiedział mój braciszek. Podbiegłam do Jamesa.
-To James.
Przedstawiłam go i spojrzałam na Ariela.
-Siema, nawet nie próbuj się podlizywać.
Wszyscy się roześmialiśmy.
-Spoko to raczej nie moje klimaty.
Stwierdził Ariel.
...
Własnie szykowaliśmy się do zjedzenia kolacji. Ja z Taylor nakryłyśmy do stołu a Oscar usmarzył steki. Olivier zrobił sałatke. Ariel obrał ziemniaki. Aiden i James obawiali jakieś plany.
Gdy już się wszyscy zebraliśmy zjedliśmy kolację i głośno się śmialiśmy. Uciszył nas dopiero dzwonek do drzwi, wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku i lecz tylko ja wstałam z bronią w ręku nie zawachałam się przed otworzeniem drzwi. Na zewnątrz nikogo nie byłe lecz na wycieraczce leżała czarna koperta. Podniosłam przedmiot i zamknełam drzwi na klucz.
-Kto to był?
Spytała Taylor bo z ich perspektywy nie było nic widać.
-Nie wiem ale zastawił to.
Pokazałam kopertę podnisząc ją i przy okazji zauważyłam że na odwrocie jest napisana moje imię. Odwróciłam ja i pokazałam pozostałym.
-To chyba do ciebie.
Stwierdził Ariel.
Ciekawe co jest w środku.
Próbowałam wymacać co tam może być chociaż było to ciężkie bo czułam tam poprostu papier.
Rozdałam kopertę i zobaczyłam zdjęcie chłopca z niemowlęciem na placu zabaw. Chłopiec przytulał dziewczynkę a zdjęcie zostało zrobione z jakiś krzaków.
Popaprane.
Wypadł też liścik. Podniosłam papier z podłogi i zauważyłam tam tylko jedno zdanie:
"Możesz się domyślić kim oni są."
Dreszcz przeszedł po moim ciele. Nie miałam pojęcia kto to może być. Przyjrzałam się chłopcu, jak na moje oko miał dziewięć lat a dziewczynka roczek.
Wszyscy wstali i podeszli do mnie zobaczyć co jest na zdjęciu.
-Aiden, kto to jest?
Pokazałam mu zdjęcie bliżej. Przyjrzał się dokładnie ale jego twarz skrywała wąchanie. Ariel spojrzał przez jego ramię i krzykną.
-Aria, ta dziewczynka ma taką samą twarz jak ty i ma znamię na szyi!
Od urodzenia na mojej szyi jest niepowtarzalne znamię i faktycznie mała też takie miała.
Przeraziłam się i odwruciłam zdjęcie... Była tam data. 23.07.2008. Rok po moich narodzinach.
Nie. To przecież nie możliwe. To nie może być prawda. Jeśli to ja to kim jest ten chłopak?
Nie wiedziałam co mam myśleć aż mi się zrobiło słabo. Ktoś się kłócił, ktoś inny do mnie gadał i w ten sposób słychać było tylko krzyki. Kręciło mi się w głowie, próbowałam z tym walczyć i niestety przegrałam tą walkę. Powoli osunełam się o stół i w końcu nastąpiła cisza

impossibleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz