Pożegnania Zakonu trwały dosyć długo, a dopracowywanie planu wydawało się ciągnąć bez końca.
– Pamiętaj, żeby podesłać mi fotkę z przebraniem, Harry! Nie chciałabym poderwać nieznajomego – rzuciła Tonks na odchodne.
– Jasne. To byłoby niezręczne – zaśmiał się, machając dziewczynie.
– Nara dzieciaki! – kiwnęła głową i zniknęła razem z Remusem, któremu oczy błyszczały się z podekscytowania niemal na złoto.
– A więc... jutro u nas? – zaproponowali Ron i Hermiona, żegnając się z Harrym.
– Pewnie – odparł chłopak, ściskając przyjaciół. Już miał wyjść z gospody, kiedy zatrzymało go wołanie.
– Harry, mój chłopcze, zostań na chwilkę – poprosił Dumbledore. Ron i Hermiona rzucili mu zaintrygowane spojrzenia, ale odeszli tak jak reszta Zakonu. Harry zbliżył się do dyrektora z pytaniem cisnącym się na usta. – Nie tutaj, chodźmy w bardziej prywatne miejsce.
Wkrótce znaleźli się z powrotem w gabinecie dyrektora w Hogwarcie, a Harry wiercił się na krześle ze zniecierpliwienia i lekkiej irytacji.
– Dlaczego chciał pan, bym został?
– Myślę, że jesteś naszą największą nadzieją na zdemaskowanie pana Riddle'a oraz złapanie Voldemorta.
Harry poczuł się dziwnie zmieszany, słysząc te słowa. Nie wiedział, czy miała być to pochwała, ale poczuł się, jakby na jego ramiona spadł wielki ciężar - obowiązek.
– Czy pamiętasz, jak zdobyłeś Pamiętnik?
– Wyciągnąłem go z torby Ginny, kiedy zobaczyłem, jak ojciec Malfoya go tam wkłada.
– A czy zastanawiałeś się, do kogo należał ten pamiętnik?
Harry wiedział. Odkąd zobaczył wypisane pięknym pismem na pierwszej stronie "Jestem Lord Voldemort". Potem bał się czytać dalej, lecz i tak to zrobił. Jego nienasycona ciekawość była godna samego Godryka Gryffindora.
– Do Voldemorta – odparł ze wzruszeniem ramion.
Przypomniał sobie hipnotyzujące słowa, które widniały na papierze. Jak Voldemort był sierotą, porzucaną co roku przez Dumbledore'a na pastwę niemiłych opiekunów. Jak jako uczeń chciał udowodnić innym swoją siłę i pokazać, że jest zdolny i godny tytułu Slytherina. Jaka presja na nim ciążyła, kiedy polegali na nim wszyscy podążający Śmierciożercy. Harry nawet nie potrafił pojąć ogromu samozaparcia, jakim wykazał się Voldemort, by powoli budować swoje imperium i przejąć władzę w przestępczym świecie.
W swoim dążeniu do wielkości Voldemort pragnął dokonać czegoś, czego nie zdołał nikt wcześniej. Wręcz niemożliwego.
I zrobił to - ukradł ściśle strzeżone pamiątki założycieli Hogwartu.
Strach, jaki zaczęli odczuwać ludzie, był pożądany. Tymi, którzy się bali, łatwiej było manipulować i sterować.
Lecz zamiast oczekiwanego szacunku, Voldemort spotkał się z nienawiścią. I to był punkt zwrotny, który rozpoczął rozłam. Od tej pory plany mężczyzny przestały działać, stracił racjonalność i zaczął staczać się na dno.
Voldemort chciał być legendą. Ideałem dla wszystkich złodziei i kimś, za kim mogłyby podążać tłumy.
A został nazwany najgorszym przestępcą, okrywając się niesławą i przyciągając najgorszych. Odrzucony przez społeczeństwo, porównywany do morderców.
Voldemort dostosował się do foremki potwora, w którą ludzie go wepchnęli równie dobrze, co Harry w rolę złodzieja, której oczekiwali od niego wszyscy wokół.
CZYTASZ
Obsesja || Tomarry
FanfictionHarry kochał bycie złodziejem. Nigdy nie odmówiłby szansy na łatwy zarobek i kolejną wielką przygodę. Więc kiedy dostaje propozycję ukradnięcia brudnego sekretu szanowanego lekarza, Toma Riddle'a Juniora, nie waha się przed włamaniem do jego domu. T...