VII

127 10 12
                                    

Pov: Wiktoria

Zostałam pociągnięta, w kierunku jakiegoś rogu. Nie widziałam przez kogo, ponieważ szłam, a dokładniej próbowałam nadążyć biegiem tyłem. Mogłam jedynie wyczuć, że był to męski uścisk. Był mocny, ale jednocześnie delikatny. Trzymał mój nadgarstek w taki sposób, abym nie była w stanie się wyrwać, ale również, żeby nic mi się nie stało, tak jakby moje ręce były stworzone z najbardziej kruchej porcelany. W końcu, mężczyzna się zatrzymał i wpadłam na jego tors. Z tego co wyczułam - co prawda przez kilka sekund - był to naprawdę dobrze zbudowany facet. Uniosłam głowę do góry, aby na niego spojrzeć. Było dość ciemno, ale próbowałam zidentyfikować tą twarz. Niestety, gdy przyjrzałam się bardziej, dostrzegłam Bartka. Jęknęłam zirytowana.

W: Puść mnie idioto! - Miało to brzmieć jak rozkaz, ale mój głos bardziej przypominał pisk małej dziewczynki w przedszkolu, której zabrało się zabawkę. Usta bruneta, jedynie wykrzywiły się w usatysfakcjonowanym uśmiechu.

Nie odpowiedział, ani tym bardziej mnie nie puścił. Wręcz przeciwnie, jego uścisk się wzmocnił. Aktualnie, byliśmy w takiej pozycji, że Kubicki opierał się o ścianę, a ja byłam na przeciwko. Teraz natomiast, przekręcił nas tak, że to ja byłam przyparta do ściany. Przygwoździł moje nadgarstki do ściany, po obu bokach mojej głowy i zaczął mówić zachrypniętym głosem.

B: Chcę tylko pogadać Wiktoria - uśmiechnął się ironicznie. Przewróciłam oczami.

W: Ale ja nie chcę? - Fuknęłam, bo wcale nie miałam ochoty na pogawędki z nim, pomijając fakt, że on napewno nie miał na celu nieszkodliwej wymiany zdań.

B: Daj spokój, naprawdę chcę tylko porozmawiać - zaczął się przybliżać.

W: Nie interesuje mnie co Ty chcesz, a czego nie, dokładnie tak samo, jak Ciebie nie interesowało moje samopoczucie w liceum - odparłam kąśliwie. Widziałam chwilowe wahanie w jego oczach, ale od razu zastąpił to tym pierdolonym uśmiechem. Moja twarz, w przeciwieństwie do niego, była śmiertelnie poważna.

B: Nie możemy o tym zapomnieć? - Szepnął i nagle znalazł się niebezpiecznie blisko mojej twarzy. Nie myśląc wiele, kopnęłam go z całej siły w krocze. On automatycznie się skulił i syknął z bólu.

W: Nie, nie możemy - uśmiechnęłam się ironicznie.

B: Kurwa! - Puścił mnie i złapał się za bolące miejsce, a następnie wpadł na ścianę.

Szybkim krokiem, odeszłam z tego miejsca i ruszyłam do reszty. Z dosyć szybko bijącym sercem, dotarłam do dziewczyn i Patryka. Oparłam się łokciem, o jego ramię.

F: Ej Wika, wszystko okej? Coś się stało? - Zapytała troskliwie Faustynka.

W: Powiedzmy - mruknęłam i spojrzałam w stronę całego zajścia, przewróciłam oczami bo Bartek tu szedł - "coś" tu właśnie idzie - Patryk w mgnieniu oka, spojrzał w tamtym kierunku. Na jego twarzy było widać złość.

H: Zrobił Ci coś? - Pokręciłam przecząco głową.

W: Nie, po prostu przyszpilił mnie do ściany i coś tam pierdolił, ale kopnęłam go w jaja - powiedziałam z dumą. Wszyscy uśmiechnęli się, wyraźnie zadowoleni moją postawą, szczególnie mój przyjaciel.

P: Moja krew Wiczka - poklepał mnie po głowie i rozczochrał mi włosy. Bartek w końcu do nas dotarł i stanął lekko zdezorientowany - czego chcesz Kubicki? - Powiedział chamsko Patryk, oraz zmierzył go bardzo oceniającym wzrokiem.

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz