20. Śpiaca Królewna

4 0 0
                                    

Wrócili nad ranem. Sascha była mokra od stóp do głowy. Jej rana ponownie zaczęła krwawić, lecz to nie podtrzymywało jej od uśmiechu na twarzy. Przecież jej się w końcu udało.

Epps, widząc dziewczynę cała zmoczoną i we krwi, wezwał tutejszego lekarza i została zabrana do gabinetu, by szyć ranę.  Na początek, dali wojskowe ubrania by się mogła przebrać ! Jedyny minus był taki, że mundur był zbyt wielki). A później to zasiadła na krześle.

Sądziła, że chociaż, tu nie będzie musiała spoglądać na twarz  swego szefa, lecz się myliła. Na wieść, że wylądowała w gabinecie, odrazy pierwszy się znalazł.

- Dziewczynka, co co mówiłem? Żebyś uważała!

- Ale znalazłam zgubę.- stwierdziła.

- Nie oto chodzi. Masz poważna ranę. A co jeżeli ciebie rodzice spytają?

- Powiem im, że się na działam na szkoło, gdy się wywróciłam na chodniku.  Jest logiczne? No jest.

Wiliam jedynie wesknął. Jeszcze mu tego brakowało. Wyszedł z gabinetu, kiwając głową. Sam poranek, był nie ciekawy dla niego, jak dla Sachy.

Gdy tylko wyszła ze skrzydła szpitalnego, uciekła do magazynku, gdzie tam, chwyciła się swej roboty na nowo. Ale raz, po raz usypiała. Nie dawała rady nadrobić, straconych godzin. Musiała się zdrzemnąć. Pozostawiła miotłę opartą o jedną ze skrzyń, bo i tak by nikt nie zabrał.

Ruszyła przed siebie. Weszła do hangaru. Pasowało by mieć podwózke.

Wchodząc, ujrzała rozmawiającego Optimusa z Hound'em.na ich widok uśmiechnęła się.

- Mógłby ktoś mnie odwieść do domu?

- A przypadkiem to nie jechalas na crossie?- dziewczyna zrobiła oczy oburzenia. Odsłoniła swój nowy rękaw , gdzie widniał bandaż.

- Nie słuchałam Lenoxa i tak się zakończyło. - rzekła wybuchowo, chowając ponownie swą dłoń.

Hound zagwizdał z wrażenia. Przywódca był w szoku. On nie wiedział, że   miała wypadek. Sądził, że ona się nadział podczas spaceru.

- To ktoś mnie zawiezie?- padło poraz kolejny pytanie.

Optimus bez słów transformował się i otwarł drzwi dla nastolatki.

Sascha zmarszczyła brwi. Czyżby on włączył tryb ,,niania"?
Zamknęła jego drzwi i założyła swoje ręce na piersi.

- O nie. Ty tutaj zostajesz i się rehabilitujesz w swej drużynie.  Już wezmę Hounda jak, już.- spojrzał swym wzrokiem w miejsce, gdzie stał Autobot. Hound zniknął.

Fiołkiwłosa spoglądał się jeszcze, za  grubuitkim robotem, lecz ślad po nim zaginął. Spojrzała zirytowana na ciężarówkę. Chyba to była jego sprawka.

Weskneła tylko i zasiadł na miejscu pasażera. Życie ją nie raz dobijało.

- To twoja sprawka, co nie? Optimus, wiesz, że musisz w relacjach się podreperować. To ważne teraz dla ciebie. - na końcu tylko ziewneła.

Ciężarówka ruszyła.

Jadąc coraz dalej, Saschy pciy zaczęły się kleić. Próbowała walczyć z sennością, lecz gdy tylko się budziła, to znowu zasypiała. Przesunęła się blisko drzwi i koral się głową o nie, by później odpłynąć w krainę snów.

                        ***
- Będę do pół godziny.- mówił głos.

Sascha otwarła swe leniwe oczy. Rozściągła się i ujrzał obok siebie hologram. Z przerażenia piskła.

- Muszę kończyć, zobaczymy się w bazie .- odparł. ,-Wodze, że już wstałaś.

- Przepraszam, że zasnęłam.

- Nic nie szkodzi. Stoimy pod twym domen.

- To już?

Od godziny.

Sacha otwarła drzwi. Ciepły powiew wiatru ją odrazu otulił.  Zeskoczyła na jezdnie. Zauważyła, że wciąż była ubrana w wojskowe ubrania.  Okrążyła pojazd i weszła na chodnik. Auto ruszyło i  na pożegnanie zatrąbiło.

Chyba ją polubił. Zdawało jej się. Gdy weszła do mieszkania, przebrała się od razu. I zasiadła na łóżku.  Nie czuła się już senna, jak wcześniej. Chociaż to tyle dobrze było. Wzięła z szuflady parę kartek i ołówek. Z czego zaczęła zapisywać na kratce kwoty do spłacenia. Gdy skończyła.  Chwyciła się za głowę. Ile ona miała do wydania. A nawet nie miała połowy dochodu.

Włączyła telewizję. O tej porze szły poranne wiadomości. Wzięła kocyk i się otuliła w nim, spoglądając na kolorowy ekran.

Kobieta w studiu była poważna. Ubra elegancko i trzymająca w swych dłoniach stertę papierów.  Spoglądał do nich od czasu do czasu.

- z letnich chwil!-zaczeła-morderstwo podczas dyskoteki. Wybuch pociągu. Atak teroirystczny na bliskim wschodzie i co najważniejsze, podpisanie umowy naszego prezydenta z prezydentami Europy. - muzyka zapowiedział przełączanie.

Sacha wstała i otwarła okno. W pokoju, było duszno.

- W tamtym tygodniu w dyskotece ,,Crazy Schow" doszło do morderstwa 40-letniego mężczyzny. Sprawa się wciąż toczy, a właściciel  klubu został oskarżony o dodatkowo zatrudnienie nieletniej dziewczyn. Teraz opowie wam bardziej tą sytuację komisarz policji Alexy Morro.- ekran ustał na moment, a później zmienił się. Na monitorze był rudowłosy komisarz w swym mundurze.

- Dziękuję bardzo za głos. Chciałbym tylko powiedzieć, że sprawcą nie jest jeszcze odkryty. Wciąż są dochodzenia w tej sprawie. Nikt nie wie, kto mógł zabić mężczyznę i po co. Potrzebowalibyśmy  mieć więcej świadków i dowód.  Na tę chwilę obecną apelujemy na Clay stan, aby miał na baczności, do puki nie spróbujemy rozwiązać..

- Bla,bla, bla - dokończyła, przełączając program. - Ci ludzie, serio są nie raz kretynami.

Dzwonek do drzwi zadzwonił. Dziewczyna wyłączyła wiadomości i pobiegał na bosaka by otworzyć.

W progu stała Abby, ubrana w krótkie spodenki, jakie były teraz modne. Czyli ohydne( według uznania Sachy) kolory, brązowego.

Gdy otwarła drzwi , dziewczyna weszła, bez zastanowienia.
Sascha zamknęła drzwi. 

- Nie wierzysz, co się wczoraj na tym spodkanie się stało?!

- A co się stało?- spytała podnosząc brew do góry.

- Dziadek mojej mamy, który mówił po angielsku, okazał być szefem pewnej grupy meksykańskiej. Dał mi gitarę, on wziął później teanke do ręki, a na koniec paru innych dziadków się dołączylo z grzechotkami i robiliśmh furorę!

- I tylko to?- Abby pokiwała głową

- A teraz twa kolej, ci robiłaś wczoraj?

Sascha pokazała jej zabandażowaną rękę. Opowiedział jej o wczorajszej sytuacji i o tym, że William podetnie jej wypłatę. Dziewczyna zaniemówiła.

Później, Sacha poszła do kuchni, zrobić herbatę dla nastolatki, gdyż pasowało obsłużyć gościa. Podawaj herbatę, o mały włos się nie wywracając.
Siedząc przy stoliku, zastanawiały się nad polityką kraju i nad Autobotami.

- Zastanawiam się, kiedy ich wojna minie....- zaczęła Sacha -...Optimusa już dałam na nogi i widać, że efekt jest widoczniejszy, niż wcześniej. Ale wciąż wiem, że będzie z nim trochę roboty.

- Wiadomo, kiedyś też próbowałam rozmawiać z nim, lecz mi cis nie wychodziło. Nie umiałam do niego się odezwać. Gdy zaczynałam rozmowę, mówiłam takie głupoty, że się w głowie nie mieści. A ty? Ty tak prosto z mostu z spolczuciem i załatwione. Jakby to robisz?

-Sama nie wiem.





Transformers °Bumerang°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz