William
Wszedłem do pomieszczenia. W moje nozdrza odrazu uderzył zapach fastfoodu. Mijałem brązowe stoliki i skręciłem w lewo, zauważyłem dobrze znaną mi szóstkę osób i ruszyłem w ich kierunku. Wszyscy siedzieli na kanapach po obu stronach stolika i w momencie kiedy stanąłem naprzeciwko nich każdy spojrzał w moją stronę.
-Siema. - Powiedziałem siadając obok Antoine.
-Elo. - Odpowiedział blondyn szczerząc się jak głupi. Przewróciłem oczami rozglądając się po znajomych.
Naprzeciwko mnie siedział Peter ubrany w granatową koszulkę od Ralpha Laurena, obok niego miejsce zajmowała Valerie, jak zawsze w jasnych kolorach siedziała między Lane'm, a Lili. Brunetka miała dzisiaj włosy związane w koka, a ubrana była w dużą bluzę, Alex po jej prawej, była za to w bluzce na ramiączka. Odwróciłem głowę w bok zauważając Viv, która włosy miała spięte w kucyka, Francuz po mojej prawej miał czarną bluzkę na długi rękaw i szare krótkie spodenki.
-Ten grat Ci się popsuł, że się spóźniłeś? - Zapytał brunet śmiejąc się z mojego samochodu.
-To nie grat tylko zajebisty vintage samochód jeb się. - Powiedziałem w momencie kiedy podszedł do nas chłopak z tacką pełną jedzenia. Szczupły rudawy chłopak ledwo trzymał plastik w rękach, który majtał mu się na każdą stronę.
-Ee numerek 97? - Zapytał intensywnie patrząc na tackę oraz stawiając powolne kroki aby się nie wywrócić.
-O to dla mnie. - Uśmiechający się DiLaurentis patrzył z oczekiwaniem, aż chłopak postawi jego posiłek na stole. Patrzyłem bardzo uważnie na rudowłosego. Wyglądał młodo. Zauważyłem jak z trzęsącymi się rękoma odstawia tackę i gdy w końcu się udało westchnął i starł pot z czoła. - Dziękuję Ci młody kawalerze.
-Ee proszę? - Odpowiedział odchodząc.
-Ty to wszystko zjesz? - Spytała Alex.
- Skoro tu przyjechałem to chciałem się najeść. - Powiedział wbijając słomkę do wieczka. - A ty już zamówiłeś? - Powiedział wgryzając się w pierwszego z trzech burgerów.
-Nie ja nie jem. - Odpowiedziałem krótko. Wszyscy mi się przyglądali jednak znowu przyszedł ten sam chłopak przynosząc kolejną tacę. Minęło z pięć minut i wszyscy już jedli swoje jedzenie.
-Ej wiecie co. - Głos znowu zabrał Antoine a każdy spojrzał w jego stronę. - Postanowiłem, że założę OnlyFans. - Powiedział wkładając frytkę do buzi.
-Co?! - Pierwsza odpowiedziała Lili, szok jaki miała na twarzy był identyczny jak i innych.
-No kochana. - Powiedział po czym przerwał i zaczął się gibać. Po chwili uniósł swoją stopę. - Takie piękności nie mogą się marnować. Ostatnio widziałem laskę co mówiła ile za to zarabia, streszczę wam. W chuj.
-Ja wiedziałam że ty masz coś nie tak z głową ale nie spodziewałam się, że tak bardzo. - Znowu odezwała się Ried.
-Ale o co wam chodzi. Zajebisty biznes.
-Kurwa jaki debil. - Powiedział cicho Peter.
-Ty jednak jesteś jakiś niedojebany. - Powiedziała Viv, a O'Connor się z nią zgodziła i wszystkie cztery dziewczyny zaczęły się śmiać.
-Ta? No to kurwa zobaczymy, kto się będzie śmiał jak będę zarabiać miliony. - odezwał się Francuz i z obrażoną miną oparł się o kanapę pijąc napój.
Siedzieliśmy jeszcze około godziny w McDonald's. Wszyscy już zjedli swoje jedzenie i tak poprostu sobie siedzieliśmy, ponieważ żadne z nas nie chciało wracać do domu.

CZYTASZ
Shadow of secrets
Teen FictionStan Kolorado, Denver, miasto pełne ukrytych sekretów i nieznanych ścieżek. To właśnie tutaj rozpoczyna się opowieść o grupie przyjaciół, w której okaże się czy więź jest silniejsza niż poznane kłamstwa. Ale czy na pewno? Odkryty przez nich sekret...