Rozdział 5 - Biblioteka wszechwiedzy

98 12 40
                                    


Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. Coś mi się śniło, ale zupełnie nie pamiętałam co. Kiedy zeszłam na dół zastałam tam mojego współlokatora. Nie przeszkadzał mi, był całkiem przyjazny, ale będę musiała odwiedzić później Petunię i ją o niego zapytać. W ogóle mnie nie uprzedziła, że ktoś zamieszkuje ten dom, a tu nagle kot.

Wczoraj przed pójściem do "Małego piekiełka" zrobiłam małe zakupy, więc lodówka nie świeciła już pustkami, zakupiłam nawet kocie jedzenie. Pomimo tego, że mój współlokator był całkowicie niespodziewany, to nie mogłam pozwolić na to by głodował. Polubiłam go.

Kiedy zjadłam już śniadanie, mój telefon zabrzęczał. Miałam nadzieję, że to nie ciotka. Napisałam do niej wczoraj, że zadzwonię później. To później jeszcze nie nadeszło. Nie chciało mi się słuchać jej pretensji. Chciałam na chwilę o niej zapomnieć, ale jak narazie mi się nie udało, bo ciągle wydzwaniała. Może się w końcu jej się znudzi. Nie byłaby zadowolona gdyby dowiedziała się gdzie teraz przebywam. Mam wrażenie, że zawsze chciała mnie odgrodzić od magicznego świata, chociaż sama była wiedźmą. Lubiła nawet mieszkać w zwykłym, pełnym niemagicznych, mieście. Nigdy mnie nie rozumiała i tego, że potrzebuję przebywać w bardziej naturalnym dla wiedźmy środowisku. Nie lubiłam tej "normalności" tak jak ona. Tam gdzie mieszkałyśmy otaczali nas sami ludzie, brakowało mi magicznego świata. Pomimo tego, że każdy wiedział, że magia istnieje, świat był podzielony. Nie każdy był tolerancyjny, więc magiczni woleli osiadać wśród swoich. Dlatego powstały miasteczka pełne istot nadprzyrodzonych, gdzie każdy mógł czuć się sobą i te ich pozbawione, gdzie mieszkali zwykli ludzie. Magia i magiczne stworzenia były powszechnie znane, ale nadal istniały najróżniejsze zabobony i ludzie nie do końca wiedzieli jak wygląda nasz świat. Dlatego przebywając z ciotką bardzo często czułam się samotna i niezrozumiana. Może teraz kiedy w końcu się od niej wyrwałam, moje życie zmieni się na lepsze. Znajdę przyjaciół, których nigdy nie miałam.

Na Razie poszczęściło mi się z Enzo. Nie wiedziałam jeszcze do czego doprowadzi nasza znajomość. Trochę zaskoczyła mnie jego wylewność w uczuciach i szybkość z jaką przeszedł do rzeczy. Nie mogłam mieć wątpliwości, że mu się podobam. Jak na razie wcale mi to nie przeszkadzało, bo bardzo go polubiłam. Oprócz tańców i kilku pocałunków wczoraj, bardzo dużo czasu spędziliśmy na rozmowie. Mieliśmy podobne poczucie humoru i dobrze się rozumieliśmy.

Kolejny dźwięk przychodzącej wiadomości wyrwał mnie z rozmyślań o wczorajszym wieczorze. Spojrzałam na telefon i na szczęście znalazłam tam wiadomość od Enza. Nawet dwie.

Enzo: Cześć piękna :) Wpadnę o Ciebie po 6tej!

Enzo: Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłaś.

Ja: Nie. Będę czekać. Do zobaczenia :)

Miałam jeszcze cały dzień przed naszym spotkaniem, więc zdecydowałam się dzisiaj na odwiedzenie najbardziej interesującego miejsca w tym miasteczku, księgarni, którą wczoraj widziałam w drodze do warsztatu.

Książki kocham od zawsze. Towarzyszyły mi przez całe moje życie, bo moja mama zawsze mi czytała. Później robiłam to już sama i zawsze w tych momentach przypominały mi się wieczory spędzone z nią przy jakiejś ciekawej historii. Zawsze robiła wtedy gorącą czekoladę i zakopywałyśmy się pod kołdrą. Ja uważnie słuchałam, czasami zamykałam oczy, żeby wyobrazić sobie wszystko w głowie. Oprócz momentów spędzonych z nią nad morzem w Nawii, te chwile były najbardziej szczęśliwe. Kiedy zabrakło jej przy mnie, gdy tylko miałam gorszy dzień, zawsze sięgałam po książkę. Lubiłam wtedy oderwać się od ponurej rzeczywistości i zatracić się w fikcyjnym świecie, poznać kolejnego książkowego męża.

NawiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz