Grayson
- Przedstawiam ci Patricie. Dużo mówi, więc czasami po prostu udawaj, że ją słuchasz, bo jest męcząca – Sophia machnęła ręką w gestykulacji, a przyjaciółka oburzyła się tą lekceważącą prezentacją:
- Opanuj się! Po prostu lubię ludzi.
Była to czarna, wysoka dziewczyna w naszym wieku. Jej ręce pokryte były pojedynczymi tatuażami i próbowałem złapać sens każdego z nich – w jednym miejscu gwiazdka, w innym serce, w jeszcze innym róża czy księżyc. Zastanawiałem się, czy mają jakieś znaczenie, czy zostały wykonane tylko i wyłącznie dlatego, że się jej podobały. Nie było nic złego w braku głębi, czysta ciekawość.
- Dlatego powinieneś od niej uciekać, gdzie pieprz rośnie jeśli tylko ją zobaczysz – uśmiechnęła się Sophia szyderczo. – To jest Jayden, ten ma bzika na punkcie samochodów. – Przeszła do kolejnej osoby, więc przerzuciłem na niego wzrok.
- Jak wszyscy faceci, chyba, prawda? – uniósł brew w zapytaniu.
- A to jest Logan – szła dalej, a ja próbowałem nadążać za imionami.
- O mnie nic nie powiesz? – zaśmiał się.
- Lubisz piwo.
- Nie każde! Tylko i wyłącznie Millera. – Podkreślił.
W tym momencie wybrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi, więc Jayden poleciał otworzyć. Znajdowaliśmy się w jego domu, w którym urządzał małą imprezę. Sophia uprzedziła mnie, że tutaj domówki w okresie studenckim odbywają się co tydzień, więc muszę przygotować się na ostre picie, bo inaczej wypadnę z okręgu. Na Uniwersytecie Florydzkim oprócz naszej dwójki uczył się jeszcze Logan, ale dopiero dzisiaj miałem okazję go poznać. Wszyscy byli przyjaciółmi Sophie z liceum, a dzisiaj zaciągnęła mnie na to spotkanie. Casey skłamałem, że idę na kręgielnie z Denisem – facetem, który nie istnieje, a który jest moją przykrywką do Sophie. Cassy wpadłaby w szał, gdyby się dowiedziała, że najwięcej czasu spędzam z kimś płci żeńskiej. Mnie wydawało się to niczym nadzwyczajnym, po prostu się dobrze dogadywaliśmy – to wszystko. Nie widziałem poza tym, by Sophia jakoś inaczej się na mnie patrzyła czy cokolwiek, myślę, że ona wie, że się tylko kumplujemy.
Dlaczego zresztą mam się ograniczać do facetów? Kocham Casey, a to, że sobie rozmawiam z inną, niczego nie zmienia.
Jutro przyjeżdża, dlatego dzisiaj powinienem nie pić. Nie mogę się doczekać, aż w końcu ją zobaczę po dwóch miesiącach rozłąki. Wszystko we mnie tęskni za jej dotykiem.
Chciałem się wywinąć od piątkowego mini-melanżu, ale nie udało mi się. Sophie strasznie nalegała, aż w końcu się poddałem. Jest plus – może dzięki temu rozwinę swój krąg znajomych i może nie będę taki zdołowany nieobecnością swojej dziewczyny.
Pomieszczenie w ciągu godziny zwiększyło się z pięciu osób do piętnastu, a cały czas ktoś jeszcze dochodził. Wypiłem jednego drinka, by inni nie marudzili – będę go sączył przez cały wieczór, żeby pozostać w nienaruszonym stanie.
Telefon w mojej kieszeni zawibrował.
To Casey.
Powinna spać, bo jutro ma wczesny wylot. Zdziwiłem się, więc wyszedłem na balkon i odebrałem połączenie.
- Słońce? – zapytałem troskliwie. - Wszystko w porządku?
- Tak, chciałam ci tylko powiedzieć, że będę wcześniej. Zwolniło się jedno miejsce we wcześniejszym locie i stwierdziłam, że je zarezerwuję. Będę o drugiej w nocy. Przepraszam, że o takiej porze.
CZYTASZ
Ruins, baby - cz. 2
Teen FictionKontynuacja 'Infinity,baby'• Casey nie wiedziała, że związała się z przyrodnim bratem. Ta informacja jest dla niej druzgocąca, ale nie sprawia, że przestaje go pragnąć. Z kolei Grayson walczy o dziewczynę i nie pozwala jej odejść, co znacznie utrud...