Mogłam się spodziewać, że w miasteczku, które swoją nazwę odziedziczyło po zaświatach będzie taki bar. Kiedy wieczorem przyszłam przed bar, w którym umówiłam się z Enzo, szyld, którego wcześniej brakowało, już wisiał. I wcale mnie nie zdziwił napis widniejący nad wejściem do tego przybytku. A był nad nim napis "Małe Piekiełko", któż by pomyślał.
Pewnie w środku znajdę same półdemony, chociaż oni wcale się tak nie obnosili ze źródłem swojego pochodzenia. Był to raczej temat tabu. Wszyscy wiedzieli skąd dokładnie się wzięli i komu zawdzięczają swoje talenty, ale raczej się o tym nie rozmawiało przy herbatce. Chociaż społeczeństwo po wielu latach, kiedy to magia wyszła na światło dzienne, było coraz bardziej tolerancyjne, czasami jednak zdarzały się pewne nieprzyjemności.
Otworzyłam drzwi do baru i moim oczom ukazały się schody prowadzące w dół. Skoro piekło podobno jest na dole, chociaż nie każdy się z tym zgadzał, a wiedzieli tylko ci, którzy je odwiedzili, a tych było niewielu, bo z takiego miejsca raczej się tak łatwo nie wraca, to czemu bar stworzony na jego wzór nie miałby się znajdować w piwnicy.
Na dole powitały mnie kolejne drzwi, a po ich przejściu niezbyt przystojny, ale za to groźnie wyglądający ochroniarz. Możliwe, że jego przodkiem był białun, bo miał dość okazały i krzywy nos. Na szczęście nie leciały z niego zielone smarki. Zapewne był to półdemon bo zauważyłam jego ciemno fioletową aurę. Twarz mężczyzny może nie przyciągała płci przeciwnej, ale za to sylwetkę miał wyrzeźbioną. Miał na sobie czarną dosyć głęboko rozpiętą pod szyją koszulę, przez co zauważyłam piękny tatuaż na jego piersi. Był to wilk, narysowany bardzo realistycznie czarnym tuszem. Lubiłam tatuaże, ale jeszcze żadnego się nie dorobiłam. Moja opiekunka ich nie popierała. Ale teraz byłam z dala od niej, więc może uda mi się w końcu spełnić to marzenie. Będę musiała tylko znaleźć jakiś magiczny salon tatuażu, nie chciałam iść do tego zwykłego. Jeśli tatuator potrafił posługiwać się magią mógł w swój rysunek wpleść również jakąś intencję ochronną lub też inną, a to było według mnie bardziej praktyczne, jeżeli już taki tatuaż miał ze mną zostać na zawsze. Będę musiała podpytać Enza czy zna jakiegoś dobrego tatuatora tutaj w pobliżu.
- Wchodzisz czy będziesz się tak gapić? - ochrypły głos wyrwał mnie z zamyślenia. Chyba rzeczywiście za długo przyglądałam się jego tatuażowi i poniosły mnie rozmyślania. Przytaknęłam lekko głową i weszłam dalej do tego piekielnego przybytku.
W środku napotkałam czerwone skórzane kanapy stołki barowe również w kolorze czerwieni, nawet światło nie było zwykłe żółte czy białe lecz czerwone. Istnie piekielne wnętrze. Nad barem wisiała podobizna diabła, wyglądał jakby był wyrzeźbiony w drewnie, ciemnym, wiśniowym. Przyznam, że świetnie pasował do tego wnętrza. Wystrój na pewno spodobałby się mieszkańcom piekła, chociaż nie podejrzewałam, że w ich rodzinnych stronach były takie bary.
Skierowałam się w kierunku baru, nie byłam pewna czy Enzo już jest na miejscu, więc postanowiłam się rozgościć i trochę rozejrzeć po tym miejscu. Jakoś będzie musiał mnie znaleźć.
Bar był zapełniony po brzegi jak na wczesną godzinę, była dopiero 19. Zawsze myślałam, że życie w takim miejscu rozpoczyna się o późniejszych godzinach. Nie chodziłam nigdy po barach.
Było tłoczno i różnorodnie. Wśród klienteli wyczułam obecność wielu wilkołaków, jak też półdemonów. Nie widziałam za to żadnych wiedźm czy wiedźmiarzy. W głębi sali zauważyłam przepiękną elfkę z długimi prawie do ziemi srebrzystymi włosami, a przy jej stoliku kilku mężczyzn. Elfy potrafiły przykuwać uwagę, ale ona wydawała się bardzo zadowolona z tego faktu. Trochę jej zazdrościłam, chociaż nie wiem czy poradziłabym sobie z takim nadmiarem uwagi ze strony płci przeciwnej.
CZYTASZ
Nawia
FantasyNajwiększym talentem magicznym Diany jest nadzwyczajna umiejętność w odnajdywaniu zaginionych osób, poza tym jej magia jest przeciętna. Do tej pory mieszkała z ciotką, która przejęła nad nią opiekę kiedy Diana miała 10 lat i straciła matkę, od tamte...