Rozdział 9

69 5 2
                                    

Wieczorem Legolas opuścił nas na chwilę, bo musiał w końcu wziąć swoje rzeczy z pałacu. Widocznie nie palił się do tego. Naprawdę chciałam jechać z nim, ale pozostał nieubłagany. Wcześniej niemal w każdej kwestii udawało mi się go urobić, a tu - nie dało się. Dawało mi to do myślenia. I stresowało, dopóki nie wrócił cały i zdrów. Wtedy odetchnęłam.

- Co tu tak wesoło? - przysiadł się obok mnie, a ja podałam mu bez słowa upieczonego w ogniu ziemniaka. - Jestem taki głodny. O, ludzka potrawa?

- Ith nas nauczyła, przepyszne - pogłaskał się po brzuchu z rozkoszą Gwilwileth, mój nowy fan. - Jeśli się rozmyślisz, to mogę się z nią ożenić.

- Mama przywiozła ziemniaki z targu, chciała spróbować czegoś nowego - wyjaśniła Nastya, obrzucając Gwila wzgardliwym spojrzeniem. - Jadłeś kiedyś coś takiego?

- Oczywiście, gdy podróżowałem z Aragornem. Wiecie, Elessarem.

- Serio? Właśnie on mnie nauczył ziemniaków z ogniska - zdziwiłam się miło. Cień poczciwego Aragorna przemknął przez ognisko, jakbym poczuła znajomy zapach fajki.

- Znasz go? - niespodziewanie zwrócił się do mnie Feredir.

- Wychowywałam się z nim. Jesteśmy sobie bliscy. A ty?

- Spotkałem go raz.

- I co? - zaciekawiła się Eth. - Jaki jest tajemniczy Obieżyświat? Tyle historii o nim krąży.

- Jest... - elfowi zabrakło słów, gdy znalazł się w centrum uwagi. Nabrał powietrza, odgarnął z oczów sypką brązową czuprynę i dokończył. - ...spoko.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Oprócz mnie i Legolasa, który pożerał trzeciego ziemniaczka.

- Jest spoko. Naprawdę - potwierdziłam, a on skinął głową obojętnie. - A teraz jest królem całego Gondoru i Arnoru.

- Wolny? - spytała z nadzieją Eth, a Gwil aż się zakrztusił. Dziewczyna rozkręciła się nieco, gdy się oswoiła z nowym towarzystwem.

- Zajęty na wieki przez moją siostrę - rozwiałam jej nadzieje.

- Arwena Undómiel... - rozmarzył się Gwil. - Podobno najpiękniejsza elfka Śródziemie. Nie było piękniejszej od czasów Luthien. 

-  Pewnie nie było łatwo być jej siostrą - zauważyła spostrzegawczo Nastya.

- No niezbyt - zaśmiałam się z wdzięcznością. - Zawsze gasnęłam w jej świetle. Ale miało to swoje plusy.

Oparłam głowę o ramię Legolasa, wsłuchując się w historię Elladana, który twierdził, że widział mnóstwo piękniejszych od jego siostry. Głupoty opowiadał. Tęskniłam za nią. I Aragornem. A do ślubu jeszcze tak długo!

- Trzeba dołożyć drewna - zdecydowałam, jako gospodyni wieczoru. - Pójdę poszukać.

- Iść z tobą? - ofiarował się ochoczo Legolas, ale chciałam, żeby odpoczął.

- Poradzę sobie...

- Ja z nią pójdę - znów zaskoczył wszystkich Feredir. Nie śmiałam odmówić.

Elf zapalił pochodnię od ogniska i poszliśmy w głąb ciemnego lasu, odprowadzani zaciekawionymi spojrzeniami ekipy.

- Tędy - powiedział krótko, wskazując drogę. Posłusznie ruszyłam za nim. Wydzielał z siebie taką aurę, że nie chciałam mu się sprzeciwiać.

W końcu owiał nas wiatr. Poznałam po tym, że wyszliśmy na otwartą przestrzeń. Chyba zaprowadził mnie na jakąś polankę.

- Teraz cicho - Feredir zgasił pochodnię. Nie rozumiałam o co mu chodzi, dopóki nie podniosłam głowy.

Córka Księżyca. RozmarzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz