10

616 41 16
                                    

Drugi dzień w rezydencji Riddle'ów zaczął się dla Harry'ego ekscytująco. Obudził się otoczony ramieniem i z widokiem na przystojną twarz Riddle'a.

Nic między nimi nie zaszło, lecz serce Harry'ego waliło, a w uszach szumiało. Wyswobodził się z uścisku mężczyzny, a głupi uśmiech szeroko rozciągnął jego usta.

Poprzedniego dnia, kiedy wrócili z ogrodu, postanowili wyjść do miasta. Harry musiał założyć ubrania Riddle'a i był pewien, że zajaskrawił się na czerwono, jak tylko poczuł na koszuli perfumy mężczyzny. Ten zabrał Harry'ego do ulubionej knajpki, gdzie zamówili pyszną lasagne i tartę z melasy na deser. Chłopak nie potrafił stwierdzić, w którym momencie, ale zaczął patrzeć na mężczyznę inaczej niż tylko z podejrzliwością i nienawiścią.

Riddle był niewiarygodnie delikatny i nie poruszał wcale tematu incydentu z pocałunkiem. Wręcz unikał wrażliwych punktów, jakby czekał, aż Harry sam zdecyduje w odpowiednim momencie otworzyć się i opowiedzieć o swoich przemyśleniach.

Popołudnie spędzili miło w pobliskim parku i na zwiedzaniu miasteczka Little Hangelton. Odwiedzili lokalną cukiernię, gdzie uzbroili się w zapas karmelowych ciasteczek, na których widok Riddle zmarszczył nos. Harry tylko się zaśmiał, odparłszy:

– Więcej dla mnie!

Wieczorem zasiedli do skromnej kolacji, delektując się później winem na tarasie. Riddle'a pochłonęła książka, ale Harry nie miał mu tego za złe, relaksując się na kanapie i obserwując uważnie mężczyznę. A dokładniej jego długie palce pianisty i koniuszek języka, którym zwilżał opuszki, zanim obrócił stronę.

Pokusa, jaką był Tom Riddle, oddziaływała na Harry'ego wyśmienicie, każąc mu się przybliżyć. Krążył wokół mężczyzny jak planeta sunąca po orbicie wokół słońca. Czuł magnetyczne oddziaływanie, które nieustannie go przyciągało. Riddle chyba zauważył niespokojne zachowanie Harry'ego, bo odłożył książkę i wstał z ręką wyciągniętą w zapraszającym geście.

– Dołącz do mnie na noc – rzekł, a Harry nie był w stanie odmówić i tym sposobem znalazł się w ciepłym łóżku mężczyzny, wpatrując się w jego lśniące loki i błyszczącą skórę.

Wstał, przeciągając się i z zainteresowaniem rozglądając. Był tutaj wcześniej, lecz w świetle dziennym wszystko wyglądało inaczej. Teraz nie było napięcia, które odczuwał podczas włamania, gdy Riddle szeptał do niego przez sen. Spokój i świergot ptaków za oknem wyciszyły jego zmysły i pozwoliły na zasłużony odpoczynek.

Z ciekawości podszedł do lampy, odsuwając ją i naciskając drzwi. Dźwięk kroków stłumił dywan, w którym mógł tym razem zatopić palce i delektować się miękkością frędzli. Nigdy nie uważał wcześniej, że Riddle jest tym typem człowieka, który lubi puchate i słodkie rzeczy, ale chyba coraz bardziej zaczął się przekonywać do tej racji.

Setki zdjęć na ścianach nie były zjawą ani senną marą. Były tak samo realne, jak tamtej nocy, lecz nie przyprawiały już Harry'ego o gęsią skórkę. Chłopak wszedł z zainteresowaniem i zaczął przeglądać każde z osobna.

Fotografie stanowiły dowód obsesji Riddle'a. Jego osobliwe zainteresowanie Harrym, niemal chorobliwe, ale też szalenie pochlebne. Chłopak uśmiechał się półgębkiem, dotykając zdjęć, które wykonane zostały staranną ręką i z dbałością o szczegóły. Precyzyjne ujęcia, gra świateł... to wszystko nadawało młodszym Harrym na obrazkach aury niewinności i szczęścia.

Wtem natrafił na jedno, w kącie, które nie było oświetlone. Wciągnął świszczący oddech i dotknął drżącymi palcami obrazka.

Zrobiło mu się duszno, a przed oczami pojawiły się mroczki. Zamrugał, chwiejąc się na miękkich nogach, aż nie odzyskał równowagi, spoglądając w uśmiechniętą twarz Lily Potter.

Obsesja || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz