Z moich planów odwiedzenia Enza nic nie wyszło, tak wciągnęłam się w studiowanie wiedzy o chowańcach, że nawet nie zauważyłam kiedy nastał już wieczór. Enzo nie odzywał się od ogniska i zaczęłam się martwić, wprawdzie nic sobie nie obiecywaliśmy i spotkaliśmy się dopiero parę razy, ale bardzo go polubiłam i czekałam z niecierpliwością na wiadomość od niego.
Kiedy przygotowywałam sobie kolację w kuchni, nagle mój telefon leżący na blacie kuchennym, zawibrował i mało nie spadł na podłogę, na szczęście w porę go złapałam. Na ekranie pojawiła się wiadomość od Enza. No w końcu.
Enzo: Przepraszam, że się nie odzywałem. Miałem trochę spraw na głowie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz Kochana i masz ochotę na kolejne spotkanie ze mną ;)
Uśmiechnęłam się szeroko na widok tej wiadomości. Czyli o mnie nie zapomniał i chciał się jeszcze spotkać. Dobrze, nawet świetnie. Może on mi coś wyjaśni, skoro ten wilczur nie chciał.
Diana: Nic się nie stało :) Chętnie się z Tobą spotkam. Może jutro koło południa na plaży, będę tam od rana z Petunią, ma mnie uczyć. Jak skończymy możemy wybrać się na spacer albo coś zjeść.
Enzo: To jesteśmy umówieni Kochana. Będę wyczekiwał jutrzejszego dnia. Dobranoc i słodkich snów ;)
Miałam już zaplanowany cały jutrzejszy dzień. Rano lekcja, a potem spotkanie z Enzo. Zapowiadało się ciekawie.
Następnego dnia obudziłam się przed budzikiem, który nastawiłam na piątą rano. Coś było w tym nadmorskim powietrzu, że zmieniło mnie w rannego ptaszka. Wcześniej, zanim tu przyjechałam, musiałam nastawiać pięć budzików, żeby w ogóle zwlec się z łóżka, a teraz budziłam się przed pianiem koguta. Tak przynajmniej mi się wydaje, bo jak narazie żadnego tutaj nie słyszałam.
Nie musiałam specjalnie skłaniać mojej kociej przyjaciółki do towarzyszenia mi w spacerze na plażę. Kiedy tylko wyszłam z domu, ona podążyła za mną. Czytałam, że przez związanie magiczny zwierzak potrafił wyczuć zamiary swojego towarzysza, jakby czytała mi w myślach, a nawet wiedziała o decyzjach, których jeszcze nie zdążyłam podjąć. Bardzo przydatne.
Moje naznaczenie po rytuale związania z chowańcem już prawie zniknęło. Czytałam wczoraj o historii rytuału i o magicznych zwierzakach. Podobno pierwszą wiedźmą, która posiadła chowańca była Baba Jaga. Któż by się spodziewał, że dokonała tego najbardziej znana i najpotężniejsza wiedźma na świecie. Zwykle można było posiadać jednego chowańca. Sama ta więź była niezwykła, bo nie każdemu udawało się takiego zwierzaka zdobyć, nawet w czasach kiedy były one powszechne. A teraz kiedy prawie wyginęły to było jeszcze bardziej niespotykane. Było wiele magicznych zwierząt, ale nie każde z nich mogło zostać chowańcem. Takie stworzenie musiało posiadać magię, a więc musiało być właściwie takim jakby zwierzęcym magiem. Nie każdy pies czy kot mógł być chowańcem. To nie takie proste. Nic w magii nie jest proste, podobnie jak w życiu.
Każde związanie niosło za sobą też jakąś cenę. Było dużo plusów, takich jak większy poziom magii, dodatkowe zdolności czy przyjaciel na całe życie. Jednak najbardziej niebezpiecznym minusem była śmierć wraz z magicznym towarzyszem jeśli więź była bardzo mocna. Trochę mnie to martwiło, bo nie chciałam nagle paść trupem kiedy mój kot wlezie pod samochód. W książkach znalazłam jednak wiele niedopowiedzeń i wiedza tam przedstawiona wydawała mi się niepełna. Zapewne wielu magów czy wiedźm posiadających chowańce nie zdradzała ogromu istotnych faktów na temat tej więzi i dlatego nie wszystko zostało zapisane. To trochę tak jak z mitologią słowiańską, wiemy że jest, ale wiele zapisków na jej temat to same gdybania i spis wyobrażeń autora na ten temat. Dopóki, więc nie spotkam słowiańskiego boga we własnej osobie to nie uwierzę. Demony już widziałam, ale bogowie na pewno tak po prostu się nikomu nie pokazują, więc mam marne szanse na bliższe spotkanie z jednym z nich. Ale jak to mówią świat pełen jest rzeczy, które nam się nawet nie śniły, więc wszystko jest możliwe.
CZYTASZ
Nawia
FantasyNajwiększym talentem magicznym Diany jest nadzwyczajna umiejętność w odnajdywaniu zaginionych osób, poza tym jej magia jest przeciętna. Do tej pory mieszkała z ciotką, która przejęła nad nią opiekę kiedy Diana miała 10 lat i straciła matkę, od tamte...