Rozdział Siedemnasty

27 3 0
                                    

Dla Klaudii i Martyny ✨
Nie obrażajcie księcia od „no name'a"🥹

***

Kiedy gwiazdy świecą jasno, wydaje ci się, że wszystkie są skierowane w Twoją twarz, i bacznie obserwują każdy Twój ruch. Czasami masz wrażenie, że one wszystkie są jak żywe feniksy latające wysoko nad chmurami. Sądzisz, że ich płomienie rozświetlają ciemne otoczenie, a liście wirują pod wpływem wiatru z ich skrzydeł. Czasami widzisz je i mówisz: „To małe gwiazdki. Nic szczególnego.", a innym razem masz je za błogosławieństwo, które nadaje uroku chwilom, nadaje uroku momentom miłości i troski. Gwiazdy pachną mi teraz czymś specyficznym.
- Czereśnie. - Mówię po zastanowieniu. - To czereśnie. Ten moment pachnie czereśniami.
- A jak to odczuwasz? Cieszą Cię te czereśnie?
- Tak. Czereśnie pachną mi teraz jak szczęście. Pachną latem, które zaczęło już zanikać i zmieniać się w ponurą jesień. Nie lubię jesieni. Jest mroźna.., ale czereśnie ją rozgrzewają. Są z cynamonem.
- Ah, czyli to cynamon?
- Nie, nie tylko cynamon. Cynamon nadaje im ostrości, ciepła. One natomiast same w sobie stanowią zapach tej chwili.
- Czyli chwila z czereśniami w cynamonie Cię raduje?
- Nie powiedziałam, że są w cynamonie. Mogą być równie dobrze nim posypane albo stać obok niego. Tego nie da się wyczuć.
- Są w nim.
- Skąd to wiesz?
- Intuicja lub po prostu to czuję, tak samo jak Ty.
- W takim razie dobrze, poprawię się; ten moment pachnie jak czereśnie w cynamonie.
- A mi pachnie czerwonymi różami z nutką wanilii. A... tak właściwie dlaczego mówimy, że z nutką czegoś? Przecież zapach nie ma nic wspólnego z muzyką.
- Muzyka też może pachnieć. Tak jak gwiazdy, jak powietrze.
- W tym wypadku muszę przyznać Ci rację. W takim razie czuję wyraźną ćwierćnutę wanilii.
Oczy zamykam mimowolnie.
- Cieszy Cię moment z Twoją wanilią?
- Nawet nie wiesz jak bardzo, kochana! Róża cieszy mnie jeszcze bardziej, ale gdybym miał wybrać jeden zapach... pozostałbym przy wanilii.
- Ale powiedziałeś, że wolisz różę.
- Lecz wanilia ją wiedzie, prowadzi. Bez wanilii róża byłaby po prostu kwiatem, a teraz jest czymś więcej; słodkim współtworzonym zapachem... Jest Tobą.
Wszystko w koło milknie.

***

Nie jestem jeszcze przytomna. Nie dość, że całą noc spędziłam z Zirh'em, to jeszcze w dzień dostałam rozkaz na pojawienie się w pałacu Mafilon.
Ubrałam grubą pelerynę i jadąc na moim nowym rumaku, Perle, ruszyłam do zamczyska.

Już przed wejściem ktoś na mnie czeka; Recher. Stoi z założonymi za plecami rękoma i uśmiecha się zagadkowo. Będzie ciężko.

- Turniej. - Mówi, gdy zsiadam z konia.
- Jaki znów turniej? - Mierzę go zagadkowym spojrzeniem.
- Chyba nie chcemy, aby Jorh wygrał, prawda? Trzeba mu przeszkodzić.

Rozgryzłam go od razu, gdy wypowiedział te słowa. Odbędzie się turniej książąt, który będzie pierwszym testem o „królewską koronę na swą własną głowę." Oczywiście nie chcemy, by Jorh poległ już na pierwszym etapie, trzeba go jedynie lekko... trzeba lekko skomplikować jego plany.
Recher mierzy mnie przenikliwym złotym spojrzeniem. Następnie stwierdza z przejęciem:
- Jesteś rozmarzona.
- Ja? - Chwytam Perłę za granatową uprząż. - Chyba mylisz mnie z kimś innym.
- Lafi? - Wilkołak uśmiecha się przyjaźnie. - A może ktoś inny? - Przerwa. - Może... ja?
- Nic z tych rzeczy. - Prowadzę konia za pałac. - Nie chodzi o nikogo.
- Jasne. Wiesz, że duszę czyta się z oczu, no nie? A Twoją przepełnia teraz radość połączona z zauroczeniem.
Znikam za stajnią.

***

Turniej ma zacząć się szybciej niż myślałam. Na ogromnej polanie nieopodal Mafilońskiej rzeki, spotykają się ludzie zamożni, zaproszeni lub po prostu ważni. Ale jego nie ma.
Stoimy z Recher'em oparci o pobliską jabłoń. Rozmawiamy o tym, że to Lafi miał mi pomóc, ale nagle okazało się, że musi poświęcić więcej czasu swojemu uczniowi. Rozmowa się urywa. Wilkołak klaszcze mocno w duże dłonie.
- Zrobimy tak: to są zawody konne. Książęta będą na nich jechać oraz strzelać z łuku. Będą to czynić równocześnie. Trzeba sprawić, by Jorh'owi skończyły się strzały, oraz aby musiał zakończyć. Wygrywa ten, który najszybciej i najdokładniej zajmie największą ilość tarcz, rozumiesz? Jeżeli nasz szef będzie miał mało strzał, zajmie mało tarcz.
- Dobra, to ma sens. - Kiwam głową. - I nikt na tym nie ucierpi.
- Poza Jorh'em. - Poprawia mnie Recher. - Przecież przegra!
Puszcza mi oko.

Beneath the MoonlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz