#14

243 24 1
                                    

- heej!! Levi!!

- spóźniłaś się.

- wiem , wiem.. przepraszam! Ale to tylko pół godziny tym razem. Miałam problem z nowymi. Totalne ślamazary z nich!

- to daj ich mi. Szybko się nauczą.

- w to nie wątpię.. ale my mamy ich trenować nie zabijać Levi.

- co za różnica. Jak nie przeżyją to widoczne nie byli wystarczająco dobrzy.

- mniejsza.. gdzie Eren?

- u góry. EREN! chodź tu na dół !

- uh.. zapomniałam jaki ty masz donośny głos.. - dziewczyna złapała się za ucho i zaczęła je masować

Chłopak bardzo szybko pojawił się na dole i przywitał się z Hanji.

- no dobrze Eren usiądź sobie na kanapie to tylko kilka prostych rutynowych badań i jeśli nie masz nic przeciwko zrobiłabym pobieranie krwi.

- em.. jasne.

Dziewczyna osłuchała go sprawdziła temperaturę ciśnienie i kilka innych pierdół.

- dobra to jeszcze ta krew i dam ci spokój.

- Eren pov -

Podwinąłem rękaw dość nie chętnie bo jednak nie jestem fanem pobierania krwi..

Zacisnąłem rękę a ta założyła opaskę uciskową. O dziwo szybko jej poszło i praktyczne nic nie poczułem..

- i jak ?

- co jak?

- noo czy bolało. Staram się to ćwiczyć by było jak najmniej przerażające. Bo dość często pracuję z dziećmi..

- no to wychodzi ci.

- cudownie!

Dziewczyna posprzątała wszystkie przyrządy i zapięła swoją torbę

- no to ja się zbieram chyba, że chcesz bym została.- zrobiła słodkie oczka do Leviego.

- nie ma opcji. Spieprzaj do pracy i mnie nie denerwuj nawet.

- ojej jak agresywnie.. już idę.. , to papa Eren dbaj o siebie. I nie odpierdalaj takich akcji na przyszłość. - dodała stojąc już przy drzwiach poczym wyszła.

siedziałem jeszcze chwilę w ciszy z Levim ale w końcu uznałem, że warto się odezwać..

- yhm.. Levi.. tak właściwie jeszcze o to wczoraj..

- skończmy poprostu temat. Uznajmy, że tego nie było. I radził bym ci to zrobić zanim się rozmyśle. Nie chcesz wiedzieć co by się właśnie działo gdybym ci tego nie puścił.

- oh.. jasne.. ale ja chciałem tylko podziękować.

- za co?

- nie wykorzystałeś mnie.. i nie posłuchałeś mojej omegi.. pomimo ,że mogłeś to zrobić..

- nie mogłem. Już zapomniałeś co było na umowie?

- eh?

- owszem - wstał i podszedł do mnie przybliżając się nie bezpieczne do mojej twarzy. - podpisałeś umowę gdzie wyraźnie było , że biorę cię kiedy chce gdzie chcę jak chcę i tylko ci za to płacę. Jednak podczas rui jeśli nie chcesz to nie tykam cię. A trzeba umieć rozróżnić kiedy omega cos chce a kiedy ty. Więc poprostu wywiązałem się z umowy nie ma za co dziękować. - odszedł w stronę tarasu i wyszedł odpalając papierosa.

- no tak.. czy oczekiwałem czegoś innego? - powiedziałem sam do siebie i wróciłem do swojego pokoju.

Pomimo tego , że mogłem się tego spodziewać.. liczyłem na to , że może jednak.. zresztą nie ważne. No ale kto głupiemu zabroni marzyć co nie ? Tch.. czego mogłem oczekiwać.

Spojrzałem na naszą umowę na moim biurku.

No właśnie.. czego ja wogóle oczekiwałem? O czym myślałem, że się tak zawiodłem.. nie wiem. Chyba na chwilę zapomniałem, że żyje w tej samej gównianej dziurze tylko więcej mi płaci. Sprzedaję siebie by przeżyć i jakoś wyskoczyć z tego gnojowiska ale mam wrażenie, że zaczynam się w nim jeszcze bardziej topić.. zabawne.

Niczym się nie różni od tamtych jebanych mężatych grubasów. Tak samo obojętny byle by zaruchać nie?

Zawsze kazano mi trzymać dobre kontakty i być kulturalnym w stronę klienta.. tu chciałem być taki sam. No i może tam doceniali to w dziwny sposób to jednak to robili. Jednak skoro tutaj nie ma to zainteresowania chyba czas wrócić do początku.. rucha ja wychodzę.. i widzimy się znów w tej samej sytuacji.

Przynajmniej tak mówi umowa.

Zabawne w sumie..

- prawda mamo? - spojrzałem na małą ramkę z zdjęciem moim i mamy.

Poczym położyłem się na łóżku i zasnąłem patrząc bez celu w sufit..

💲 pieniędzmi miłości nie zbudujesz 💲( Riren/ereri) (omegaverse)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz