Rozdział 14 - Wilki lubią kakao i ciasteczka

51 6 40
                                    

Nie wiem czy to był dobry pomysł, żeby zapraszać Logana. Właściwie do tej pory miałam z nim jedynie sporadyczne kontakty, zwykle też Enzo był obok albo zaraz się pojawiał. Nie odbyłam z tym wilkołakiem jeszcze dłuższej rozmowy i nie byłam pewna czego się po nim spodziewać. Ale domyśliłam się, że ciężko byłoby go teraz wyprosić. Obydwaj mężczyźni uparli się, żeby mnie pilnować, czego do końca nie rozumiałam, bo nic takiego mi się nie przytrafiło. Raptem odgoniłam jedną strzygę, znalazłam trupa i byłam przesłuchiwana przez miejscową radę. Normalne wakacje wiedźmy bez większego talentu magicznego.

Zaprosiłam Logana do salonu, od razu rozsiadł się na kanapie i patrzył na mnie zagadkowo. Jakby próbował mnie prześwietlić wzrokiem i przekonać się co skrywam w środku. Nie pozostawało mi nic innego jak odwdzięczyć się tym samym i też się w niego wpatrywałam zastanawiając się jednocześnie jak zacząć rozmowę.

- Może napijesz się czegoś? - wydusiłam w końcu, kiedy jego wzrok zaczął mi za bardzo ciążyć, popatrzyłam jednocześnie w stronę okna jakbym spodziewała się tam zobaczyć coś niezwykłego.

- A masz mleko i kakao? Gorące kakao będzie świetnie pasować do ciasteczek, które przyniosłem. - wyszczerzył się do mnie w szerokim uśmiechu.

- Kakao? Nie spodziewałam się tego po tobie? Taki twardziel pijący napój dla dzieci. Myślałam raczej, że poprosisz o zimne piwo.

- Pozory mogą mylić, prawda? Może nie wyglądam, ale w środku jestem całkiem niewinny i wrażliwy jak małe dziecko. - powiedział i dalej się we mnie wpatrywał. Zaczęłam się czuć lekko niezręcznie od jego gapienia się na mnie. Musiałam się jak najszybciej ewakuować. Był wilkołakiem i do tego alfa, więc jego wzrok potrafił naprawdę ciążyć człowiekowi, chociaż wątpię żeby jego techniki wilkołacze działały na wiedźmy, ale co ja tam wiem. Właściwie pierwszy raz w życiu mam do czynienia z przedstawicielem tego gatunku.

- Sprawdzę w kuchni i przygotuję jeśli uda mi się coś znaleźć. A ty rozgość się. - właściwie to już wyglądał na całkiem zadomowionego. Kiwnął tylko głową w odpowiedzi, a ja poszłam, całkiem powoli, bez większego pośpiechu, żeby nie wyglądać dziwnie jakbym przed czymś uciekała, do kuchni.

Petunia zostawiła parę rzeczy w szafkach, jakby się przygotowała na mój przyjazd, co było całkiem miłe. Kuchnia była w pełni wyposażona, a oprócz niezbędnych sprzętów kuchennych było też kilka rodzajów herbat i najważniejsza, kawa. Dlatego nie zdziwiłam się, gdy odnalazłam pożądane przez Logana kakao. Mleko też miałam, bo kupiłam ostatnio dwa kartony. Nie mogłam się obejść bez mleka do kawy. Miałam też moje ulubione kokosowe mleko, zwane przez innych napojem, bo przecież wszystko co nie wyjdzie z wymion zwierzęcia nie może nazywać się mlekiem. Nie do końca się z tym zgadzam.

Wyjęłam mały garnuszek i wlałam do niego mleczny płyn tak, żeby wystarczył idealnie na dwie porcje. Kiedy gorący napój był już gotowy przeszłam z powrotem do salonu.

Zastałam Logana z pilotem w ręku i włączonym Netflixem. Postawiłam gorące kubki na stoliku i usiadłam na drugim końcu kanapy, na szczęście była dosyć szeroka. Sięgnęłam po papierową torbę z ciasteczkami przyniesionymi przez wilkołaka i wysypałam zawartość na półmisek. Wzięłam jedno ciasteczko, zamoczyłam w gorącym kakao i odgryzłam kawałek. W moich ustach rozniosła się nieziemska słodycz maślanego ciastka z kawałkami czekolady.

- Mmm - zamruczałam, na co Logan odwrócił się w moją stronę i popatrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, na co ja uśmiechnęłam się do niego. - Pyszne ciastka. Skąd je masz?

- A uwierzysz jak powiem, że sam je upiekłem?

- Raczej nie.

- Petunia je upiekła, jak się czymś stresuje to piecze dużo najróżniejszych ciastek i potem obdarowuje nimi wszystkich dookoła. Poszczęściło mi się, że przechodziłem akurat obok jej domu w drodze do ciebie i właśnie skończyła je piec.

NawiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz