Lillian
Zadzwonił dzwonek, który oznaczał koniec lekcji. Wszyscy zaczęli tak się przepychać, że prawie ktoś mnie staranował.
Wkurwiona wyszłam ze szkoły i stanęłam przy murku czekając na moich przyjaciół. W tłumie dojrzałam Cassie Kanavagh, rozpieszczona córeczka tatusia, która wiecznie się do każdego przypierdala. A w szczególności do nas.Typiara nas nienawidziła, prawdopodobnie dlatego, że Antoine kiedyś na stołówce przed całą szkołą dał jej kosza.
Widziałam, że blondynka kieruje się w moją stronę, jak zawsze ubrana w komplet od Channel. Dziś wypadło na różowy.-Kogo my tu mamy? Lillian Ried we własnej osobie. - Odezwała się uśmiechając siarczyście. Razem z nią podeszły jakieś dwie dziewczyny, których imion nie pamiętam i szczerze mam wyjebane.
-Ciebie również miło widzieć Cassie.
-Zgubiłaś resztę swoich debili? - Odpowiedziała Kanavagh śmiejąc i odchodząc, a za nią reszta jej przydupasów.
-Spierdalaj ruro. - Powiedziałam pod nosem, jednak nie wystarczająco cicho, ponieważ blond czupiradło się obróciło.
-Mówiłaś coś? - zapytała znowu kierując się w moją stronę.
-Powiedziała, że masz spierdalać. - wtrąciła Vivian, która akurat podeszła do mnie wraz z Alex i Valerie. Kavanagh tylko przewróciła oczami i w końcu odeszła.
Spojrzałam na moją przyjaciółkę która ubrana dziś była w czarne dżinsy i biały top.Goldman potrafiła samym swoim spojrzeniem odstraszyć ludzi. Jej oczy były jasno niebieskie co przypominało wręcz lód, zawsze chodziła z głową wysoko i nie oglądała się za siebie. Często to ona zachowywała zimną krew i rzadko kiedy traciła nad sobą kontrolę. Jej ostre rysy twarzy dodawały jej do charakteru i większym sensie to odzwierciedlały. Była z nas najwyższa, z tego wynikało, iż miała długie nogi, za którymi chłopaki się oglądali. Nosiła miano zimnej suki, jednak tylko my wiedzieliśmy, że tak naprawdę była bardzo emocjonalną osobą.
-Ale mnie ona wkurwia. - Powiedziała Smith patrząc się na plecy dziewczyny.
-Weź mordę ma taką krzywą a jeszcze szczeka na wszystkich dookoła. - Odezwała się O'Connor a my wszystkie się zaśmiałyśmy. We czwórkę ruszyłyśmy w stronę parkingu szkolnego.
-To za jakieś dwie godziny u mnie? - Zapytałam podchodząc do swojego mercedesa. Wszystkie dziewczyny przytaknęły i udały się w stronę swoich samochodów.
Otworzyłam pojazd przyciskiem na kluczykach i odjechałam spod budynku. Droga do domu zajęła mi około piętnastu minut, wjeżdżałam właśnie na osiedle na którym mieszkam. Widziałam kilka mam z dziećmi, starsze małżeństwa, które całymi dniami się nudzą oraz sąsiadów z psami. Kliknęłam pilota od bramy i w końcu wjechałam na podjazd. Wysiadłam biorąc torbę i udałam się do domu. Wchodziłam po małych schodkach aż do czarnych drzwi, obok których były dwa duże okna.
-Wróciłam! - Krzyknęłam wchodząc do budynku. Zdjęłam buty i ruszyłam w głąb domu. Po przejściu krótkiego korytarza ukazała mi się kuchnia połączona z salonem gdzie ogromne okna oświetlały całe pomieszczenie. Kiedy nie usłyszałam odpowiedzi uznałam, że w domu nikogo nie ma. Założyłam torbę na ramię, wyszłam z kuchni i ruszyłam w kierunku schodów.
Kiedy byłam na górze skręciłam w lewo w stronę jednego z moich ukochanych w tym domu pokoi. Był on w innej części budynku, ponieważ znajdowały się tam specjalne pomieszczenie z moimi instrumentami, dlatego rodzice jak i siostra chcieli być jak najdalej.
Przekroczyłam próg mojego pokoju. Od wejścia na prawo po środku było moje łóżko, a po jednej stronie szafka nocna na której były moje okulary oraz lampka nocna, na lewo znajdowało się duże biurko połączone z toaletką, a po drugiej stronie szafka na książki oraz komoda.

CZYTASZ
Shadow of secrets
Teen FictionStan Kolorado, Denver, miasto pełne ukrytych sekretów i nieznanych ścieżek. To właśnie tutaj rozpoczyna się opowieść o grupie przyjaciół, w której okaże się czy więź jest silniejsza niż poznane kłamstwa. Ale czy na pewno? Odkryty przez nich sekret...