Casey
„Nie zamierzam sobie ciebie odpuścić, Casey" – w innych okolicznościach cieszyłabym się z takiego wyznania, ale teraz pękało mi serce, ponieważ nie mogłam zrobić nic, jak tylko zachować w sercu te słowa.
Odeszłam, nim Grayson miał szansę wymyśleć kolejne pytania. Ponownie go zniszczyłam w przeciągu zaledwie pięciu dni. Czułam się okropnie, a z drugiej strony, nienawidziłam losu za to, że na mnie zrzucił ten ciężar. Dlaczego akurat ja się o tym dowiedziałam? Byłoby lepiej, gdyby to on puszczał pociski w moim kierunku, bowiem wolałam przyjmować cierpienia, niż je zadawać – w dodatku ukochanej osobie.
Z jakiegoś powodu czułam potrzebę, by szybko zniknąć z auli szkolnej. Spodziewałam się możliwej konfrontacji z Graysonem, a poza tym, jego widok łamał mnie wpół. Wyniszczał mnie swoją idealnością w każdym calu. Nie chciałam o nim myśleć, ale byłam związana z nim bardziej, niż mogłabym przypuszczać. Wszedł w każdy zakamarek mojego serca i nie chciał dać mi spokoju. Jeszcze nie tak dawno, jego nieskazitelny widok był dla mnie błogością wprawiającą w euforię, ale teraz przysparzał cierpienie. Przypominał o tym, że nie mogłam go mieć w sposób, w który chciałam.
Zerwałam z głowy biret, po czym wsiadłam do samochodu. Trzęsącymi się dłońmi odpaliłam samochód, a silnik zawył. Musiałam jak najszybciej odjechać, nim Colton i Harper zorientują się, że zniknęłam, a Grayson otrząśnie się z szoku spowodowanego moim wyznaniem.
Bolała mnie świadomość tego, jak musiał się teraz czuć – wiedziałam zresztą jak, zanadto dobrze. Błędnie myślałam, że ochronienie go przed prawdą będzie lepsze. Powinien ją znać, niezależnie od tego, jak ciężka była by do udźwignięcia.
Nie mogłam sobie wyobrazić gorszego końca szkoły. Liczyłam na to, że szczęśliwa wyrzucę beret w górę, a później udam się w miasto na nielegalnego szampana z przyjaciółmi. Następnie siedzielibyśmy na dachu jakiegoś budynku, oglądając zachód słońca i wspominając minione lata. Napawało mnie to nostalgią – w tej szkole wydarzyło się wiele złego, ale te rzeczy nie były w stanie zasłonić tego, co dobre. Wciąż pamiętam, jak Harper zatrzasnęła się w szkolnej ubikacji, a my z Coltonem śmialiśmy się do rozpuku, zamiast pospieszyć jej z pomocą. Wspomnienie tego, jak przyjacielowi rozkleiły się tenisówki, gdy podążaliśmy przez szkolny korytarz wciąż było żywe. Musiał chodzić przez cały dzień o jednym bucie. Nie zapomnę też tego, jak przez drugi rok prowadziliśmy szkolnego video-bloga. Pewnego razu postanowiliśmy zrobić psikusa Pani Taylor i wysłaliśmy jej maila od rzekomego redaktora New York Times, obwieszczając, że została nominowana do najlepszych pedagogów w Stanach, a jeśli wygra, zakwalifikuje się na galę. Jednym z czynników decydujących o tym, czy zostanie wyróżniona, jest wysłanie sprawozdania ocen jej uczniów – ważne, by były jak najwyższe. Taylor nie wpadła na pomysł, że to fake, ponieważ tylko nasza trójka miała dostęp do maila nauczycieli ze względu na prowadzenie video-bloga. Dziwnym trafem, z trudnego wypracowania każdy z klasy otrzymał zaskakująco wysoki wynik. W końcu przypominam sobie ostatni bal i napływają mi łzy do oczów. Już nie mogę dłużej ich w sobie trzymać. Wydostają się na powierzchnię, niszcząc mój makijaż. Z pewnością tusz rozlał się po moich policzkach, ale nic mnie to nie obchodziło.
Wierzę, naprawdę głęboko wierzę, że któregoś dnia stanie się przeszłością, ale tymczasem, mam nieomylne wrażenie, że na zawsze pozostanie teraźniejszością, żyjąc tylko w moim sercu. Jesteśmy najgorszą historią miłosną, jaką los mógł sobie wymyśleć. Zadaliśmy sobie tyle trudu, by móc znosić swoją obecność. Zakochaliśmy się w sobie, by w kolejnym kroku okazało się, że jesteśmy przybranym rodzeństwem. To tak dołujące, że świat postanowił sobie z nas zakpić.
CZYTASZ
Ruins, baby - cz. 2
Teen FictionKontynuacja 'Infinity,baby'• Casey nie wiedziała, że związała się z przyrodnim bratem. Ta informacja jest dla niej druzgocąca, ale nie sprawia, że przestaje go pragnąć. Z kolei Grayson walczy o dziewczynę i nie pozwala jej odejść, co znacznie utrud...