Rozdział 5

5 0 0
                                        

Obiad był pyszny. Przygotował włoski makaron z sosem pomidorowym. Przysięgam jeśli bym z nim nie chodziła byłby moim kucharzem.
Czy naszą relację można było nazwać chodzeniem że sobą?
-Było wyśmienite, z kąd umiesz tak gotować?
Namyślił się przed odpowiedzią.
-Moja mama mnie nauczyła.
Powiedział ponuro. Coś go dręczyło.
-Coś cię dręczy?
Spojrzał na mnie.
-Myślę o tym co się stało w klubie.
No tak. Jeszcze niedawno rozstrzelali my wynajęte wojsko.
-Też mnie to dręczy.
-Pamiętasz jak wyszłaś zza moich pleców?
Chyba wiem do czego zmierza.
-Tak.
-Każdy celował we mnie, mieli zakaz strzelania w twoją stronę chodźby mieli zginąć.-Czy on właśnie coś planuje? Milczałam.-Pokłóciłem się wczoraj z Ethanem. Spodobałaś się mu i prubuje na wszelkie sposoby cię zdobyć.
Jak ja go nawet nie lubię.
-A co ja jestem jakiś puchar za lekko atletykę że można mnie zdobywać?
-Dla niego tak.
No to typ już jest Skreślony na starcie.
-Idiota.
-Wyzwał mnie na pojedynek.
Pojebało go?
-Co? Na jaki pojedynek?
-Wyścig.
Japierdole w co ja się znów wpakowałam?
-Nawet mi nie mów że przyjołeś to wyzwanie.
Otworzył usta ale zaraz je zamknął .
No nie wierzę. Co za debil. Niemożliwe żeby ktoś był tak głupi.
-Kiedy jest ten wyścig?
-Dzisiaj.
Straciłam w niego wiare.
-O której?
-Za dwie godziny dlatego musimy się zbierać.
Niech będzie co będzie.
-Dobra jedziemy.
Wstaliśmy z krzeseł i ruszyliśmy do garażu.
Myślałam że pojedziemy mustangiem ale Aiden kierował się w innym kierunku.
-Którym jedziemy?
Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
-Najszybszym.
-Czyli?
Podeszliśmy właśnie do Bugatti.
-Czyli Bugatti Chiron Super Sport 300+.
Przecież to jest najszybsze auto na świecie ono kosztuje trzy miliony euro.
-Wow.
-Nie dam cię mi tak łatwo ukraść.
Na moich policzkach zapłoneły rumieńce.
-Ja ciebie też nie.
Spojrzeliśmy sobie w oczy po czym wsiedliśmy do auta.
Było śliczne, podświetlany środek na niebiesko, czarny z kawałkami niebieskiego i jego kierowca.
Mówią że nie liczy się auto a jego kierowca.
W tym przypadku są siebie warci bo Aiden był jak trzy miliony euro a nawet nieskończoność.
Odpalił silnik i ruszył.
Gdy wyjechaliśmy z jego posesji przyspieszył. Przez całą drogę najszybciej jechał trzysta pięćdziesiąt kilometrów na godzinę.
Dojeżdżaliśmy właśnie do wielkiego grupowiska ludzi.
Aiden ustawił się na starcie po mimo że jeszcze niecałe dwie godziny.
Wysiedliśmy z auta Aiden od razu złapał mnie w talii i pokazał że jestem jego i tylko jego.
-Idziemy do reszty, a jak zobaczysz Ethana zrób to co w klubie tylko bez napoju.
Z wielką chęcią.
-Z przyjemnością.
Zaśmial się na te słowa.
Nagle zobaczyłam biegnącą w moją stronę Taylor, gdy dobiegła mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam.
-Hejka kochana, jak się trzymasz po piątku?
-Hej, dobrze.
Uśmiechnęłam się bo zaraz reszta przyszła bez Ethana.
-Siema
Przywitał się Olivier.
-Dobry dobry.
Po nim Oscar.
-Elo.
Kto tak jeszcze mówi?
Oczywiście James.
-Gdzie Ethan?
Wyrwał się z pytaniem Aiden.
-Jedzie, co się wogule stało w klubie?
-Ethan wynajął grupkę z wojska i chciał mnie zabić.
-Japierdole, co on odpierdala?
Dobre pytanie.
-Nie wiemy.
Zaczeliśmy iść w stronę baru. Staneliśmy przy wysokim stoliku. Zamówiliśmy sobie alkohol z wyjątkiem mnie i Aidena.
-Nie pijesz?
Spytała Taylor.
-Jutro mam szkołe, napije się coli.
-A spoczko.
Gdy dostałam colę kątem oka zobaczyłam Ethana.
To mój czas.
Stanełam na palcach i chwyciłam szyję Aidena.
-Ethan idzie.
Szepnełam mu na ucho i go zaczełam całować. Polecieliśmy w ślinę.
-Uuu.
Taylor i Olivier mają takie zajawki.
Dołączył do nas Ethan. Kiedy przechodził obok mnie i Aidena klepną mnie w tyłek. Zagotowałam się że złości. Przerwałam pocałunek i pogroziłam mu palcem.
-Co ty sobie myślisz co?!
Zdziwił się.
-Aiden jeszcze nie wygrał więc to znaczy że ja też mogę cię dotykać.
Nie wytrzymałam. Przywaliłam Ethan'owi z liścia. Został w tamtym miejscu czerwony jak cegła ślad mojej dłoni.
-Nie jestem zabawką zboczeńcu.
-To bolało.
I co mnie to obchodzi.
-Trudno, nie mój interes.
Ethan się zirytował.
-Jeśli wygram będziesz moją a wtedy dam ci taki wycisk że zostaną ci blizny na tym pięknym tyłku.
-Jeśli wygrasz to cię zabiję bez wąchania.
Moje ręcę powędrowały pod koszulkę Aidena wyciągając pistolet.
Aiden był w szoku i nie mógl się ruszyć.
Pokazałam Ethan'owi broń po czym schowałam ją spowrotem pod koszulkę chłopaka.
-Zobaczymy kto wygra.
Powiedział ten idiota i poszedł sobie.
Odwróciłam się do mojego partnera.
-Żyjesz? Jakiś niemrawy jesteś.
-Ta, muszę się tobie oświadczyć.
Zakręciło mu się w głowie i poleciał w dół.
-Aiden!
-Co mu się stało?!
Krzykneła Taylor.
-Miłosć mu się stała.
Zaśmiał się Olivier, a Oscar prawie udusił się że śmiechu. James za to wypluł piwo na jakąś laskę i położył się na ziemi widząc że dziewczyna chce go uderzyć.
-Leżących się nie biję!
Rykneliśmy wszyscy śmiechem ponownie, oprócz Aidena bo on był w swoim świecie. Chłopak mamrotał coś pod nosem.
-Aiden wstawaj.
Powiedziałam wycierając łzy że śmiechu.
Nadal nie dało się go zrozumieć.
Olivier i Oscar podnieśli go na równe nogi.
Kiedy samodzielnie stanął pocałowałam go szybko i szepnełam do ucha.
-Jeśli mi się oświadczysz to powiem "tak".
-Wiem.
O zrozumiałam!
...

Patrzyłam jak Aiden i Ethan wchodzą do aut. Byliśmy na skraju miasta. Piersi wyjechali specjalni ludzie aby zatrzymać ruch kiedy będą się ścigać.
Zaczeło się odliczanie.
Pięć, cztery, trzy, dwa i jeden!
Wyruszyli jak z procy.
Ethan prowadził jednak zaraz wyprzedził go Aiden.
W wyścigu chodziło o to żeby dojechać do skrzyżowania, zawrucić i dojechać do mety. Aiden dojechał do skrzyżowania jako pierwszy a zaraz za nim Ethan, kiedy byli równo Ethan użył dopalacza, wyprzedził Aidena a ja się wystraszyłam, wtedy Aiden użył swojego dopalacza, wyjechał zza auta tego debila i dojechał do mety jako pierwszy.
Ludzie zaczęli wiwiatować a ja wybiegłam przed szereg wskakując Aiden'owi w ramiona.
-Dziękuję!
-Nie ma za co.
Powiedział mi do ucha po czym wzią mnie na ręce i całował, owinełam nogami go w talii.
Smak jego śliny, języka i ust był najwspanialszym jaki istniał.
Kiedy skączyliśmy podszedł do nas rozłoszczony Ethan. Niezauważalne wyjełam pistolet z pod koszuli Aidena.
-Już nie żyjesz, wtedy będzie moja!
Wyleciał z pięściami na Aidena, a on na niego.
Odbezpieczyłam pistolet i wymierzyłam w powietrze.
Mężczyźni stanęli jak słupy.
Aiden sięgnął do paska jednak niczego tam nie znalazł, za to ja podeszłam do Ethana mierząc do niego z pistoletu.
-Uważaj na słowa i czyny bo źle to się dla ciebie skończy.

impossibleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz