VIII

123 8 60
                                    

Pov: Wiktoria

4:03
Wszyscy byliśmy już w stanie nietrzeźwości, oprócz Patryka, bo on jako jedyny w miarę trzymał się na nogach. To znaczy wypił ze dwa piwa, ale on ma mocną głowę i był jedynie lekko wstawiony. Ja za to, ledwo trzymałam się w pionie, a jak próbowałam iść, to kończyłam na podłodze. Hania i Faustyna, również były pijane i praktycznie nie kontaktowały. Podjęłam kolejną próbę wstania o własnych siłach. Oczywiście mój przyjaciel, proponował mi pomoc, jednak ja uważałam, że poradzę sobie sama, co nie do końca było prawdą. Wstałam, przeszłam aż pięć kroków - co w moim przypadku było wyczynem - i zaliczyłam glebę. Mortal od razu do mnie podbiegł, złapał mnie pod kolanami i ramionami, tak jak pannę młodą i podniósł się wraz ze mną.

W: Patryk nie musisz... - Nadal mam uraz i nie lubię jak ktoś mnie nosi. Mimo, że bardzo schudłam, i mam delikatną niedowagę, to po prostu boję się, że i tak dana osoba mnie nie uniesie. Serce zaczęło bić mi szybciej ze stresu.

P: Daj spokój, czuję się jakbym niósł piórko, a Ty ewidentnie potrzebujesz pomocy słoneczko - uspokoiłam się, i dodatkowo zrobiło mi się ciepło na sercu.

Naprawdę wcześniej nie zauważyłam, jaki Patryk jest słodki i pomocny. Zarumieniłam się delikatnie, jak myślałam o tym, co by było, gdybyśmy spróbowali czegoś razem. Mortal chyba to zauważył, bo uśmiechnął się chytrze, ale tego nie skomentował i byłam mu za to wdzięczna. Szliśmy, ale mi buzia się nie zamykała, ciągle gadałam coś od rzeczy i śmiałam się ze wszystkiego. Patryk ma naprawdę ogromną cierpliwość i trochę mi to imponowało.

P: Jesteś nieznośna wiesz? - Do moich uszu dotarł jego dźwięczny śmiech, który serio był zaraźliwy, bo ja odpowiedziałam tym samym.

W: I co z tym zrobisz? - Rzuciłam mu wyzwanie.

P: Mogę Cię uciszyć, a uwierz mam pare sposobów w głowie - szepnął, a mnie przeszedł prąd po całym ciele. Policzki znowu pałały czerwienią, a w brzuchu odczuwałam przyjemne łaskotanie. Chwilę później przypomniało mi się jak się oddycha, i uśmiechnęłam się łobuzersko.

W: Jakich? - Zapytałam z nadzieją, że mi je pokaże. Cholera, czy ja właśnie flirtuję z moim przyjacielem?

P: No wiesz, myślałem o zakneblowaniu Ci ust - droczył się ze mną, bo ewidentnie wyczuł moją reakcję. Zrobiłam zawiedzioną minę - ale mam też inne pomysły... - Dodał. Ja celowo, zaczęłam jeszcze więcej gadać - robisz to specjalnie prawda? - zachichotałam.

W: Nie wiem o czym mó... - Patryk posadził mnie na jakimś najbliższym murku, i złączył nasze usta w pocałunku.

Coś się we mnie odpaliło, i momentalnie oddałam całusa. Na początku było to dosyć niewinne, jednak potem przerodziło się to, w całkiem pożądliwy pocałunek. Ręce wplotłam w jego włosy i jeździłam nimi aż do szyi. Nogami oplotłam go wokół pasa. On natomiast ułożył swoje ciepłe i miękkie dłonie, na moich biodrach. Jego lewa ręka, błąkała się od moich bioder do ud, na których kreślił kółka. To wszystko działo się tak szybko, że ledwo to wszystko zarejestrowałam. W końcu oderwaliśmy się od siebie, głośno dysząc, tym samym przerywając tą przyjemną chwilę. Chłopak oparł głowę o moje czoło, dłońmi gładził moje wciąż rozpalone policzki i patrzył mi prosto w oczy. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, jednak zrezygnowałam i je zamknęłam, ponieważ nie wiedziałam co.

Od razu, dopadło mnie poczucie winy, że przelizałam się z moim najlepszym przyjacielem. Co jak to wpłynie źle na naszą relację? Bardzo mi na nim zależy i nie chcę niszczyć tego co zbudowaliśmy. Do moich oczu napłynęły łzy strachu, przed utratą Patryka. On dostrzegając to, przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, bo był dużo wyższy i zamknął w szczelnym uścisku. Po moich policzkach spłynęło kilka łez, moczących jego koszulkę. Odniosłam wrażenie, że brunetowi ani trochę to nie przeszkadzało. Pozwolił dać upust moim sprzecznym emocjom. Głaskał mnie troskliwie po plecach i powoli mój oddech zaczął wracać do normy, a policzki i powieki zaczęły schnąć. Przełożył ręce na moje ramiona i odsunął mnie delikatnie, by spojrzeć na moją twarz. Zmartwiony jako pierwszy, postanowił przerwać tą ciszę, która swoją drogą, wcale nie była niekomfortowa.

P: Wisia, czemu płaczesz? - Zapytał cicho. Wahałam się, co powinnam powiedzieć, a czego nie. W końcu zdecydowałam, i odpowiedziałam.

W: Boję się, że nasza przyjaźń się po tym popsuje... - Szepnęłam, a on rzucił mi smutny uśmiech na słowo "przyjaźń". Dziewczyny chyba miały rację. Chłopak pocałował mnie w czoło i odparł, również szeptem.

P: Spokojnie, to nie wpłynie na naszą... Relację - zastąpił słowo "przyjaźń", bo ewidentnie sprawiało mu to ból.

Chciałam coś z tym zrobić, ale nie mogłam. Nie na tym etapie. Musiałam być pewna, swoich i jego uczuć. Nie możemy robić niczego pochopnie, bo nie chcę aby żadne z nas cierpiało. Związek to dla mnie naprawdę poważny krok. Pomijając to, musimy to przemyśleć. Jeśli nie układałoby się nam, bo stracimy uczucia to napewno nie wrócimy do tego co kiedyś. Po relacji tego typu, małe szanse są do dalszej przyjaźni, zwłaszcza tak bliskiej jak teraz. Swoją drogą jakby czuła się jego przyszła dziewczyna, z tym, że jej partner przyjaźni się ze swoją byłą? Nie mówię, że nie można mieć kontaktu po rozstaniu, ale zbyt bliski kontakt według mnie nie jest zbyt okej. W końcu kiedyś było to uczucie, prawda? Po prostu mocniej go przytuliłam.

W: Możemy iść dalej? - Patryk trochę się rozchmurzył.

P: Chyba tylko ja będę iść - udawał obrażonego, ale wiem, że w głębi duszy sprawiało mu przyjemność to, że miał mnie w swoich ramionach.

W: Cóż, takie są realia posiadania mnie jako przyjaciółki - zaśmiałam się, a on razem ze mną, i to chyba szczerze.

Wziął mnie ponownie na ręce i tym razem w ciszy ruszyliśmy do domu. Ale z nim milczenie nie sprawiało dyskomfortu, wręcz przeciwnie, było to przyjemne. Dotarliśmy w końcu do mieszkania, które wynajmowaliśmy, przed wprowadzeniem do domu Z. Wniósł mnie także po schodach, przytrzymując mnie jedną ręką otworzył drzwi, a ja już praktycznie spałam. Przekroczył próg, a następnie powędrował do sypialni. Odstawił mnie na ziemię, a sam poszedł złączyć łóżka. Zmarszczyłam zdziwiona brwi.

W: Po co tak robisz? - Chłopak się do mnie odwrócił.

P: Żebyś czasem nie spadła w nocy? Jesteś bardzo pijana słoneczko - wytłumaczył - ale spokojnie, pójdę spać do salonu, na kanapę - muszę przyznać, że to jak się o mnie martwił, i jak dbał o mój komfort było bardzo urocze. Podszedł do mnie, a następnie ułożył mnie na materacu. Poprawił mi poduszkę i okrył kołdrą - wygodnie?

W: Mhm - mruknęłam, bo powoli odlatywałam. Chłopak ciepło się uśmiechnął i skierował do wyjścia. Ja złapałam go momentalnie za nadgarstek - zostań - wymamrotałam. Patryk chwilę się wahał, ale finalnie zajął miejsce obok.

P: Poczekaj, przyniosę dla siebie koc - zaśmiałam się, bo to było naprawdę słodkie.

W: Nie musisz, po prostu leż - on nic nie odpowiedział, jedynie uśmiechnął się i zrobił to o co prosiłam.

Po chwili, przytuliłam się do niego. Nie zwracałam uwagi na jego reakcję, bo odlatywałam do krainy snów.

_______________________
Coś za spokojnie bez Bartka, nie uważacie? 🤫

Do jutraaaaa, papaaa

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz