21

441 24 6
                                    

-Nie, wchodzimy przez dziurę którą zrobisz w szybie na dachu, przedzieramy się niepostrzeżenie przez korytarze do których mam mapę zwijamy z biura dyrektora tajne dane i zmykamy - mówię poważnie tłumacząc to Matt’owi już czwarty raz

-Czyli wchodzimy, znajdujemy biuro, zabieramy dokumenty i spadamy - streszcza to a ja już nie wytrzymuje powoli psychicznie z nim

-Dobra niech ci będzie - wstaje z dachu na którym siedzieliśmy i dopieszczaliśmy plan działania. Sprawdziłam na szybko czy mam w plecaku wszytko czego potrzebowałam i mogłam już ruszać. Spojrzałam tylko czy mój partner jest gotowy i zaczęłam iść w stronę z której będziemy skakać na dach naszego celu.

Gdy znaleźliśmy się już na miejscu rozglądałam się czy aby na pewnie nie ma żadnej kamery i jak najlepiej unikałam te które widziałam. Matt szedł za mną o dziwo nie wykłucając się o nic. Może się coś zmieniło? Dawno nie byłam z nim na misji, może zmądrzał. Każdy krok stawiam bardzo ostrożnie i powoli. Aż wreszcie dotarliśmy do interesującego nas okna. Zostało specjalnie wybrane, to było te które nie obejmowały żadne kamery. Podeszłam i zaczęłam wyjmować z plecaka (Za cholerę nie wiem jak nazywa się urządzenie do cięcia szkła). Po dałam go Matt'owi, przyłożył do szyby i ostrożnie zaczął jeździć po tafli szkła diamentową końcówką. Pomogłam mu udźwignąć okrągłą, wyciętą część szyby na podłogę. Powoli i ostrożnie przeszliśmy przez dziurę. Znaleźliśmy się na korytarzu z balustradą na wielki hol po którym co chwilę ktoś chodził. Przybliżyliśmy się do ściany z obrazami poprzednich dyrektorów - co tylko mnie upewniało że jesteśmy na odpowiednim korytarzu.

-Matt - zawołałam chłopaka który powinien iść za mną ale nic nie usłyszałam. Wystraszona odwróciłam się i wkurwiłam widząc że ten debil stał przy jednym z obrazów i czytał notkę obok - Matt kurwa

-Ty widzisz to samo co ja? Ma takie samo nazwisko jak ja - zaczyna i już wiem że cofam swoje poprzednie słowa dalej nie wydoroślał - te a jak to mój przodek?

-Zabiję cię kiedyś - sycze - obiecuje

-No już już nie denerwuj się tak skarbie - westchnęłam zrezygnowana i odwróciłam się

-Weź wyjmij mapę z plecaka - poleciłam chłopakowi i czekałam aż mi ją poda

-W ogóle to czemu ty masz w plecaku coś co ja używałem a ja w plecaku mam mapę którą ty będziesz czytać? - spytał na co przewróciłam oczami

-A czemu ja to mam wiedzieć? To Sam pakował nam plecaki nie ja - biorę od alfy mapę i rozkładam. Tak dla wyjaśnienia, bo już widzę pytania czemu używamy papierowej mapy? Bo to korporacja z zaawansowanym systemem namierzania obcych urządzeń. Nie możemy mieć przy sobie żadnej technologii więc też nie jesteśmy połączeni z bazą. Jedyne co mamy to wyłączonym krótkofalówki w plecaku tak na wszelki wypadek gdybyśmy mieli kłopoty.

Matt szedł za mną i właśnie przypomniałam sobie dlaczego nie chodzę na misję z tym idiotą - nie mogę się skupić. Eric widząc że się ciągle kłócimy i że moje wyniki są gorsze gdy jestem z brunetem na akcji stwierdził że nie będziemy już razem współpracować. Mi to pasowało bo przez połączenie gdy tylko obok mnie jest  moja omega nie przestaje o nim myśleć. Bo nie mogę powiedzieć że nie ale jest idealną Alfą pod względem genetycznym. Przez co moja omega wariuje przy nim, ubóstwia go pod każdym względem i usprawiedliwia każde jego zachowanie. Nie zgadzam się z nią przez co jestem sfrustrowana wewnętrznie i wyżywam się na Alfie.

~to po co się ze mną kłócisz? ~

A przymknij się chociaż raz w życiu

Ostatnio chyba się coś zmieniło, w sumie zmienia się od rozmowy tego pamiętnego dnia po wspólnym piciu. Matt myśli że nie pamiętam tamtego wieczora ale ja wszystko wiem. Dużo o tym wszystkim myślałam, dojście w ogóle do tego co o tym mam myśleć najwięcej mi zajęło. Bo jego zachowanie mówi jedno a tamte słowa drugie. Nie mogłam dojść do tego które z nich jest prawdziwe i któremu mam ufać.

Szczęście w nieszczęściu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz