13. Motylki w brzuchu

142 7 3
                                    

Casey

Powinnam być zła.

Powinnam była powiedzieć mu, że nie musi wiedzieć szczegółów – wystarczy, że ja wiedziałam.

Powinnam była zbyć go tanią wymówką.

Ale nie mogłam.

Zbyt bardzo pragnęłam znów go ujrzeć, żeby tego nie zrobić. I poza tym dotarło do mnie, że faktycznie zasługuje na to, by wiedzieć. Gdyby sytuacja była odwrócona, ja też zachowałabym się tak samo jak i on. Więc się zgodziłam. To kolejne, niezobowiązujące spotkanie, kiedy będę mogła podziwiać pociągające rysy jego twarzy. Być może po raz ostatni. Co chwilę tak mówiłam, a z jakiegoś powodu zrządzenie losu nas łączyło, ale tym razem byłam pewna, że po raz ostatni. Nie mogłam sobie więc odebrać przyjemności spotkania się z Graysonem.

Niecierpliwiłam się w oczekiwaniu przy Quincy Market. Siedziałam na jednej z ławek, gdy dochodziła godzina siedemnasta. Żałowałam, że nie przyszłam tutaj po umówionym czasie. Payne by poczekał, a ja nie musiałabym denerwować się z powodu czekającej nas rozmowy. Nie potrafiłam wyjaśnić, dlaczego tak się stresowałam. Wystarczyło, by powtórzył tylko to, co już wiedziałam, tak? Może wcale nie chodziło o rozmowę, tylko o to, że po raz kolejny będzie tak blisko mnie.

Pogoda dzisiaj dopisywała. Słońce otulało swoimi promieniami, a na karku czuć było zapach wakacji. Pośród tak pięknej scenerii, przypomniałam sobie, że minął prawie rok.

Rok, od tamtego okropnego zdarzenia związanego z Asherem, a ja wpakowałam się w kolejne bagno. Gdybym tylko wiedziała, jakie rzeczy mnie spotkają, już dawno zawróciłabym. Ostatnio nie przyszłam na umówioną wizytę z terapeutką. Wiem, że to nie w porządku, bo nawet nie odebrałam gdy dzwoniła, ale zwyczajnie mam za dużo zmartwień, by teraz się jej spowiadać. Jestem zabawna – przecież właśnie po to się chodzi do specjalistów od problemów psychicznych prawda? Gdybym jej przedstawiła porażkę mojej pierwszej miłości, z pewnością wykazałaby się współczuciem, którego teraz nie potrzebowałam.

Dopóki byłam z Graysonem, odczuwałam wrażenie, że wszystko się układa. Teraz już wiem, że to była złudna nadzieja, która miała tylko podnieść mnie na duchu.

- Cześć – usłyszałam znajomy głos i podniosłam wzrok. Nie zauważyłam, że przyszedł. Zbyt bardzo skupiłam się na uspakajaniu siebie.

Wyglądał nieskazitelnie. Ubrany w białą koszulkę polo i jasne jeansy prezentował się jako kandydat do American's Next Top Model. Brązowe kosmyki włosów opadły mu na czoło, a ręce w niewinnym geście schował do kieszeni. Nigdy nie widziałam go w polówce, dlatego tak bardzo urzekło mnie, jak w niej wygląda.

- Ładnie wyglądasz – powiedział, gdy zbyt długo wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa.

Przewróciłam oczami.

- Przestań – upomniałam go, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Zauważył to, bo postanowił ciągnąć:

- I ładnie pachniesz. Nowe perfumy? – uniósł brew.

- Przestań – powtórzyłam już bardziej stanowczym tonem.

Tak, miałam na sobie nowe perfumy, które zakupiłam z myślą o tym spotkaniu. Tak, byłam zrozpaczoną, zdesperowaną nastolatką łaknącą uznania u swojego brata. Grr, brzmiało to wstrętnie i obrzydliwie.

- Natychmiast przestań, Graysonie Payne.

- Mam przestać stwierdzać fakty? – parsknął, jak parska największy przystojniak którego kiedykolwiek się spotkało. Czyli tak, że od tego dźwięku przewraca ci się w żołądku, a motylki w brzuchu dostają padaczki - nie ubliżając osobom chorującym na tę dolegliwość.

Ruins, baby - cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz