#18

230 26 2
                                    

Nie wiem co w tego człowieka wstąpiło ale od kiedy tylko powiedziałem o pomyśle urodzin praktycznie codziennie ciągnie mnie do łóżka.. jakby dosłownie wykorzystywał to , że zależy mi na tych urodzinach i wie , że będę się starał i dosłownie przez ostatnie 2 miesiące nie odmówiłem ani razu niczego co sobie wymyślił.

Jednak gdy tylko wracam tematem do urodzin totalnie mnie zbywa.. nie wiem co o tym sądzić.. wogóle nasza relacja jest strasznie dziwna od mojej ostatniej ruji.. mam wrażenie, że tylko jeszcze bardziej zaczął się mną bawić..

Do szału mnie doprowadza jego obecność czasami.. a o jego zachowaniu już szkoda gadać!

- Eren! - wyrwałem się z potoku myśli spoglądając na przyjaciela.

- hej Armin.

- hejka , to jak ? Wiesz już co z tymi urodzinami? Wiesz.. przydałoby się już coś ogarnąć. Został nie cały miesiąc.

- em.. wiesz co.. nie wiem..

- ej no co ty? Zawsze tak cieszyłeś na swoje urodziny i żadnego pomysłu na imprezę nie odmawiałeś a teraz trzymasz to do ostatniej chwili. Wszystko okej? Jeśli nie chcesz to powiedz wymyślimy coś innego.

- nie , to nie tak , że nie chcę..

- no to w czym problem? Jeśli nie możesz w urodziny to można przed .. albo po..

- nie to też nie to.. poprostu um.. daj mi trochę czasu jutro wam powiem.

- mówisz tak od miesiąca..

- ale teraz tak na serio! - czas wziąć się i pogadać z Levim poważnie..

Dzień w szkole dziś strasznie mi się wydłużał.. nie wiem jak mam podejść do rozmowy z Levim skoro ten mnie unika i jedyna opcją był by moment seksu ale chuj wie czy zaraz sobie nie wymyśli jakiegoś knebla i chuja powiem.

W końcu doczekałem końca dnia i dzięki Bogu bo przysięgam jeszcze chwila k bym rzygał. Od kiedy Marco pogodził się z Jeanem ciągle się miziają no ile można?!

Usiadłem na murku tam gdzie zawsze i przeglądając insta czekałem na auto , nawet nie zwróciłem dziś uwagi na Mikase.

- oi , co ty taki cichy dziś?

- a chuj cię to, myślałem , że się cieszysz bo nie zawracam ci dupy.

- cieszę, ale to nie podobne do ciebie, już się nawet spytać nie można?

- nie.

- pf.. - dziewczyna usiadła obok mnie zaciągając się siwym dymem - chcesz jednego? Tak się patrzysz..

- a od kiedy ty taka miła.

- chcesz czy nie.

- chce.- wziąłem jednego papierosa od dziewczyny i odpaliłem go. Może to mi pozwoli oczyścić myśli.

I w sumie to oboje siedzieliśmy w ciszy popalając.

Auto podjechało dosłownie chwilę później więc zgasiłem peta i wsiadłem do środka.

Dotarliśmy bez przeszkód jednak przed wejściem jakoś znów mnie złapał stres.

- Mikasa. Dasz jeszcze jednego?

- ha? A ty od kiedy taki palacz.

- dasz czy nie.

- dam. Ale kiedyś odbiorę.

- jasne.. - wziąłem kolejnego odpalając go i znów zaciągnąłem się dymem patrząc w niebo. Całkiem ładna dziś pogoda..

Jak byłem jakoś w połowie to z domu wyszedł tan wysoki blondyn i Hanji a za nimi Levi. Spojrzałem na nich z boku jednak nie podszedłem jakoś mi się to nie widziało. Za to Mikasa poleciała pierwsza do Leviego zdać dzisiejszy raport. Ciągle czułem ten jebitnie denerwujący wzrok na sobie z strony chłopaka więc zgasiłem papierosa i podszedłem w ich stronę.

- dzień dobry. - przywitałem się z facetem i Hanji poczym wszedłem do środka.

Nie zdjąłem jednak butów tylko przeszedłem salonem pod drzwi balkonowe i wyszedłem na ogródek. Od kiedy ja tu mieszkam trochę się zmieniło. Levi z niego nie korzystał więc powiedział, że w wolnym czasie mogę sobie tu robić co chce więc trochę o niego zadbałem i teraz wygląda ślicznie. Oczywiście zadbałem też o coś dla siebie i powiesiłem sobie huśtawkę na dużym drzewie co nie było takie łatwe.. ale warto było.

Usiadłem na huśtawkę i zacząłem się powoli huśtać coraz wyżej a mogło być naprawdę wysoko z względu na wysokość drzewa i długość lin.

Lubiłem tu przesiadywać, jedyny moment gdzie czułem się wolny, wiatr w włosach i promienie słońca padające na moją twarz były połączeniem idealnym..

Zamykałem się w sobie słuchając ćwierkania ptaków czy szumu liści.. lubiłem przebywać z naturą.

Jednak mój wewnętrzny spokój przerwało otwieranie drzwi balkonowych.

- wow.. trochę się tu zmieniło od kiedy ostatnio tu zaglądałem.

- mhm.. - spojrzałem na chłopaka powoli przestając się bujać.

- sam to wszystko zrobiłeś? Niesamowite.
Że ci się chciało..

- no wiesz.. nie miałem nic innego do roboty.

- skoro tak to widzisz.

Zaskoczyłem z huśtawki gdy nie bujała się już tak mocno i stanąłem przed Levim.

- Levi.. propo urodzin.. jeśli i tak nie masz zamiaru się zgodzić to powiedz to teraz.

- hm? A kto powiedział, że mam zamiar się nie zgodzić

- no nie wiem.. tak to wyglądało. Ciągle unikałeś tematu.

- trochę możliwe. Musiałem to przedyskutować z Hanji.

- a co ona ma do tego?

- nie musisz wiedzieć. Ale skoro potrzebujesz już tak bardzo odpowiedzi to niech ci będzie. Pójdziesz z znajomymi ale w miejsce które ja wybiorę.

- um..

- nie przejmuj się , możesz wybrać z moich wyborów to które ci będzie najbardziej odpowiadać.

- uh.. no dobra.. i tak lepsze niż nic. Dzięki..

- proszę. Dziś dam ci spokój. Zajmij się sobą czy coś. - Levi odwrócił się i zniknął za drzwiami balkonowymi.

Wow. Pierwszy raz od dwóch miesięcy dostałem dzień bez ruchania. Niemożliwe.

💲 pieniędzmi miłości nie zbudujesz 💲( Riren/ereri) (omegaverse)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz