Rodział 5

115 4 0
                                    

Antoine

Podszedłem do stołu żeby wziąć sobie jeszcze jedno piwo, ludzie bawili się jak zawsze bardzo dobrze. Tym razem ilość osób przekroczyła swoje granice, bo było ich więcej niż zazwyczaj ale mi to nie przeszkadzało, wręcz było na odwrót, cieszyłem się, że było tyle chętnych żeby tu przyjść. Wcale to nie tak, że trzy czwarte przyszło tu dla darmowego alkoholu. Najważniejsze było, że każdy się dobrze bawił. Gdy sięgałem po napój, obok mojego boku pojawił się Adam Evans. Kojarzyłem go ze szkoły, rok młodszy lecz wysoki ziomek. Zamieniłem z nim kiedyś pare zdań ale tak poza tym nic o nim nie wiedziałem.

- Siema, jak impreza. - oparłem się tyłem o blat i spojrzałem na chłopaka. Wyglądał jakby się speszył, albo tylko mi się wydawało przez za duża ilość alkoholu.

- Eee , no spoko jest. - Podrapał się po karku i również na mnie spojrzał. - Wiesz może gdzie jest Megan? Bo szukam jej od prawie dwóch godzin.

- Po pierwsze najpierw mi powiedz kto to jest kurwa Megan, a po drugie, to która już jest godzina? - zaśmiałem się chłopakowi prosto w twarz a po chwili zmarszczyłem czoło bo właśnie się skapnąłem, że straciłem poczucie czasu.

- Jest już..- Evans zerknął na ekran telefonu ale sam musiał go dość blisko przysunąć bo jak sądzę już lekko mu się rozmazywał obraz. - przed pierwszą. A Megan to siostra Cassie , na pewno wiesz która to. Przyjechała ostatnio na tydzień.

Ja pierdole i wtedy do mnie dotarło o jaką Megan mu chodziło.

- O kurwa , nie wiedziałem, że przyjeżdża. I tak wiem która i nie, nie widziałem jej. Dobra muszę lecieć, siema. - Gdy tylko ruszyłem w stronę wyjścia zdałem sobie sprawę, że muszę znaleźć dziewczyny, bo one pewnie znając życie również nie wiedziały, że druga Kanavagh jest w mieście. Szedłem szybkim krokiem aż przypadkiem na kogoś wpadłem . - V? Gdzie jest reszta?

- Nie wiem , wracam z łazienki, a co się stało? - odpowiedziała już mocno podpita szatynka.

- Musimy ich szybko znaleźć, żeby się nic nie odjebalo, czaisz? - złapałem dziewczynę pod rękę i gdy chciałem ruszyć dalej, usłyszałem huk.

Wystarczyła chwila i było cicho, dosłownie cicho. Muzyka została wyłączona a mój wzrok spoczął na dwóch kłócących się dziewczynach. Słyszalne były tylko ich wyzwiska, a gdy już podchodziłem stało się coś czego się nie spodziewałem. Viv dostała z pięści w sam środek twarzy. Kurwa.

- I co już teraz przestaniesz? - zaśmiała się perfidnie rudowłosa w twarz mojej przyjaciółki. Ja już wiedziałem co się stanie, Goldman nie pozwalała sobie na takie rzeczy. - A nie czekaj, gdzie te twoje szmaty co?

Kontem oka widziałem, że z drugiego końca pokoju Lili i Alexis chcą podbiec, ale Will i Peter zagrodzili im drogę. I dobrze, gdyby nie oni zaraz zaczęłaby sie tu rzeź, a nikt tego nie chciał ja chyba najbardziej. Poczułem że Smith też już się wyrywa, wiec złapałem ją w pasie i przysunąłem blisko siebie.

- Ty mówisz na poważnie? - odezwała się niebieskooka, ścierając krew.

- A nie wyglądam? - prychnęła Megan. Na jej szczęście była wzrostowo prawie równa z Viv.

- Wiesz na kogo mi wyglądasz? - zaśmiała się kręconowłosa i podeszła centralnie na przeciwko dziewczyny. - Na pizde, która nie potrafi nikogo niczym zaciekawić i próbuje jak zawsze zrobić tak żeby wszystkich wzrok spoczywał na niej. - Wskazała palcem wprost na nią. - Ty myślisz, że ktokolwiek na ciebie będzie patrzył jak odpierdalasz takie rzeczy? Przyjeżdżasz raz na jakiś czas i zawsze coś się dzieje, nie zauważyłaś? I to jeszcze z twojej winy. Powiedz mi jak to jest tak się samemu upodlić co? - zaśmiała się Kanavagh prosto w twarz. - Rozejrzyj się, nawet twoja własna siostra spierodliła bo nie mogła znieść takiego wstydu.

Shadow of secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz