Antoine
Obudziłem się lekko przymrużając oczy. Gdy udało mi się je do końca otworzyć moja głowa pierdolnęła fikołka, a to wszystko przez okna, które wpuszczały za dużo słońca. Kurwa nie zasłoniłem tych jebanych zasłon. Przekręciłem się na bok szukając czegoś do picia , bo w mojej mordzie była istna Sahara, lecz nic nie znalazłem. Wstałem powoli bo doskonale pamiętałem jak ostatnio się skończyło udowadnianie, że dobrze się czuje.
Zarzuciłem randomową bluzę jak i spodenki po czym ruszyłem na dół. Udałem się za głosami, które dochodziły z kuchni, a gdy dotarłem zastałem klasyczny widok. Vivian jak zwykle siedziała z kawą. Valerie wraz z Lili jadły jajecznicę, na której widok pociekła mi pieprzona ślina. Blackburn leżał na kanapie ledwo ciepły a Peter grał w coś na konsoli.
- Widzę, że kogoś tutaj męczy kac. - Podszedłem do przyjaciela i poklepałem go po policzku.
- Spierdalaj kutasie. Dziś już nic nie pije. - pomachał ręką jakby chciał odgonić muchę.
- Ojojoj, słabo z tobą Will. - zaśmiałem się i zacząłem robić tosty. - Ktoś chce? - zapytałem a odpowiedź nadeszła odrazu jak tylko Alex wleciała do salonu w mokrych włosach.
- Ja chce!! - usiadła z impetem na krzesełku barowym obok przyjaciółek.
- A ty co, wyglądasz jakbyś się z kimś bzykała. - parsknąłem.
- Jeb się, brałam prysznic. Tobie też by się przydał, bo kurwi na kilometr. - prychnęła, biorąc łyka od Vivian a następnie się skrzywiła.
- Fu, boże jak ty możesz to pić.
- To się nazywa uzależnienie od kofeiny Alexis.- wtrąciła Lili. - Pije bo potem ją cały dzień głowa boli, nie? - spojrzała na niebieskooką, która w ciszy przytaknęła.
Pięć minut później tosty były gotowe, byłem tak cholernie głodny, że mój brzuch wydawał odgłosy jakby kogoś zażynali, przez co przyjaciele się śmiali i docinali mi jakimiś tekstami.
Zrobiłem sobie i O'Connor tosty z serem i szynką, a następnie podszedłem do Williama i również mu podałem.
- Masz stary bo kiepsko wyglądasz. - postawiłem talerz na stoliku kawowym, a Blackburn nadal leżał. - Zjedz to się lepiej poczujesz.
- Jak to zjem to się na ciebie zrzygam i już nie będzie ci tak kolorowo. - powiedział lecz wstał do siadu i sięgnął po jedzenie. - Dziękuje.
- Nie ma za co szefie. - wstałem i zasalutowałem co spotkało się z parsknięciem dziewczyn i Petera.
Godzinę później, zdążyliśmy posprzątać wszystko co zostało po wczoraj i każdy wrócił do domu. Tak jak myślałem, była zamuła ale wiedziałem, że każdy szykuje się na ten wieczór, bo mieliśmy wspólnie zrobić ognisko i pójść na molo. Ba, nie obejdzie się bez alkoholu.
Leżeliśmy w salonie a Vivian rozwaliła się na dywanie przy kominku i to stamtąd oglądała film.
- Wyglądasz jak pies. - zaśmiał się Blackburn, z którego zdążył już zejść kac.
- A ty za to wyglądasz jakby ci ktoś przypierdolił. - prychnęła, poprawiając poduszkę pod głową.
- Kiedy i jak miałoby się to stać? - udawał zamyślonego.
- Za dosłownie sekundę. - wstała z taką prędkością, że nie zdążyłem jej zauważyć i wzięła najmniej miękką poduszkę ze wszystkich. - I tak by to miało się stać. - Rzuciła z impetem w twarz bruneta. Przez chwile znajdowaliśmy się w zupełnej ciszy, ale już widziałem jak Will wstaje.

CZYTASZ
Shadow of secrets
Teen FictionStan Kolorado, Denver, miasto pełne ukrytych sekretów i nieznanych ścieżek. To właśnie tutaj rozpoczyna się opowieść o grupie przyjaciół, w której okaże się czy więź jest silniejsza niż poznane kłamstwa. Ale czy na pewno? Odkryty przez nich sekret...