8. Buziaki i sprzeczki

215 6 1
                                    

Antoine

Obudziłem się lekko przymrużając oczy. Gdy udało mi się je do końca otworzyć moja głowa pierdolnęła fikołka, a to wszystko przez okna, które wpuszczały za dużo słońca. Kurwa nie zasłoniłem tych jebanych zasłon. Przekręciłem się na bok szukając czegoś do picia , bo w mojej mordzie była istna Sahara, lecz nic nie znalazłem. Wstałem powoli bo doskonale pamiętałem jak ostatnio się skończyło udowadnianie, że dobrze się czuje.

Zarzuciłem randomową bluzę jak i spodenki po czym ruszyłem na dół. Udałem się za głosami, które dochodziły z kuchni, a gdy dotarłem zastałem klasyczny widok. Vivian jak zwykle siedziała z kawą. Valerie wraz z Lili jadły jajecznicę, na której widok pociekła mi pieprzona ślina. Blackburn leżał na kanapie ledwo ciepły a Peter grał w coś na konsoli.

- Widzę, że kogoś tutaj męczy kac. - Podszedłem do przyjaciela i poklepałem go po policzku.

- Spierdalaj kutasie. Dziś już nic nie pije. - pomachał ręką jakby chciał odgonić muchę.

- Ojojoj, słabo z tobą Will. - zaśmiałem się i zacząłem robić tosty. - Ktoś chce? - zapytałem a odpowiedź nadeszła odrazu jak tylko Alex wleciała do salonu w mokrych włosach.

- Ja chce!! - usiadła z impetem na krzesełku barowym obok przyjaciółek.

- A ty co, wyglądasz jakbyś się z kimś bzykała. - parsknąłem.

- Jeb się, brałam prysznic. Tobie też by się przydał, bo kurwi na kilometr. - prychnęła, biorąc łyka od Vivian a następnie się skrzywiła.

- Fu, boże jak ty możesz to pić.

- To się nazywa uzależnienie od kofeiny Alexis.- wtrąciła Lili. - Pije bo potem ją cały dzień głowa boli, nie? - spojrzała na niebieskooką, która w ciszy przytaknęła.

Pięć minut później tosty były gotowe, byłem tak cholernie głodny, że mój brzuch wydawał odgłosy jakby kogoś zażynali, przez co przyjaciele się śmiali i docinali mi jakimiś tekstami.

Zrobiłem sobie i O'Connor tosty z serem i szynką, a następnie podszedłem do Williama i również mu podałem.

- Masz stary bo kiepsko wyglądasz. - postawiłem talerz na stoliku kawowym, a Blackburn nadal leżał. - Zjedz to się lepiej poczujesz.

- Jak to zjem to się na ciebie zrzygam i już nie będzie ci tak kolorowo. - powiedział lecz wstał do siadu i sięgnął po jedzenie. - Dziękuje.

- Nie ma za co szefie. - wstałem i zasalutowałem co spotkało się z parsknięciem dziewczyn i Petera.

Godzinę później, zdążyliśmy posprzątać wszystko co zostało po wczoraj i każdy wrócił do domu. Tak jak myślałem, była zamuła ale wiedziałem, że każdy szykuje się na ten wieczór, bo mieliśmy wspólnie zrobić ognisko i pójść na molo. Ba, nie obejdzie się bez alkoholu.

Leżeliśmy w salonie a Vivian rozwaliła się na dywanie przy kominku i to stamtąd oglądała film.

- Wyglądasz jak pies. - zaśmiał się Blackburn, z którego zdążył już zejść kac.

- A ty za to wyglądasz jakby ci ktoś przypierdolił. - prychnęła, poprawiając poduszkę pod głową.

- Kiedy i jak miałoby się to stać? - udawał zamyślonego.

- Za dosłownie sekundę. - wstała z taką prędkością, że nie zdążyłem jej zauważyć i wzięła najmniej miękką poduszkę ze wszystkich. - I tak by to miało się stać. - Rzuciła z impetem w twarz bruneta. Przez chwile znajdowaliśmy się w zupełnej ciszy, ale już widziałem jak Will wstaje.

Shadow of secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz