Wiedziałam, że teraz nie mogę sobie pozwolić na żadne kłótnie ani nieporozumienia z nikim. Było za dużo do zrobienia, zbyt wiele na mojej głowie. Przygotowania do wyprawy wciągnęły mnie całkowicie. Trenowałam z Erenem, Arminem i Mikasą prawie bez przerwy. Ćwiczyliśmy tak intensywnie, jak tylko mogliśmy, przygotowując się na każdą możliwą sytuację. Nasze zdolności bojowe musiały być na najwyższym poziomie, nie było miejsca na błędy. Chociaż moje serce było ciężkie po ostatnich wydarzeniach, skupiłam się na treningu, żeby zachować jasność umysłu i gotowość do działania.
- Ayaki, orientuj się - zawołał Eren do mnie wyrywając mnie z transu. Ostro spojrzałam w jego stronę, uświadamiając sobie, że moja uwaga na chwilę się rozeszła - Trenujemy pamiętaj, tym razem cię pokonam.
Wzruszyłam lekko ramionami, z uśmiechem na twarzy.
- Chciałbyś - odpowiedziałam żartobliwie, przyjmując pozycję bojową. Mikasa i Armin obserwowali nas uważnie, ich wzrok śledził każdy nasz ruch. Byliśmy dobrze zgrani, nasze treningi przynosiły efekty, ale wciąż toczyliśmy pojedynki między sobą. Chłopak zaatakował, a ja instynktownie odskoczyłam, unikając jego ciosu. Atmosfera była napięta, każdy z nas dążył do wygranej, ale także uczył się na błędach drugiego.Eren spojrzał na mnie z determinacją, a ja odpowiedziałam równie zdeterminowanym spojrzeniem. Nasza walka była intensywna, pełna szybkich ruchów i strategii. Mikasa i Armin wciąż obserwowali naszą wymianę ciosów, szukając słabych punktów i drobnych błędów, które mogłyby pomóc w doskonaleniu naszych umiejętności.
- Co tu się dzieje? - usłyszałam jak do "naszej publiczności" dołącza kapral. Może trochę zamyśliłam się za bardzo, gdyż wylądowałam na twardej ziemi.
- Ała - syknęłam z bólu. Eren prawie że natychmiast podszedł do mnie.
- Ej Aya, sorki - pomógł mi wstać. Zauważyłam, że Levi patrzy na nas.
Spojrzenie czarnowłosego było intensywne i nieco niezdecydowane. Przypomniało mi to jego wcześniejsze słowa o tym, że nie chce, by inni się do mnie zbliżali.
- Wszystko w porządku, kapralu? - zapytałam, widząc, że nadal na nas patrzy. Jego reakcja była kluczem do rozwiązania tej zagadki, ale nie wiedziałam, czy odważę się go zapytać o to bezpośrednio. Lecz ten nic nie odpowiedział.Eren patrzył na mnie z troską, a Mikasa i Armin czekali cierpliwie, by zobaczyć, czy potrzebuję dalszej pomocy. Atmosfera stała się nagle bardziej napięta, gdy próbowaliśmy wrócić do treningu. Cały czas czułam na sobie wzrok Leviego. Jego spojrzenie było intensywne i głęboko skupione, jakby próbował przeczytać moje myśli. Czułam, że coś istotnego jest między nami, coś, co nie dawało mi spokoju od momentu jego wczorajszych słów. Eren próbował rozładować atmosferę, kontynuując trening z jeszcze większą intensywnością. Mikasa i Armin byli skupieni na swoich zadaniach, ale wiedziałam, że również czuli napięcie w powietrzu.
Sama nie mogłam też się skupić. Eren co chwilę potrafił mnie wyłożyć na łopatki. Po paru przegranych potyczkach w końcu odpuściłam. Teraz nasze miejsca zajęli Mikasa i Armin. Przez moment obserwowałam ich trening, jak się wspierali i poprawiali nawzajem. Mikasa była szybka i precyzyjna, Armin natomiast wykazywał się inteligencją taktyczną i strategią. Byli nieodzowną częścią naszej drużyny, zawsze gotowi do działania. Podeszłam do krawędzi pola walki i siadłam na ziemi, oddychając głęboko, żeby uspokoić tętno. Wciąż czułam w sobie napięcie i niepokój związany z wcześniejszym incydentem z Levim.
Eren podszedł do mnie, widząc moje zmęczenie.
- W porządku? - zapytał troskliwie, klękając obok mnie. Skinęłam głową, próbując uśmiechnąć się lekko.
- Trochę zbyt intensywnie dzisiaj - przyznałam. - Muszę się trochę zrelaksować przed kolejnymi rundami treningu.
Eren poklepał mnie delikatnie po ramieniu.
- Spoko, damy radę - zapewnił mnie.Zauważyliśmy cień nad sobą, a Eren szybko się zwinął. Na jego miejscu pojawił się Levi. Jego obecność sprawiła, że napięcie w powietrzu wzrosło. Spojrzał na mnie z tym samym intensywnym spojrzeniem, które zaczęło mnie niepokoić.
- Ayaki - odezwał się, jego ton był poważny - jutro wyruszamy - odparł.
- Rano? - spytałam, czując, że cały trening i napięcie z ostatnich dni miało swoje znaczenie. Musieliśmy być gotowi na każdą ewentualność.
- Jak tylko wstanie słońce - potwierdził Levi, jego głos brzmiał stanowczo. Przez chwilę nie mogłam powstrzymać fali emocji, które ogarnęły mnie na tę wiadomość. W końcu coś będzie się działo. Jak na życzenie opuściły mnie myśli o dniu wczorajszym. Liczyła się teraz wyprawa. Poczułam dotyk palców Leviego na swojej dłoni. Jego dotyk był delikatny, ale zarazem pełen znaczenia. Spojrzałam na niego, a jego oczy świeciły się niepokojąco. Czułam, że jest coś, co chce mi powiedzieć, ale jego spojrzenie było wystarczająco wyraźne, aby wiedzieć, że nie teraz. Teraz musieliśmy być skupieni na zbliżającej się misji.
- Będziemy gotowi - powiedziałam zdecydowanie i splotłam nasze palce.Levi skinął głową. Szybko zabrałam rękę by nikt tego nie zauważył. Wstaliśmy, otrzepując się z kurzu, i skierowaliśmy się w stronę naszego oddziału. Pozostało nam niewiele czasu na przygotowania, a każda sekunda była na wagę złota.
Zaczęliśmy przygotowywać konie, które dla nas zwiadowców były najcenniejsze w wyprawach. Każdy z nas znał swojego wierzchowca na wylot, a więź z nimi była kluczowa dla naszego przetrwania. Levi pracował szybko i sprawnie, z wprawą dobierając sprzęt. Jego koń, czarny jak noc, był równie spokojny i skupiony jak on sam.
Koń, na którym zazwyczaj jechała Mikasa, był w połowie czarny, a w połowie biały, co nadawało mu unikalny wygląd i przyciągało wzrok. Ogier Erena był brązowy, jego maść dokładnie odpowiadała kolorowi włosów Erena. Moja klacz była śnieżnobiała, co czyniło ją niemalże majestatyczną w świetle księżyca. Zaczynało już się robić bardzo ciemno, że po pewnym czasie musiałam się zastanowić, czy dobrze biorę siodło i czy je właściwie nakładam. Płomień świecy, który tlił się powoli, nie dawał mi aż tak mocnego światła.- Idźcie trochę odpocząć - rozkazał lodowy i surowy głos Kaprala.
Skinęliśmy głowami, wiedząc, że odpoczynek był teraz kluczowy. Wróciłam do pokoju opadając z sił.
- Więc jutro wyprawa - westchnęłam do siebie cicho.
Mój pokój był skromny, ale w tej chwili wydawał się najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Zrzuciłam z siebie strój i w bluzce usiadłam na łóżku. Moje myśli błądziły, wracając do wydarzeń minionej nocy i przygotowań do kolejnego dnia. Czułam zmęczenie, ale jednocześnie determinację.Po krótkiej chwili rozległo się ciche pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a w progu stała Mikasa.
- Mogę wejść? - zapytała łagodnie.
- Oczywiście - odpowiedziałam, uśmiechając się słabo.
- Jak się czujesz?
- Zmęczona, ale gotowa - powiedziałam. Mikasa usiadła obok mnie na łóżku.
- Jutro czeka nas ważny dzień. Musimy być w pełni sił.
- Wiem - westchnęłam - To wszystko wydaje się czasem takie przytłaczające.
- Nie myśl teraz o tym. Idź spać, przyszłam tylko żeby to powiedzieć. Wszystko będzie dobrze - dziewczyna wstała kierując się do drzwi.
- Dziękuję, Mikasa - powiedziałam cicho, patrząc, jak wychodzi.Kiedy drzwi się zamknęły, pozwoliłam sobie na chwilę, by zebrać myśli. Jej słowa dodały mi otuchy, ale wciąż czułam dziwny ciężar. Zdecydowałam jednak, że najlepszym, co mogę teraz zrobić, to posłuchać jej rady. Położyłam się na łóżku, zamykając oczy.
Sen przyszedł szybciej, niż się spodziewałam. Nie wiem czemu znowu śniłam o kapralu Levim.
W moich snach Levi zawsze był obecny - czasem jako surowy dowódca, a czasem jako troskliwy chłopak. Jego obecność wpływała na mnie tak, jak nikt inny. Czasami sny o nim przynosiły mi spokój, a czasem niepokój. W tej chwili jednak musiałam się skupić na rzeczywistości.Obudziłam się, czując lekkie zdenerwowanie po nocnych snach. Wiedziałam, że nadchodzi kolejny intensywny dzień, pełen wyzwań i niepewności.

CZYTASZ
Czy My Możemy Tak... // Levi Ackerman
FanficTytani. Śmierć bliskich. Ucieczka. Ból. Horror. Ayaki wiedziała że w tym świecie nie jest najlepiej. Nie chciała się poddawać, chciała walczyć. Wie że przyjaźń może istnieć ale czy miłość też? Czy dziewczyna, która nie ma zielonego pojęcia o tytanac...