Rozdział 13

3 0 0
                                        

Zatrzymaliśmy się z piskiem opon.
Za nami pojawiła się policja.
Jesteśmy w dupie.
-Kurwa mać!
Powiedział James.
Zbliżyłam się do radiowozu z przodu i przejechałam po nim pazurami, zostawiłam po sobie pamiątke z wielkim wyrytym A.
-Spokojnie, czas ich rozjebać.
Byłam dziwnie spokojna.
-Aria co tam się dzieje?!
-Em policja nas okrążyłą a twoja dziewczyna właśnie zrobiła dziurę pazurami!
No tak tylko Taylor, Aiden i ja wiedzieliśmy o mojej broni.
-Nie gadaj tylko jej pomóż.
Z radiowozu za nami wyszli ludzie. James sięgną po broń.
-Nie tak, dam sobie radę a ty patrz i się ucz.
Szłam zdecydowanie do policji z dłońmi w górze.
-Idiotka.
-James pilnuj się.
Prychnełam na słowa Aidena.
-Dobry wieczór panowie.
-Ręce na maskę!
Zrobiłam o to o co prosił. Złapali mnie od tyłu, rozbroili i skuli. Wsiadłam do wozu widząc jak prubują skuć Jamesa.
Pazurem przejechałam po stali kajdanek i się sama rozkułam. Samochód był zamknięty więc zrobiłam dziuje i wyszłam jak królowa. Dzgnełam pierwszego policjanta i zabrałam się za kolejnych. Zaczeła się strzelanina ale wczułam się w rolę i odzyskałam swoją broń.
Wolę jednak pazurki.
Włozyłam ją na miejsce i znalazłam kask którego też mnie pozbawili jednak nie na długo.
-Stary ona jest jak czarna wdowa.
-Wiem.
Założe się że był w drodze do nas ale zrezygnował kiedy zauważył jak sobie radzę bo napewno miał podgląd.
Kiedy skończyliśmy z ubijaniem psów prawnych.
Wsiadłam na motocykl i odjechałam jako wygrana.
-Uwielbiam przedstawia.
Stwierdziłam.
-Widzieliśmy!
Powiedzieli równo. Czyli jednak ma podgląd.
Pojechaliśmy prosto do bazy gubiąc helikopter. Gdy tylko zobaczył mnie Aiden podbiegł do mnie i mocno przytulił.
-Wystraszyłaś mnie.
Wyszeptał w moje włosy. Odwzajemniłam uścisk. Gdy mnie puscił rozejrzałam się. Stało tu kilka aut i motocykli. Było dosyć roboczo ale faktycznie nie było zagospodarowania.
Klapa się otworzyła i wjechały motocykle.
-Siema chłopaki.
Odezwałam się do słuchawki.
-Witamy.
Przywitała się reszta.

Już wtedy wiedziałam że kocham tych ludzi.

Poszliśmy do łóżek, oczywiście ja spałam z Aidenem w pięknym pokoju z dużym łóżkiem i przystojnym mężczyzną na nim. Położyłam się na nim. Pocałował mnie lekko.
-Udalo się nam dzisiaj.
Powiedział.
-Tak, to było super.
Tak jak mówiłam, kocham adrenalinę.
-Ciesze się że tak to postrzegasz.
Oczywiście że się cieszysz, widać z kilometra.
Dosłownie jego zęby ujrzałam kiedy mnie zobaczył gdy tu wchodziłam w takim uśmiechu że jego usta przypominały banana.
-Co jutro robimy?
Zastanowił się.
-Mamy trzy zamówienia. Trzeba zarobić trochę siana.
Ciekawe.
-Ile na jednym taki zarobisz?
Zaciekawiło go moje pytanie ale postanowił tylko odpowiedzieć.
-Załeży od warunków ale od dziesięciu tysięcy dolarów i dziennie zwykle robiłem po trzydzieści zamówień. Ludzie są po pieprzeni.
Wow to było dużo na dzień, ale kiedy on to robił? Czemu zwykle? Już nie?
-Weszłam w związek z szefem mafii, zabójca i piratem drogowym, jestem chyba niezła w łóżku skoro się mną zainteresowałeś i zobaczyłes że mną przyszłość.
Przytulił mnie mocniej.
-Ario, kocham cię, nie dlatego że jesteś seksowna jak cholera, nie dlatego że jesteś zajebista w lózku i nie dlatego że potrzebuje laleczki. Kocham cię dlatego że jesteś inteligentna, wspaniała, zabawna, kochana i wyrozumiała.- Spojrzałam na niego z pod powiek.- No dobra za wszystko cię kocham ale to nie oznacza że mi się kiedykolwiek znudzisz.

Przewodnią myślą mego życia jest on. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po porostu nic wspólnego.

-Ty też nigdy mi się nie znudzisz kochanie.
Pocałowałam go w policzek i przewrócilam na pierzynę.
Po chwili zasnelam.
...
Odpaliłam motocykl i dodałam gazu wyjeżdżając razem z Aidenem u boku.
Jechaliśmy w ciszy. Dzisiaj pierwsze zamówienie było na jakąś typiare którą właśnie śledzimy. Ja mam łatwiej bo mogę sprawnie omijać korki ale Aiden to król jezdni.
To znaczy że ja jestem królową.
W samochodzie sobie radzę ale na motocyklu czuję się w swoim żywiole.
-Widzisz cel?
Odezwał się Aiden. To nie było do mnie lecz do Oliwiera który obserwował nas z drona, z mojego kasku, kamerkach na ubraniach i z przodu i tyłu pojazdów. Kontrolował też kamery. Trzeba mu przyznać że jest najlepszym w swojej branży.
-Tak, jedzie do rodziny i wyjeźdża z Warszawy.
Stwierdził. Pewnie włamał się do jej komórki.
Nadal musieliśmy uważać by nie przykuć uwagi policji. To nie tak że uciekliśmy przed nią z nowego Jorku a tu walczymy z kolejną. Potrzebowaliśmy bazy która dopiero się buduje w domu. Aiden musiał zapewnić ochronę mnie, sobie i swoim ludziom, bo bez nich miałby mały problem.
-Zbliżam się do celu, zaatakować?
Zapytałam. Atak był ryzykowny ale nie mieliśmy czasu na gierki.
-Atakuj.
Rozkazał mój partner. Nie musiał mi tego dwa razy powtarzać. Przyspieszyłam i jechałam po prawej stronie auta tej dziewczyny,z lewej był już Aiden a z tyłu dron. Wybiłam szybę, wyciągnełam pistolet i strzał. Po dziewczynie.
Za chwilę byliśmy pod domem jednej z ofiar jeszcze żywej.
Weszliśmy przez uchylone okno. Jego mieliśmy zabić po gwałcie więc wzieliśmy że sobą jąś typiare od tego, zrobiła swoje a my pozbyliśmy się problemu i wyrwałam tchawice temu zbokowi. Zgwałcił matkę dziewczyny która zamówiła jego tchawicę. Dziwne upodobania.
Potem mieliśmy jeszcze kilka zadań a potem wruciliśmy do bazy bez komplikacji.
-Jutro lecimy do los Angeles. Większość moich ludzi wruci do domu i zobaczy jak się sprawy mają a my z ekipą lecimy na wakacje do słonecznej Hiszpanii zaraz po Angeles.
Powiadomił mnie Aiden. Zapewnie mamy tam zlecenia.
-O której wylatujemy?
Warto by wiedzieć co i jak.
-Piąta rano.
Gwizdnełam i chwyciłam za silniczek by naostrzyć paznokcie wszyło z tego tyle że się złamał. Wziełam do ręki pilot i odczepiłam je odkładając na szafkę i pilot.

impossibleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz