Rozdział 23

41 5 5
                                    

- Mamuuś, ile jeszcze? - usłyszawszy ten zmarudzony głos pożałowałam, że zgodziłam się, by Legolas jechał na koniu zamiast z nami w powozie. Sprytny drań.

Dwudniowa podróż powozem przerastała możliwości sześcioletniej dziewczynki. Podekscytowanie Neny minęło po około dwóch godzinach. Reszta okazała się traumatycznie nudnym wydarzeniem, zarówno dla niej, jak i dla mnie.

- Mówiłam, że już niedługo, kochanie.

- Niedługo było bardzo, bardzo długo temu - wykrzywiła szpetnie swoją piękną buźkę, potrząsając jasną fryzurką, uczesaną przez jej tatę na postoju.

- Widzisz tę górkę? - spróbowałam odwrócić jej uwagę. - Gdy na nią wjedziemy, będzie już widać Rivendell. Wiesz, że tu mieszkałam jako mała dziewczynka? Z ciocią Arweną, wujkiem Aragornem i wujkami El?

- Z mamusią i tatusiem Eldariona i Gali? - zaczerwieniła się. Byliśmy z Legolasem w ciężkim szoku, gdy zauważyliśmy, że przyszły król Gondoru (obecnie w poważnym wieku lat trzynastu) podczas ubiegłorocznej wizyty w Lórien był uprzejmy zauroczyć naszą małą córeczkę. Swoją drogą, urok osobisty miał po matce, a tajemniczą małomówność po ojcu, więc gdzie się nie podział, tam pojawiały się zachwycone dziewczynki. Nie winiłam ani ich, ani Neny, bo sama miałam słabość do czarnowłosego rozbójnika.

Natomiast "Galą" Nena nazywała w skrócie Galadrielę, córeczkę tatusia. Aragorn nie widział poza nią świata. Czarnulka zjednywała sobie serca jak jej mama. Nie mogłam się doczekać spotkania z nimi oraz resztą.

- O, mamuś, patrz jaki widok! - zawołała z zachwytem Nena, klaszcząc w dłonie. Rzeczywiście, osiągnęliśmy szczyt i w oknie powozu rozpostarł się malowniczy, dobrze mi znajomy widok na dolinę. Jak ja lubiłam tu wracać!

Nie bywałam tu zbyt często w ciągu ostatnich kilku lat. Skupiliśmy się z Legolasem na wzmocnieniu gospodarki Lórien. Coraz naturalniej przychodziła mi rola Białej Pani. W końcu zaczęłam reagować na słowo ,,Lady" inaczej, niż poszukując wzrokiem babci. I było mi z tym zaskakująco dobrze. Urodziłam się, by rządzić. Miałam do tego nie tylko predyspozycje, ale też ego (oczywiście po Galadrieli). Żart.

Dopiero gdy pojawiła się Nena, sprawy królestwa odeszły na bok. Całą ciążę zamartwiałam się bez przerwy, bo znowu nie czułam typowej dla elfów więzi z dzieckiem. Legolas nieustannie trzymał rękę na pulsie. Na szczęście obyło się bez komplikacji i po solidnych jedenastu miesiącach pojawiła się nasza mała elfka. Miałam nadzieję, że i tym razem wszystko pójdzie dobrze.

W tym całym zamieszaniu stać nas było jedynie na okresowe pisanie listów do naszych przyjaciół. Posłańcy jeździli po całym Śródziemiu w kółko, aż się kurzyło - od Shire, przez Eryn Lasgalen, po Ithilien. Wszyscy narzekali, że nie ma czasu się spotkać, aż w końcu porządek z tym zrobić postanowili bliźniacy. Tak więc właśnie zmierzaliśmy na uroczyste spotkanie przywódców Śródziemia z okazji piętnastej rocznicy zniszczenia pierścienia (czyt. jeden wielki melanż). Plotka głosiła, że chcieli powołać Radę Przywódców, która miałaby zajmować się porządkiem w nowym, powojennym świecie i w tym celu spotykać się co roku (czyt. jeszcze więcej melanży!).

W końcu dotarliśmy na pałacowy dziedziniec. Legolas zeskoczył z konia, otworzył drzwiczki powozu i zajrzał do środka.

- Witajcie, moje damy - usłyszałam pogodny głos mojego elfa. Nena ufnie wyskoczyła z powozu w jego ramiona i zapiszczała, gdy zakręcił się nią dookoła.

- Jeszcze mnie, jeszcze mnie! - zawołałam, gdy postawił ją na ziemi.

- Tak, tata, jeszcze mamę! - próbowała go podpuścić. Moja krew. Puściłam jej wdzięcznego całusa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 13 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Córka Księżyca. RozmarzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz