III

142 6 13
                                    

Pov: Wiktoria

Nie wiedziałam jak mam się zachować, bo jednak nigdy nie byłam na randce. Bartek w końcu wyłączył telefon, ale nadal miał go w ręce, a sposób w jaki go trzymał był dość dziwny. Ale nie skupiłam się na tym. Podszedł do mnie, zjechał mnie od góry do dołu wzrokiem i zrobił tak jakby... Wymuszony uśmiech. Przytulił mnie jedną ręką bo w drugiej nadal był ten telefon.

B: Cześć słodka - pocałował mnie znowu w policzek. Zarumieniłam się i poczułam motylki w brzuchu. On jest taki uroczy.

W: Hejka - uśmiechnęłam się do niego ciepło - co będziemy robić? - Zapytałam nieśmiało, bo nie miałam żadnego doświadczenia w randkowaniu. Brunet parsknął śmiechem i podał mi rękę.

B: Chodź to się dowiesz - pociągnął mnie za sobą. Szliśmy ze splecionymi rękami, mijając jakieś drzewa, kwiaty i innych spacerowiczów. Zatrzymaliśmy się przed jakąś pozornie drogą i ekskluzywną restauracją...

W: Bartek napewno jesteśmy w dobrym miejscu? - Mam wrażenie, że chciał przewrócić oczami ale zakamuflował to czarującym uśmiechem.

B: Tak, wejdźmy - otworzył mi drzwi i puścił mnie przodem.

Pov: Bartek

Powiedziałem jej, że może zamówić co chce, aby znajomi mieli większy fun. Tak swoją drogą całą tę "randkę" nagrywałem, na życzenie Przemka i Patryka. Ma to być też dowód tego, że uda mi się ją pocałować. Kazałem mu podwyższyć stawkę, bo całowanie to już wyższy level. Jeszcze się czymś od niej zarażę.

W ogóle nie czułem się winny. Zależało mi na pieniądzach, nie na jej samopoczuciu. Poza tym to jej wina, nie musiała się ze mną umawiać. To, że jest cholernie naiwna to już zupełnie inna sprawa i nie mój interes. Może się w końcu nauczy, aby każdemu nie ufać. Jak straci kilka stów na ewentualną terapię, to też nic wielkiego się nie stanie.

B: Co sobie wybrałaś? - Zapytałem obojętnie, ale mając nadzieję, że będzie tego dużo. W końcu to będzie kolejny powód, do nabijania się z niej, a chłopaki by mi za to dziękowali.

W: Sałatkę - ledwo powstrzymałem się od komentarza "odchudzasz się?"

B: Napewno nie chcesz nic więcej? Ja stawiam - próbowałem przekonać ją do większego zamówienia.

W: Naprawdę tyle mi starczy. Mogę ewentualnie wziąć jeszcze colę - przybiłem sobie piątkę sam ze sobą w głowie. To już połowa sukcesu. Cola jest niezdrowa, więc napewno nie pomoże jej w zrzuceniu wagi.

B: A jakiś deser? - Nie odpuszczałem.

W: Niech będzie... To mogą być te lody czekoladowo - waniliowe, w pucharku.

Przemo i Qryś, dobijali się do mnie na prywatnym i na grupie, ciekawi jak mi idzie. Postanowiłem powiadomić ich osobiście.

B: Poczekaj, zaraz będę - ona kiwnęła głową, a ja wyszedłem przed restaurację. Zadzwoniłem do nich na grupę i oboje odebrali.
Q: Jak tam randeczka Bartula? - Powiedział ironicznie.
B: Zajebiście, ona jest taka łatwowierna - zaśmiałem się.
Pp: Mam nadzieję, że wszystko jest nagrywane? My też chcemy się pośmiać stary, nie zapominaj o nas - zażartował.
B: No jasne, będziecie mieli cały materiał bez cięć - odpowiedziałem ze śmiechem - wiecie jak ona się odjebała? Założyła spódniczkę i szpilki - usłyszałem głośne śmiechy po drugiej stronie słuchawki.
Q: Mordzia, ona chyba serio się w Tobie zakochała - parsknął.
Pp: Miłość od pierwszego jedzenia - on był niemożliwy. Zakryłem usta ręką, bo za głośno bym się zaśmiał, a byłem w miejscu publicznym.
B: Ja pierdolę Przemek XD - powiedziałem już ciszej - dobra, ja kończę i wracam do tej idiotki. Zamówienie już przyszło, to żeby czasem mi nie opierdoliła wszystkiego - parsknęliśmy i się rozłączyłem.

Wróciłem do niej i usiadłem przy stole. Przez resztę czasu ona coś tam opowiadała, ale raczej nie słuchałem. Gadała coś o szkole i swoich nudnych książkach. Nawet się nie wysilałem, żeby to w jakiś sposób skomentować. Ta kretynka cieszyła się samą moją obecnością. Postanowiłem się trochę zabawić.

B: Wika zjesz? Bo ja już nie mogę, a nie chcę zostawiać resztek jedzenia, to niekulturalne - powiedziałem z poważnym wyrazem twarzy, ale było ciężko.

W: Bartek... - Ewidentnie się zawstydziła. W sumie jej się nie dziwiłem, ale nie odczuwałem żadnego współczucia czy coś. Spojrzałem na nią błagalnie, a ona westchnęła - eh, niech będzie... - Posmutniała jeszcze bardziej. Podsunąłem jej bezczelnie talerz.

Widocznie czuła się niekomfortowo jedząc moje zamówienie. Nie wiem dlaczego, ale naprawdę nie było mi jej szkoda. Czerpałem z tego satysfakcję, no i w sumie hajs. Taka mała maszynka do zarabiania pieniędzy. To znaczy duża, ale to taka przenośnia.

Nie rozumiem tylko, czemu ona się na to wszystko godzi. Rozumiem, że jest naiwna, ale bez przesady, są jakieś granice. Naprawdę nie spodziewałem się, że zje za mnie żarcie.

Pov: Wiktoria

Zachowanie Bartka jest dziwne. Nie umiem rozszyfrować w jakim celu on to wszystko robi. Najdziwniejsze było chyba to, jak poprosił mnie o dokończenie posiłku. Powstrzymałam jakimś cudem mój overthinking i nie analizując tego, to zrobiłam. Ale teraz, gdy dosuwałam krzesło do stolika, do mojej głowy zaczęła napływać masa myśli. Kubicki tym razem nic nie odwalił i faktycznie zapłacił cały rachunek. Ja wolałam nawet nie patrzeć ile wyszło za całą kolację, bo ceny były kosmiczne.

Chociaż nie jestem tego pewna, bo w restauracji byłam ze dwa razy w całym moim życiu, do tego gdy byłam mała. Mój... Tata mnie tam zabierał. Od razu zachciało mi się płakać i z trudem powstrzymywałam zbierające się łzy. Tata zmarł jak miałam osiem lat. Popełnił samobójstwo, bo cierpiał na depresję po stracie przyjaciela i sam w końcu nie wytrzymał tego bólu. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, jak to jest stracić aż tak bliską osobę. Ale wcale nie  musiałam sobie tego wyobrażać, bo też przez to przechodzę. Tata, był moim ojcem ale jednocześnie i przyjacielem. To on mnie najbardziej wspierał, dbał o to abym się nigdy nie poddawała i motywował mnie do wszystkiego. Ufałam mu i mówiłam o wszystkim. Nawet o moim pierwszym zauroczeniu w przedszkolu. Z reguły takie relacje są mama - córka, tata - syn, ale u nas było inaczej.

Oczywiście mama też jest dla mnie cholernie ważna, ale to nie to samo. Walczę każdego dnia, z moimi demonami dla niej. Nie chcę aby przechodziła przez to samo drugi raz, jednak jest coraz ciężej, zmiana szkoły, ponowne wyzwiska, ale może wyjdę na prostą? Z Bartkiem? W końcu mnie przeprosił i zabrał na kolację.

Znowu skupiłam swoją uwagę na nim. Nawet nie zauważyłam kiedy, znaleźliśmy się nad Wisłą. Usiedliśmy na łące, a ja oparłam głowę o jego ramię. Lekko się wzdrygnął, ale pomyślałam, że to nie ma związku ze mną.

Siedziałam podziwiając widoki i rozmyślałam o tym, jak moje życie zaczyna się zmieniać. Randka. To dla mnie tak nierealne, że nadal w to nie wierzę.

W: Ślicznie tu jest - uniosłam lekko brodę, aby na niego spojrzeć. On się nie pofatygował z przeniesieniem wzroku na mnie, ale przecież to nic takiego.

B: Wiem - w końcu odwrócił się do mnie.

Złapał moje policzki, a ja podniosłam głowę z jego ciała. Patrzyłam mu głęboko w oczy, za to on na moje usta, które chwilę później połączył ze swoimi. Nie wiedziałam co powinnam robić, bo nigdy się z nikim nie całowałam. Starałam się za nim po prostu nadążyć. Przerwał pocałunek i już wstawał, a jego ręka przesuwała się z mojego policzka na brodę.

B: Smakujesz jak... 200 złotych kochanie - uśmiechnął się ironicznie i odszedł.

_________________
Od poniedziałku do niedzieli będę wstawiać codziennie po rozdziale, o 15:00 🫶🏻

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz