Ciszę przerywał szelest przewracanych kartek i stukot paznokci o bok kubka. Harry zagryzał wargę z zastanowieniem, obserwując w milczeniu Hermionę. Dziewczyna kontemplowała jakiś obrazek, skubiąc zębami gumkę ołówka. Pomimo korekty długich jedynek, wciąż nie pozbyła się nawyku gryzienia pisadeł. Co rusz też marszczyła brwi, intensywnie myśląc.
Harry nie przerywał jej, uspokajając się w przyjemnej ciszy. Popijał tradycyjną angielską herbatę z dodatkiem mleka, obkupując najbardziej rozklekotane krzesło przy kuchennym stole.
– Ze szczypiorkiem czy bez?! – zawołał Ron, zerkając znad tostera.
– Z – padła jedna odpowiedź.
– Bez – zaprzeczyła druga.
– Mogłem się tego domyślić – uśmiechnął się rudzielec, podsuwając Hermionie udekorowaną na zielono kanapkę. Dziewczyna przejęła po rodzicach dentystach zdrowe nawyki żywieniowe, lecz niestety nie zdołała zarazić nimi przyjaciół, którzy pożerali grzanki solidnie zaprawione ketchupem. – To opowiedz jeszcze raz, jak to było – polecił Ron, zerkając na Harry'ego. Ten westchnął, zapadając się głębiej w krzesło i zamyślił się.
Kontynuując naukę w Hogwarcie, zbliżył się do rodziny Weasleyów. To był dobry wybór. Każdy z nich w jakiś sposób działał przestępczo. Najstarszy Percy był fałszerzem, Bill wspominał coś o skarbach z egipskich grobowców, a Charlie o pracy tropiciela w Rumunii. Harry wspomógł bliźniaków w ich biznesie z gadżetami, a Ron - na przekór wszystkim - został policjantem, mając fioła na punkcie dowiedzenia Riddle'owi winy. Przynajmniej wynikały z tego jakieś plusy. Kiedy członek Zakonu był aresztowany, Ron łatwo mógł go wyciągnąć z paki.
Najmłodsza Ginny jeszcze kończyła Hogwart, ale otwierała się przed nią niezła kariera uwodzącej złodziejki.
To były sojusze i przyjaźnie, z których Harry był dumny. Podobnie jak był zadowolony z faktu, że jego największą powierniczką tajemnic była Hermiona.
Dziewczyna była świetnym wsparciem. Pamięć fotograficzna, analityczny umysł. Pomagała Harry'emu planować co poniektóre cięższe napady. Mogłaby być złodziejem-duchem.
Ale ona nie wybrała przestępczej kariery, ku zawodowi wszystkich nauczycieli Hogwartu, którzy wróżyli jej skradzione miliony.
Hermiona wolała zaszyć się w kostnicy z trupami i rozwijać swoje mroczne fantazje, badając anatomię ludzi od środka. Cięła ciała na kawałeczki, mierzyła i porównywała ich kosteczki na wszelkie możliwe sposoby, co pochłaniało dziewięćdziesiąt procent jej wolnego czasu.
Jak dobrze, że Ron kończył pracę tuż przed Hermioną i zabierał ją do domu, bo dziewczyna zdecydowanie mogłaby być uznana za półmartwą, gdyby spędzała jeszcze więcej czasu w prosektorium wśród umarlaków.
Harry wzdrygnął się, powracając ze wspomnień i odparł czekającemu rudzielcowi:
– Wyobraź sobie, że facet, którego Zakon usilnie próbuje się pozbyć, spacerował sobie wczoraj po Nokturnie.
– To ten, na którego miałeś znaleźć haka?
– Ten sam – potwierdził Harry. – I nic wtedy nie znalazłem. W jego domu mam na myśli – rzekł, a Hermiona postukała ołówkiem w blat, odkładając papiery na bok.
– Czuję tu jakieś ale – zagaiła z błyskiem w oku.
– Ten ktoś... kupował na Nokturnie skalpele.
– Grubo.
– I... – Harry skrzywił się lekko z niesmakiem. – ...opowiadał o swoich ostatnich ofiarach, które zabił. Skalpelem.
CZYTASZ
Obsesja || Tomarry
FanfictionHarry kochał bycie złodziejem. Nigdy nie odmówiłby szansy na łatwy zarobek i kolejną wielką przygodę. Więc kiedy dostaje propozycję ukradnięcia brudnego sekretu szanowanego lekarza, Toma Riddle'a Juniora, nie waha się przed włamaniem do jego domu. T...