Miękko. Leniwie. Spokojnie. Ciepło.
Aż za ciepło. Jeszcze nigdy nie spałam na tak gorącej poduszce.
Gdy uchyliłam jedno oko, doszło do mnie, że moją poduszką była naga klatka piersiowa Legolasa. Ale zwrot akcji.
Wtuliłam w nią policzek, słuchałam spokojnego bicia jego serca, w myślach odtwarzając sobie fragmenty wczorajszej nocy.
Jednym z moich ulubionych momentów było wdarcie się do jego umysłu po raz pierwszy. Drżałam na myśl o fali miłości i oddania, jaka mnie ogarnęła, gdy to zrobiłam. On mi oddał duszę, ja mu ciało. Staliśmy się jednym.
Na czole czułam jego rytmiczny oddech. Jedną rękę zagubił gdzieś w pościeli, a drugą mnie przyciskał do siebie.
Czy tak sobie wyobrażałam małżeństwo? Bardzo możliwe.
- Co się tak wiercisz? - wychrypiał od dziś mój ukochany poranny głos.
- Mae govannen - oparłam brodę na jego mostku, obserwując jak jego rozespana twarz stopniowo rozpływa się w uśmiechu.
- Śpij jeszcze - przygarnął moją głowę do siebie. - Jest wcześnie.
- Niezupełnie. Słońce już wysoko na niebie.
Wreszcie uchylił jedno oko, więc wspięłam się wyżej i je pocałowałam.
On chwycił mnie pod brodę i spojrzał mi głęboko w oczy, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach.- Jesteś szczęśliwa? - zapytał z nadzieją.
- Tak bardzo, że aż się boję, że to sen - przyznałam, przytulając policzek do jego dłoni.
- Nie bój się - przekręcił się na bok, zrzucając mnie z siebie i popatrzył na mnie wesoło. - To cudowna rzeczywistość. A jeśli to sen... to nie pozwolę ci się obudzić.
Usatysfakcjonowana takim zapewnieniem pozwoliłam mu rysować palcem po mojej szyi, dekolcie i gdzie tam jeszcze chciał. A on skwapliwie korzystał.
- Mężu...?
- Tak, kochanie?
- Co dziś będziemy robić?
- Cały dzień... - zaczął, podszczypując mnie coraz niżej. - ...będziemy cieszyć się sobą.
- Brzmi kusząco - przyznałam, wzdychając. - Ale...
- Żartowałem - przerwał nagle. - Zaraz wyjeżdżamy.
- Co? Gdzie?
- Pamiętasz jak przy pierwszym spotkaniu powiedziałaś, że marzysz, by jeździć konno po całym Śródziemiu i być wolna?
- Taak - uśmiechnęłam się, czując narastającą ekscytację.
- Amrun i Lean już osiodłane. Służący spakowali juki. Możemy wyruszyć w każdej... - nie dałam mu skończyć, bo nakryłam go falą pocałunków.
- Kocham cię - powiedziałam bardzo poważnie, gdy skończyłam.
- Ja ciebie też. I kocham spełniać twoje marzenia.
- Też kocham, gdy to robisz - rozbawiłam go, jak zawsze. - A ty o czym marzysz? Żeby było sprawiedliwie...
- W tej chwili - tylko o tobie.
***
Spełniłam kilka jego marzeń, nacieszyliśmy się wygodnym łóżkiem jeszcze miłą chwilę i sprawnie się zebraliśmy. Gdy Legolas planował nasz miesiąc miodowy, wiedział że spędzenie go w pałacowym pokoju nie wchodziło w grę. Po prostu to nie byliśmy my. Całą naszą znajomość spędziliśmy w podróży. Nigdzie nie zatrzymywaliśmy się na długo. Już te trzy miesiące w Rivendell wydawały się nam nienaturalne. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w przyszłości trzeba będzie osiąść i rządzić każde swoim królestwem, ale myśleliśmy, że do tego jeszcze dużo czasu. Póki co nie zastanawialiśmy się nad tym niepotrzebnie. Bo niby po co? Trzeba cieszyć się chwilą, bo już się nie powtórzy.
Wyjechaliśmy chyłkiem z pałacu, bez pożegnania. Zostawiłam tylko krótką wiadomość do ojca. Zrozumie.
I nie zaprzątaliśmy sobie dłużej głów gośćmi, weselem, obowiązkami, dziedzictwem i innymi nudziarstwami.
Dwa najpiękniejsze tygodnie w naszym związku spędziliśmy na skraju puszczy, gdzie Legolas miał odgrodzoną część lasu. Były to pozostałości siedziby rodu jego matki. Obiecał mi opowiedzieć o tym więcej, ale póki co nie naciskałam.
Dużo pływaliśmy w okolicznych jeziorach, czesaliśmy się, kochaliśmy się, rozmawialiśmy na wszystkie najgłupsze tematy, słowem - bajka. Mogłoby trwać to wiecznie i nie znudziło by się nam. Był to też taki intymny, prywatny czas, którego we dwoje nikomu nie zdradzimy. Dlatego dość o tym.
Później wyruszyliśmy wgłąb puszczy do Malthena i Miriel, gdzie zajęliśmy wspólnie pokój gościnny. Nastya się śmiała, że słuch już o nas zaginął. Eth czerwieniła się na każde wspomnienie Celadona (masz ci los!). Gwil jak zwykle się wygłupiał i robił nam niesamowitą ilość przytyków z podtekstem (był w to niemal tak dobry jak nieodżałowany Boromir, widać czyj brat mu wszystko objaśnił na wieczorze kawalerskim). A Feredir pozostał jak skała - cichy i nieporuszony otaczającym go zamieszaniem.
Organizowaliśmy dużo wycieczek, ekipa oprowadziła mnie chyba po każdym metrze kwadratowym puszczy, a co wieczór paliliśmy ogniska, śpiewaliśmy poezję opowiadaliśmy stare jak Śródziemie historie. Był to dobry czas, który dodatkowo zbliżył mnie z dziewczynami. Jak dobrze mieć przyjaciółki!
- Nastyaaa? - zapytałam jej któregoś razu, gdy we trójkę szukałyśmy fioletowego kwiatka, bo brakowało nam jednego do trzech, jednakowych, estetycznych bukietów. - A ty serio chcesz zostać moją szwagierką?
- Na głowę upadłaś - wszystkie wcześniej uzbierane badyle wypadły jej z rąk. - Wolne żarty. Może nie zaczęliśmy jakoś świetnie, ale jesteśmy z Elem dobrymi ziomeczkami. I wolę by tak pozostało. Myślałam, że rano nie będzie tego pamiętał, ale gdy się żegnał...
- Właśnie, opowiedz to - nie pohamowała pisku Eth.
- Przecież opowiadam - zgasiła ją ruda. - Puścił mi oko i powiedział: do zobaczenia za dwieście lat!
- Brzmi jak on - wywróciłam oczami. - Tylko wiesz... on jest świetnym ziomeczkiem. Ale na męża się nie nadaje i mówię to jako jego siostra. I jako mężatka.
- Zapomni za dwieście lat - machnęła ręką lekceważąco.
- Mimo wszystko jest honorowy. Więc lepiej bierz się za poszukiwania.
- Sugerujesz, że nie znajdę faceta w dwieście lat?!
Zachichotałam cicho i spojrzałam na Eth, która też ledwo utrzymywała powagę.
- Okropne jesteście - zdecydowała. - Nienawidzę was.
Zaczęłyśmy się do niej przymilać i łaskotać ją, aż w końcu naburmuszoną minę zastąpił uśmiech.
- Zobaczycie. Ith ma księcia, Eth prawie ma księcia i ja też będę mieć. Choćbym miała zmusić Thranduila, by stworzył brata dla Legolasa.
Generalnie miałam dziś strasznie intensywny dzień, więc wybaczcie błędy, rano jeszcze raz sprawdzę rozdział, a tymczasem enjoy

CZYTASZ
Córka Księżyca. Rozmarzona
Fanfiction~Dom jest za nami, świat przed nami i jeszcze wiele ścieżek do przebycia. Przez cień, na skraj nocy, aż wszystkie gwiazdy zapłoną ~ J. R. R. Tolkien Kolejny etap życia Ithililel. Choć nadzieja wielokrotnie zawodziła, siły dobra zwyciężyły i nieoczek...