Następnego ranka obudziłam się z kotem wtulonym w moją nagą łydkę. Z moich planów odespania wczorajszej nocy niewiele wyszło, bo zamiast obudzić się dopiero w południe jak planowałam, obudziłam się punkt piąta i nie mogłam już dalej spać. Pogłaskałam kota, polubiłyśmy się i nawet cieszyłam się z jej obecności w tym domu, przynajmniej nie byłam w nim całkiem sama. Zawsze marzyłam o zwierzaku, ale nigdy nie mogłam go mieć. Możliwe, że z mamą miałam kiedyś psa, ale nie pamiętam tego dokładnie, więc nie jestem pewna. Mamę pamiętam wyraźnie i niektóre chwile z nią spędzone, na przykład te na plaży kiedy budowałyśmy razem zamki z piasku czy wieczory spędzone nad książką, ale niektóre momenty z wczesnego dzieciństwa mam jakby zamazane. Wydaje mi się, że to normalne. Ilu ludzi pamięta dokładnie swoje wczesne dzieciństwo? Niestety z biegiem czasu wiele momentów z naszego życia staje się mglistymi wspomnieniami, a niektóre wręcz gubią się i nigdy ich nie odnajdujemy.
Po śniadaniu postanowiłam wybrać się na mały spacer na plażę. Ranek był dosyć ciepły, więc założyłam krótką przewiewną sukienkę i zarzuciłam cienki sweterek. Wczorajsze spotkanie ze strzygą nie zniechęciło mnie do wizyty na plaży. Chyba nic nie mogło mnie do tego zniechęcić. Przez lata spędzone z ciotką w wielkim mieście, z daleka od morza, zapomniałam jak je kocham i trudno mi będzie stąd wyjeżdżać. Kocham to powietrze, klimat, szum fal i spokój jaki mnie ogarnia kiedy spaceruję po złocistym piasku.
Nadal był wczesny ranek, więc raczej nie spodziewałam się nikogo spotkać na plaży. Na pewno są jacyś fanatycy wczesnego wstawania w tym miasteczku, może poranni biegacze, ale jak dotarłam do zejścia na plażę nikogo nie zobaczyłam. Uśmiechnęłam się na widok pustej plaży, morze było całkiem spokojne. Podeszłam bliżej brzegu i nawet się nie skrzywiłam kiedy lodowata woda oblała moje stopy. Wzięłam głęboki oddech, przymknęłam oczy i delektowałam się morską atmosferą.
Nagle ktoś znalazł się za moimi plecami i popukał mnie w ramię, aż podskoczyłam i krzyknęłam z przerażenia. Odwróciłam się i zobaczyłam Logana. Jak dobrze, że to nie była kolejna strzyga.
- Nie ładnie tak podchodzić do ludzi znienacka. Chcesz żebym dostała zawału?
- Wątpię, żeby ci to groziło. Sprawdzałem czy nie zamieniłaś się w posąg, stałaś bez ruchu przez dłuższą chwilę.
- Dziękuję bardzo, wszystko ze mną w porządku. Delektowałam się morskim powietrzem. - odpowiedziałam nadal lekko wzburzona. Logan cały czas się uśmiechał szeroko, jakby rozbawiony moim zachowaniem.
- Śledzisz mnie? Jeszcze przed chwilą tu nikogo nie było. Skąd się wziąłeś.
- Lubię tu przychodzić rano. Lubię sobie pobiegać w mojej drugiej postaci po plaży. Mój wilk czuje się wtedy wolny.
- Aha. - nie przychodziło mi do głowy więcej słów w tym momencie. No tak, Logan był przecież wilkołakiem, widziałam jego aurę.
- Poza tym musiałem sprawdzić ile sprzątania po wczorajszym jeszcze zostało. Bardzo się cieszę jednak, że cię tutaj spotkałem. Samą. - to ostatnie słowo wypowiedział jakby ciszej.
- Samą? - o co mu chodziło? - A z kim miałabym być o piątej rano na plaży? Wiesz, jestem już dużą i niezależną dziewczynką. - naburmuszyłam się.
- Po prostu zauważyłem, że ostatnio spędzasz bardzo dużo czasu z Enzo.
- Tak, zaprzyjaźniliśmy się. Bardzo mi pomógł z samochodem, kiedy próbowałam tutaj dojechać i bardzo miło spędzam z nim czas. - Słysząc to ostatnie stwierdzenie Logan jakby się skrzywił. - Ale nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. Co cię w ogóle to obchodzi? Ledwo mnie znasz. A może jesteś zazdrosny o Enzo i to ty chciałbyś spędzać z nim czas? Podoba ci się Enzo? - uśmiechnęłam się do niego a on popatrzył na mnie zaskoczony, kiedy w końcu skończyłam mówić. Wypuściłam z siebie potok tych słów w zawrotnym tempie. Jeszcze nigdy tak szybko nie mówiłam, chyba jeszcze trochę byłam wzburzona tą ich przedziwną kłótnią wczoraj, która była dla mnie niezwykle niezrozumiała. Na dodatek mężczyzna, którego znam właściwie od kilku dni i nie zamieniłam z nim zbyt wielu słów, zachowywał się jak zazdrosny nastolatek. Co jest nie tak z facetami w tym miasteczku? Ledwo tu przyjechałam i już zostałam uwikłana w jakiś romantyczny dramat. Nie miałam nawet w planach randkowania kiedy tu przyjeżdżałam. Chciałam tylko odpocząć od ciotki i pracy i przypomnieć sobie moje szczęśliwe lata dzieciństwa, które spędziłam tutaj z mamą.
CZYTASZ
Nawia
FantasyNajwiększym talentem magicznym Diany jest nadzwyczajna umiejętność w odnajdywaniu zaginionych osób, poza tym jej magia jest przeciętna. Do tej pory mieszkała z ciotką, która przejęła nad nią opiekę kiedy Diana miała 10 lat i straciła matkę, od tamte...