14. Kradzież?

1 0 0
                                    

Czwartkowy dzień, był bardzo upalny. Sasha musiała się ubrać w sukienkę, która była znienawidzona przez nią ( i dlatego ubrała pod nią spodenki) oraz wyciągnąć swój sprzęt.  Ułożyła go na stoliku w salonie.

Pół godziny później przyszła Abby wraz z Stellą. Na jej widok Sascha spojrzała z przymrużeniem oka. Ale tak, czy siak, przywitała ja również z otwartymi ramionami.

Zaprosiła je do salonu, zaproponowała im coś do picia, lecz nic nie chciały.

Abby wyciągła swój nieużywana od dawna harmonijke.

- Dobra to teraz ci wytłumaczę ci jest od czego. Dobrze?

Dziewczyna pokiwała tylko głową. Sacha zaczęła wyjaśnia różne funkcje sprzętu, na ktorym grała. Zajęło to z pół godzinki, nim zaczęły się poważniejsze rzeczy się dziać.
Gorzej poszło miksowanie kompozycji prze zarządzenie, ale z biegiem godizn coraz lepiej im szło. Abby byal sama nawet pod wrażeniem tych praktyk. W międzyczasie, dziewczyny dobrze się bawiły i rozmawiały.

Wszytko się zakończyło koło godziny osiemnastej. Stella wykończona ciągłym stukanie i przekręcaniem w sprzęcie, podziękowała i udała się do domu wraz z Abby. To był ciężki dzień, ale warto było.

Rozciągał się i włączyła wiadomości.  Wciąż trwają sprawy związane z morderstwem. Ale oby była  w jednym kawałku.  Niż w kilkunastu tysięcy...

                          ***

Godzina przed północą, a Sascha zakończyła sprzątanie swej części  Miejsca. Zatrzymała się w magazynku, gdzie do końca przeczytała tomik  Abby.   Zamknęła z rozgłosem na pisty korytarz, może tam od czasu do czasu przechadzał się jakiś żołnierz, stojący na straży.

Sascha najbardziej się ich obawia. Nim się może zorientować, to może zostać o byle co oskarżona, lub co gorsza złapana przy czymś.  Musiał mieć oczy, a raczej uszy szeroko otwarte. 

Zamknęła drzwi od magazynku i ruszyła w stronę hangaru. Chciała ona zbadać pojazdy jeszcze raz. Kłamstwa jej nowego szefa, nie przechodziły tak gładko, jak on mógł sądzić. Przeciwnie, dawały do myślenia i dziewczyna teraz ruszała w stronę hangaru.

Gdy cicho skrzypły drzwiczki, stanęła, jak wryta. Cena zachować czujność i baczność.  Zamknęła delikatnie drzwi, nie chciała mieć podejrzeń, że ktoś tutaj wszedł, bez zezwolenia.  Sascha oddychała teraz szybciej, jej serce biło, jakby wieczoru miało nie być.  Weszła na kraciastą platformę, która za każdym krokiem wydawała swój metaliczny dźwięk. Przygryzła wargi. Pech chciał, aby jednak robiła mały hałas. Gdy dotarła do balustrady, weszła na nią i zjechała po niej, neo robiąc więcej niepotrzebnych wpadek. Lecz jednego nie przemyślała....

W ciemnym pomieszczeniu, pomimo, że jej wzrok się przyzwyczaił doskonale, to nie zdała sobie faktu, że barierka, kiedyś w końcu zniknie. Czując, że  straci zimny metal, spod swego zadka, upadła na dwardy beton.

Będąc poobijana, wstała  i wyciągła swój telefon włączając latarkę. Rozświetliła pomieszczenie w momencie. Przyblizyla rzecz bardziej dos eiebi i zaczęła swoje badanie. Podeszła najpierw do Pojazdu wojskowego typu ODMTV.  Nic nie widziała w nim nadzwyczajnego, więc opuściła go bez żadnych skojarzeń, że coś się stanie.

Podeszła z kolei  do  mercedesa, w którym już była. W nim, też nie miała żadnych informacji czy coś tutaj nie pasuje.

Podeszła do trzeciego auta. Zielony Chevrolet... Ten był głównym sprawcą. Spojrzała przez szybę samochodu, przyświecającą latarka telefonu.  Napotka jedynie w środku, niewielkią matę, poskładaną w kostkę. 

Sprawdziła czy drzwi były otwarte. Ku jej zaskoczeniu były.  Wyciągła mate ( była zaskoczona, gdy to była mata do   tańca) i od razu ją powąchała. Śmierdziała plastikiem, co mogło sugerować, że była nowo, co kupiona.  Z niej wypadł niewielkimi kabelek, lecz nie zwracała na to wielkiej uwagi. Położyła na ziemi i spojrzała Na nią. Ślady po skokach były widoczne bardzo. Chyba Abby skakała, niczym zawodowiec.

A co, jeżeli by tak sobie rozweseliła noc??? Chyba nikt się nie zorientuję, że mate do tańca ktoś używał powtórnie. Zapomniała o swym śledztwie.  Sascha wzięła z ziemi kabel i podłączyła go do telefonu. Mata rozbrzmiała światełkami. Wyłączyła latarkę, nie będzie na  ten moment jej potrzebna.  Włączyła muzykę oraz ją wyciszyła, do tego stopnia, że słychać można było szept.  Zaczęła skakać z jednego przycisku na drugi wymachując dłońmi na prawo i lewo.

- Jest takie miejsce, które znam,
Jeśli szukasz dobrego show,
Gdzie idzie się na maksa,
A na podłodze leży brokat!

Krzyknęła w końcu. Już nie mogła wytrzymać martwej ciszy. Musiała w końcu wybuchnąć słowami tej piosenki. Światło jakieś latarki powędrowało, w jej stronę. Zdając sobie, co właśnie zrobiła, popadła w panikę, chciała pierw wszystko zabrać, ale nim by zdążyła, już by ją złapano.  Ruszyła się do ucieczki. Chciała wybiec z miejsca. Po czuła, że ktoś ją chwyta za jej czarną bluzę i ciągnie do tyłu.

Upadła poraz kolejny na ziemię.  Światło nieskazitelnie raziło jej oczy.

- No,no widać że nocny taniec był. - powiedziała głos.

- Daj że spokój Epps.- rzekła. - przecież już skończyłam zmianę.

- I znowu będzie trzeba ciebie odwozić... mądre. Daj sobie spokój młoda.

- Aż taka młoda nie jestem. - z oburzona miną, wstaneła na równe nogi.

- Ale przyznam, że całkiem spoko masz ruchy.

- Tekst na podryw?- uniosła brew.-  Bez sensu, jeszcze uznają ciebie za pedofila za moment.

- Czy ty tak serio sądzisz?- dziewczyna pokiwała głową. - Ech... Jesteś poważnie bytra. Cóż ale co do twego układu tanecznego to  dobrze ci szedł. Ostanie raz kiedy Abby tańczyła na macie, było to  kilka miesięcy temu.  Ale jej taniec nie podchodził jej do gustu.  Zawsze lądowała na glebie i narzekała, że jej się nie udaje. - Sascha zagwizdała na tą wieść.

- Dobra, to ja będę już zwijała ta mate.

- Nie, ja to zrobię. Już jest druga nad ranem. - Sasche zamurowało. Że która była?!- A i masz tutaj kartę dostępu do jednego z pokoi.  Dzisiaj ciebie nie podwioze. Nie mogę po prostu.

- Sądziłam, że wy neo macie na zapas pomieszczeń...

- Zwolniło się jedno. Dobra masz  i nie narzekaj. - i dał jej kartę. Przedmiot był w kolorze białym z czarną linią i widniejącym numerem.

- Ale wiesz, że ktoś inny może mnie podwieźć?

- Oczywiście tylko , że... To jest brew regułą to raz, a dwa miałem wtedy nakaz podwiezienia Abby.

- Spoczko, to narka!- z czego odwróciła się na piętach i zaczęła spinać się po schodach.

                           ***
Spojrzała na kartę, na  której  był wypisany numer, spojrzała ponownie swym wzrokiem  na drzwi z numerem.

Wsunęła kartę i weszła do pomieszczenia. Chłód przeszedł na jej ciało. Zapach wilgoci rozniósł się na całe pomieszczenie. Wszystko czekało w jednym miejscu, jakby czekało już na nią od bardzo długiego czasu. Ziewneła. Zamknęła drzwi, odłożyła na biurko kartę i zasiadła na łóżku. Zdawało jej się, że już kiedyś tutaj była...


Transformers °Bumerang°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz