- Oszaleję. Naprawdę nie wspominałam już o pukaniu?
Zaśmiałam się tylko i kopnęłam drzwi. Zamaszyście pokiwałam na Leggy'ego rąbkiem mojej pięknej zielonej sukni, a on, zupełnie zdziwiony podążył za mną. Jeszcze się zdąży nadziwić.
W środku od razu chciał się kłaniać i podlizywać, ale szarpnęłam go do góry. Ale na szczęście nie musiałam sama go ustawiać do pionu.
- Zluzuj stringi, książę. Sami swoi. Wchodzisz do mojej najbliższej rodziny, więc się przyzwyczajaj - Galadriela na wpół leżała na atłasowej, różowej sofie, której nie widziałam tu ostatnio. Luźny, różowy szlafroczek więcej odkrywał, niż zasłaniał. Sielankowy obraz dopełniał kryształowy kieliszek z brunatnym płynem. - Dziś upijemy się winem, moi kochani.
- Legolas chyba woli herbatę, co nie? - puściłam do niej oko, a on zdezorientowany potaknął.
Ledwo zdążyliśmy się rozsiąść na starej srebrnej kanapie, gdy służąca przyniosła złocisty płyn, którym zostałam uraczona ostatnio. Galadriela nie potrzebowała mówić, by służba słuchała.
- Jak dobrze, że Cel sam wyleciał z tym polowaniem, bo jakoś nie miałam pomysłu jak go spławić. Ani tym bardziej jak spławić te włóczęgi - zaczęła niezobowiązująco, poprawiając szlafroczek na ramiona i wpatrując się w dal z charakterystyczną dla niej lekką kpiną i znudzeniem.
- Im wystarczy kawałek konia i miecza, a już ich nie ma - wywróciłam profesjonalnie oczami, nauczona od najlepszej. - A z nim... co się dzieje?
- Starość, Ith. Doskwiera mu przeszłość. Dużo trudnych wydarzeń. Starałam się przed nim ukryć twoją... sytuację, ale się nie udało, służba wypaplała. Dlatego stroi takie komedie, nie przejmuj się nim.
- Widziałaś mnie wtedy? - zapytałam bez namysłu, patrząc jej w oczy.
- Widziałam. Wszystko.
To wystarczyło. Nie musiałam nic mówić. Kamień spadł mi z serca. A rozumiałyśmy się bez słów. Jak zawsze.
- Legolasie, pij tą herbatę, bo się obrażę - zmieniła popisowo temat.
Ten się zmieszał i od razu wykonał rozkaz. Zaskoczony smakiem wybuchowego napoju, zakrztusił się, a my nie wytrzymałyśmy i parsknęłyśmy śmiechem.
- Okropne jesteście - wykrzywił się, gdy przełknął, widocznie nieco oswojony.
- Wiedziałam, że napój ci pomoże! - klasnęła w dłonie Galadriela i zerwał się na równe nogi. - Zbliż się tu, młody.
Zrobił do mnie wielkie oczy i stanął odważnie na przeciw niej. Ona popatrzyła mu intensywnie w oczy, a on nie odwracał Złapała go za darowany przez nią naszyjnik. Oparła ręce na jego ramionach. Chyba go uważnie czytała.
- Całkiem, całkiem. Już myślałam, że moja wnuczka uległa jedynie powierzchownemu urokowi dzikusa z puszczy, a jednak nie straciłaś rozsądku. To się chwali. Kto ci poukładał tak wszystko w głowie? Bo chyba nie ojciec, ten twardy wszędzie gdzie nie trzeba satrapa.
- Rzadko się z nim widywałem, wychował mnie właściwie Malthen...
- Serio? Stary Malthen? Wiedzieliście, że się kiedyś do mnie zalecał?
Legolas aż się zakrztusił i usiadł, a ja popędziłam ją do opowiadania, bo uwielbiałam historie o jej byłych adoratorach.
- Złoty elf. Pochodził z Rivendell, miał w sobie całkiem szlachetną krew Ñoldorów, ale jakoś nie przypadł mi do gustu. Nic tylko się wymądrzał. Poza tym był dość sporo młodszy ode mnie.
CZYTASZ
Córka Księżyca. Rozmarzona
Fanfic~Dom jest za nami, świat przed nami i jeszcze wiele ścieżek do przebycia. Przez cień, na skraj nocy, aż wszystkie gwiazdy zapłoną ~ J. R. R. Tolkien Kolejny etap życia Ithililel. Choć nadzieja wielokrotnie zawodziła, siły dobra zwyciężyły i nieoczek...