To się stało... za szybko. W jednej chwili słuchałem uważnie Taís a w następnej aparatura w pokoju zaczęła wydawać głośne dźwięki.
✓°✓°✓°✓°✓°✓°✓°✓°✓°
Dziewczyna nie odzywa się od razu. Siedziała wpatrzona w przyjaciela bawiąc się swoimi palcami.
-Wiesz... gdy widzisz ukochaną osobę która umiera na twoich oczach nigdy nie jest łatwo - mówi, a ja położyłem jej rękę na ramieniu
-Zawsze mnie zadziwiała wasza więź - zaczynam co dziewczynę chyba zdziwiło i spowodowało że odwrócił wzrok w moją stronę - zawsze wiedziałem że jesteście blisko, więc nawet nie wyobrażam sobie jak ci ciężko widząc tak swojego brata - nastała chwila ciszy gdy dziewczyna ze mnie przeniosła wzrok na azjatę
-Jest mi jeszcze ciężej wiedząc że... tyle czasu go odrzucałam a... czuje do niego to samo co on do mnie - łza spływa jej po policzku a mnie ta informacja wgniata w siedzenie.
Dziewczyn zaczyna płakać a ja wzbieram w sobie siły by wstać z wózka. Podszedłem bliżej Taís i ją przytuliłem, gdy odwzajemniła uścisk wiedziałem że tego właśnie potrzebowała - bliskości osoby której ufa. Wiem że wolałby przytulać teraz Michael'a ale przynajmniej tyle mogę dla niej zrobić.
Nagle kątem oka zobaczyłem jakiś ruch na łóżku. Spojrzałem tam a moim oczom ukazał się obudzony Michael który z iście stoickim spokojem patrzył na nas.
-Michael - mówię zwracając tym uwagę dziewczyny która podnosi głowę tak by spojrzeć na przyjaciela
-Michael! - dziewczyna wyrywa się z moich objęć i kuca przy łóżku bety - poczekaj zaraz wezwiemy pielęgniarkę
-Tais - mówi słabym głosem - nie płacz... wszystko będzie dobrze - jego spokój w głosie mówi mi że ani trochę nie będzie - przekaż proszę reszcie *kaszel* coś ode mnie... by... się nie smucili - jego słowa są coraz słabsze, traci siły, potrzebuje więcej przerw by powiedzieć to co chce powiedzieć - bo ja... zawsze *kaszel* będę przy was... w waszych sercach *kaszel* zawsze będzie... jakaś... część... mnie *kaszel* kocham cię... kocham was wszystkich
Po tych słowach oczy chłopaka się zamknęły a aparatura w pokoju zaczęła głośno pikać, alarmując lekarzy o zatrzymaniu akcji serca.
°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°
Stałem na korytarzu a wszystko wokół mnie działo się jakby w zwolnionym tempie. Płacz Taís roznosił się echem w mojej głowie. Biegnący lekarze i pielęgniarki wokół próbujący uratować życie naszego przyjaciela. Odgłosy biegów, ciągniętej aparatury, krzyków.
Przybiegł Eric*, ale nie zareagowałem w szoku i mętliku w głowie. Spojrzałem tylko na niego gdy mnie lekko sturchnął a on widząc mój wyraz twarzy od razu mnie do siebie przytulił wiedząc że to nie jest łatwe do pojęcia.
Dalia i Matt przyszli może z dziesięć minut później. Omega od razu podeszła do przyjaciółki i zaczęła ją na tyle na ile mogła pocieszać.
^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^
Stoję przed lustrem u nas w sypialni zapinając ostatnie guziki ozdobnej, czarnej koszuli. Miałem już na sobie czarne, eleganckie spodnie a na szyi zawieszony miałem wisiorek mamy. Choć bardzo trudno było mi go teraz nosić. Wszystkie wydarzenia z ostatnich dni... przypominają mi o tragedii mojego dzieciństwa. To sprawia mi kolejne fale bólu i żalu.
-Hej będzie okey, zobaczysz - podchodzi do mnie Eric przytulając się do mnie od tyłu. Był ubrany w najzwyczajniejszy czarny garnitur, z tego samego koloru koszulą. Jak zwykle wyglądając przy tym powalająco.
CZYTASZ
Szczęście w nieszczęściu
Teen FictionLos który rzuca cały czas kłody pod nogi niewinnej nikomu omedze. Napad przez który poznał osobę z którą zostanie już na zawsze i zdobędzie mały skarb do kochania. Witajcie w opowieści o omedze która zdobyła szczęście przez nieszczęście.