Zaparkowałem przy dość małym bloku na starym osiedlu. Już widziałem jak ktoś wygląda zza firanki. Wysiadłem z auta a z klatki wyszedł starszy mężczyzna z kijem bejsbolowym
-Panie! To prywatna posesja! - wydarł się i zdziwił na widok Oscara wysiadającego z auta - tu się podział młody McCartney! Hańba rodziny! Dziwię się, że wuj nie wyrzucił cię
na ulicę gdy byłeś mały.-Niech się pan uspokoi. - przeszyłem go lodowatym wzrokiem na co się wzdrygnął - I nie odzywa się tak do mojej omegi.
-Czyli już wiadomo czemu jeszcze żyjesz, dajesz dupy. - wymachiwał kijem
-Niech pan wejdzie do środka i nie robi rabanu na całe osiedle. - pogoniłem go widząc jak omega się denerwuje - Idziemy?
Wyciągnąłem do Oscara rękę którą przyjął i mocno ścianą. Weszliśmy do kamienicy omijając natręta. Po dotarciu na odpowiednie piętro omegę przeszedł nieprzyjemny dreszcz który poczułem. Zapuklem do drzwi, raz jeden, drugi nikt nie otwierał. Chłopak się schylił i spojrzał pod wycieraczkę
-Wuja nie ma w domu. - powiedział wyciągając klucze
Otworzyl drzwi i niepewnie zaczął mnie prowadzić do swojego pokoju. Drzwi były podrapane, stare, weszliśmy do naprawdę małego pokoiku w którym mieściło się tylko łóżko, komoda na ubrania i szafka nocna. Oskar podszedł do szafki nocnej i zaczął w niej czegoś szukać a ja zacząłem patrzeć do szuflad komody.
-O Oscar'ek. - usłyszałem szyderczy głos - Teraz to sobie wracasz. - omega w brąz lokach do ramion weszła do pokoju, nagle wyczuwając zapach Alfy spojrzał na mnie - Czyli to tak sprawy się mają.
-Lora widziałaś mój lakier do paznokci nie mogę… - urwała gdy weszła do pokoju
-Mamy gości Pola - mówi do siostry. Różnią się tylko tym że jedna ma krótkie, proste włosy a druga długie, kręcone.
-Myślałam żeś wreszcie zdechł. - mówi z obrzydzeniem ta cała Pola - A tu się okazuje że dajesz dupy.
-Jeszcze jedno złe słowo a pożałujecie że się urodziłyście. - warknąłem na nie na co się skupiły w sobie - Gdzie są jego rzeczy?
-W śmietniku. - mówi Lora prześmiewczo
-Masz skarbie? - zapytałem od razu łagodniejąc, chłopak wyciągnął rękę z zwisającym wisiorkiem. Był okrągły, z brudnego złota wiszący na łańcuszku, wyglądał na taki który można otworzyć - Potrzebujesz czegoś jeszcze? - omega zaprzeczyła ruchem głowy
-Poczekaj aż ojciec się dowie, zaraz wróci. - mówi ta pierwsza gdy nagle usłyszeliśmy otwieranie drzwi - O wilku mowa - śmieje się wychodzą z pokoju idąc od razu do przedpokoju. Patrzymy się na siebie z Oscarem, widzę że się boi i zastanawiam się czy na pewno dobrym pomysłem było przychodzenie tutaj. Wyciągnąłem zwinnie do niego rękę, od razu ją złapał i stanął na prawdę blisko mnie. Zaczęliśmy iść do wyjścia, siostry minęły nas z cwanymi uśmiechami na twarzach.
-Będziesz miał przesrane. - odzywa się ta w długich włosach i się złowieszczo śmieje
-No proszę. - odzywa się nieprzyjemny, chrapliwym głosem - Nie dość że wraca po miesiącu to jeszcze z Alfą! Niewdzięczników ty. - syczy na omegę a ja od razu chowam go za sobą - Teraz to masz obrońcę tak, sprzedajesz mu się za bronienie cię. - zaśmiał się pogardliwie - Nigdy nie myślałem że nadasz się na coś innego niż bycie dziwką.
-Uwierzy pan albo nie ale jeżeli zaraz pan nie przestanie to tego pożałuje. - mówię oschłym i zimnym głosem - A naprawdę wolałbym nie denerwować mojej omegi. - ugryzłem się w język, pogorszyłobym sytuację mówiąc że jest w ciąży
CZYTASZ
Szczęście w nieszczęściu
Teen FictionLos który rzuca cały czas kłody pod nogi niewinnej nikomu omedze. Napad przez który poznał osobę z którą zostanie już na zawsze i zdobędzie mały skarb do kochania. Witajcie w opowieści o omedze która zdobyła szczęście przez nieszczęście.