Wiedział, że zachowuje się irracjonalnie i śmiesznie, ale nie pokazywał swojej twarzy światu przez całe dziesięć dni.
– Harry, musisz wyjść z domu – namawiała go Hermiona przez telefon. – Dobrze ci to zrobi.
– Nie, kiedy jakiś wariat na mnie poluje – zaprzeczał, zakopując się pod toną kołder.
– Powiedz, kim on jest, a szybko go sprawdzimy – zaproponował Ron. – Ostatnio na moim posterunku jest zdecydowanie zbyt nudno.
– Lepiej nie pakuj się w to, Ron. Nie dasz rady wygrać – westchnął Harry ze smutkiem. – Nie z nim.
Bo Tom Riddle Junior był legendą. Z zawodu lekarz kardiochirurg, a po pracy szanowany darczyńca dla fundacji. Nieważne, w jak wiele skandali politycznych się zaplątał i ile osób w rządzie przekupił, zawsze wychodził z rozpraw niewinny.
A oskarżano go o wiele różnych rzeczy...
Pierwsza afera zaczęła się typowo - o podział majątku po tajemniczej śmierci starszych państwa Riddle'ów. Niby oczywista sprawa, ale po drodze najmłodszy i już jedyny dziedzic został obwiniony o morderstwo z premedytacją w celu zagarnięcia pieniędzy ojca i dziadków.
Nie było powszechnie wiadome, że Riddle był bękartem. Nieślubne dziecko. Wpadka. A może manipulacja? Ron próbował dokopać się do sedna sprawy, ale nawet policyjne akta zostały gruntownie wyczyszczone, jakby ktoś celowo nie chciał, by ta sprawa wyszła na wierzch.
Potem zaczęły się rozprawy sądowe, jak już Riddle został lekarzem. Skargi i zażalenia były powszechne wśród pacjentów, którzy próbowali wyciągnąć kasę z odszkodowań.
Jednak tym, co było stokroć ciekawsze, okazywały się ofiary. Chodziło szeptem, że zostając pacjentem Riddle'a, należy mieć świadomość, że w niedługim czasie z twojego otoczenia zniknie znana ci osoba. Członek rodziny, daleki kuzyn, kolega ze studiów czy współpracownik. To było nieważne.
Zawsze znikała jedna osoba.
Od dawna Ron wyrywał sobie włosy, próbując poskładać w całość schemat. Szukał poszlak, jakichkolwiek wskazówek, w jaki sposób myśli i działa Riddle. Dlatego w ogóle został policjantem!
Jednak nikomu nie udało się udowodnić Riddle'owi winy. Zawsze wychodził z sali sądowej czysty. A ciał nigdy nie odnaleziono. Nieważne, jak wiele razy policja przeszukiwała jego dom, dowodów zawsze brakowało.
Aż Harry zaczął się zastanawiać, czy nie przyśniło mu się całe zajście w sypialni Riddle'a. Czy naprawdę znalazł sekretny pokój i ściany poobwieszane jego zdjęciami?
(Czy naprawdę miał być kolejną ofiarą Riddle'a?)
Tak więc zaszył się na Grimmuald Place, nie wyściubiając nosa za drzwi. Riddle znał oficjalny adres mieszkania Harry'ego, które chłopak używał na co dzień. Tam zapraszał Rona i Hermionę na wieczory filmowe oraz urządzał parapetówy z kumplami z Hogwartu.
Jednak nikt nie znał położenia Grimmuald. Tego sekretu nawet Riddle nie będzie w stanie wydrzeć Harry'emu.
Chłopak westchnął przeciągle, przeczesując palcami brudne włosy. Potrzebował prysznica. I dobrego kamuflażu.
Musiał wyjść z domu, bo oszaleje.
Hermiona byłaby dumna.
Wyszorowanie się z tygodniowego zaniedbania zajęło mu wystarczająco dużo czasu. A gdy wziął w ręce grzebień...
Potrzeba było tony odżywki, jeszcze więcej żelu i rozjaśniającej farby, by strzecha, którą miał na głowie, przeistoczyła się w piękne brąz fale godne samego Riddle'a. Czarne oprawki zastąpione zostały granatowymi prostokątami, a brązowe oczy patrzyły na niego z odbicia.
CZYTASZ
Obsesja || Tomarry
FanfictionHarry kochał bycie złodziejem. Nigdy nie odmówiłby szansy na łatwy zarobek i kolejną wielką przygodę. Więc kiedy dostaje propozycję ukradnięcia brudnego sekretu szanowanego lekarza, Toma Riddle'a Juniora, nie waha się przed włamaniem do jego domu. T...