XX

156 9 98
                                    

Pov: Wiktoria

8:33
Co dziwne obudziłam się bardzo wcześnie i to jako pierwsza, z naszej ekipy. Wsunęłam kapcie na nogi i zeskoczyłam z łóżka, po czym ruszyłam do kuchni. Usiadłam przy wyspie kuchennej, z kawą i telefonem. Poranek mijał spokojnie, do momentu aż nie przyszedł ten jeden brunet. Najgorsze jest to, że w tym momencie jesteśmy tylko we dwoje, ja i on.

B: Możemy pogadać? - Zapytał i zabrzmiało to naprawdę szczerze i autentycznie. Albo to po prostu ja, byłam ślepa i głupia.

W: O czym Ty chcesz rozmawiać Bartek? Jak o tym co wczoraj, to sorry ale nic się nie zmien... - Uciął mi w połowie słowa.

B: W zasadzie to chciałem tylko.... Przeprosić - zamilkłam już totalnie. Moje oczy praktycznie wypadły, z orbit.

W: Ty przeprosić? Dobrze się czujesz? Masz gorączkę? - Podeszłam do niego bliżej, ale tak aby nadal pozostał między nami dystans i dotknęłam jego czoła. On jednak nie załapał żartu i mojej ironicznej odpowiedzi, bo strzepnął moją rękę i wywrócił oczami.

B: Tak do cholery - warknął. Ewidentnie to wszystko sprawiało mu ogromną trudność - przepraszam, okej? Przepraszam za moje zachowanie w liceum, przepraszam za moje zachowanie ogólnie teraz, przepraszam za wszystko - stałam jak wryta i milczałam. Nie miałam pomysłu na to co mogę mu odpowiedzieć. Po namyśle, zabrałam głos.

W: Ja... W porządku, wybaczam Ci - może i byłam kretynką wierząc mu, ale zebrał się na przeprosiny, a to było dla mnie ważne. Po prostu słowa potrafią wiele zmienić. Zobaczyłam na jego twarzy uśmiech.

B: To co, teraz przyjaciele? - Powiedział sarkastycznie się do mnie szczerząc.

W: Nie zapędzaj się aż tak - parsknęłam śmiechem.

B: Musisz psuć mi marzenia? - Niby to był żart, ale wyczułam w nim pewną nutę... Albo nieważne, może mi się wydawało. Mam już jakieś urojenia.

W: Bartek? - Zaczęłam niepewnie.

B: Hm? - Zmarszczył czoło i uważnie na mnie patrzył.

W: Dlaczego po tylu latach, nagle mnie przeprosiłeś? - Zapytałam z totalną powagą. Naprawdę chciałam poznać odpowiedź na to pytanie, bo sama nie umiałam sobie w żaden sposób na nie odpowiedzieć.

B: Jakoś tak, sam nie wiem... - Niezbyt usatysfakcjonowała mnie jego odpowiedź. Była zdawkowa i w ogóle, nie udzielił mi odpowiedzi. To zupełnie tak jakby uciekał od tematu - nieważne, co dzisiaj nagrywamy?

W: Chyba testowanie najlepszych i najgorszych restauracji - westchnęłam, godząc się z tym, że raczej nie dowiem się, co skłoniło go do tego.

Staliśmy chwilę w ciszy. Bartek zrobił krok w moją stronę i byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Jego wzrok, powędrował najpierw na moje usta, potem na oczy i znów na usta. Totalnie mnie sparaliżowało i nie wiedziałam co robić. Chłopak przysunął twarz do mojej i musnął ustami moje. Nagle się odsunął, jakby zdał sobie sprawę z tego, co się stało.

B: Przepraszam, zapomnij - Wybełkotał i nie patrząc już na mnie, ruszył do swojego pokoju.

W: Zaczekaj - złapałam go za nadgarstek, w celu zatrzymania go.

Nie mam pojęcia co mną kierowało, ale złapałam go za szyję i przysunęłam bliżej mojej twarzy. Patrzyliśmy sobie w oczy dosyć długo, ale ja postanowiłam przerwać ten kontakt wzrokowy, pocałunkiem. Na początku był zszokowany, ale szybko się uspokoił i oddał całusa. Jego dłonie, powędrowały na moje biodra, ściskając je. Pocałunek, z każdą sekundą, stawał się coraz bardziej agresywny. Przesunęłam dłoń trochę wyżej i lekko ciągnęłam za końcówki, jego włosów. Finalnie się od siebie oderwaliśmy i oparliśmy nasze czoła o siebie, głośno dysząc.

B: Dlaczego to zrobiłaś? - Wysapał, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy. Patrzył na mnie, jak zahipnotyzowany.

W: Mogłabym Cię zapytać o to samo - wzruszyłam ramionami, nie wiedząc co powiedzieć, bo sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam.

B: Ty to zainicjowałaś Wiki - szepnął z psotnym uśmieszkiem.

W: Mogłeś tego nie odwzajemniać, więc równie dobrze mogę Cię zapytać, czemu mnie nie odepchnąłeś? - Parsknął śmiechem, a ja przewróciłam oczami - no co?

B: Taki róż, wywołany przeze mnie Ci pasuje - uśmiechnął się, a ja zorientowałam się, że się zarumieniłam.

W: Chyba ze wstydu, że Cię pocałowałam - warknęłam.

B: Nie kwestionuję tego, ale to nadal przeze mnie - cmoknął w powietrzu, po czym puścił mi oczko.

Nadal staliśmy blisko siebie, a ja usłyszałam jakieś kroki. Bardzo szybko od niego odskoczyłam, i udawałam, że robię sobie kawę. Do pomieszczenia weszła Fausti i wybuchnęła śmiechem. Zmarszczyłam brwi, patrząc na nią pytająco.

B: Kawę miesza się drugą stroną łyżeczki, słonko - szepnął w momencie, kiedy koło mnie przechodził. Ręką musnął moje plecy. Zignorowałam to i zażenowana poprawiłam łyżeczkę. Bartek wyszedł z domu, pewnie do jakiegoś sklepu.

F: Co tu się wydarzyło, zanim przyszłam? - Ona zawsze była ciekawska, i raczej mi nie odpuści, dopóki jej wszystkiego nie opowiem, ale warto spróbować.

W: Nic, po prostu zaspana byłam - mruknęłam.

F: I dlatego miałaś i masz przyśpieszony oddech, spuchnięte usta i podwinięte spodenki? Bartek miał dokładnie to samo, przypadek?

W: Ugh, no dobra, wygrałaś! - Krzyknęłam, ale potem zasłoniłam wargi dłonią, żeby nie obudzić reszty.

F: No to opowiadaj - była naprzeciwko mnie, więc podparła się o blat i zachęcała mnie, abym jej wszystko streściła.

W: Nie ma o czym... Po prostu, on mnie przeprosił, po czym prawie mnie pocałował, a ja... Naprawdę nie wiem z jakiego powodu, ale go zatrzymałam i pocałowałam, no i chyba tyle... - Wydusiłam z siebie, lekko zawstydzona.

F: Wiesz, że was do siebie ciągnie? To widać - pokręciłam głową.

W: Nie, a napewno nie mnie. Mam Patryka.

F: To czemu pocałowałaś Bartka?

W: Mówiłam, że nie wiem. Dajcie mi wszyscy spokój - syknęłam i poszłam do pokoju mojego oraz mojego chłopaka, który swoją drogą nadal spał.

Pov: Bartek

Aktualnie chodzę ulicami Nicei, a miasto powoli budzi się do życia. W mojej głowie panuje jeszcze większy chaos, niż przedtem.

Ten pocałunek... Ja pierdolę. W dodatku, zatrzymała mnie, czyli też tego chciała. Albo było jej mnie szkoda? O tym nie pomyślałem...

Może po prostu doceniła to, że przyszedłem ją przeprosić i jak zobaczyła co chciałem zrobić, ale zrezygnowałem, to pocałowała mnie z litości?

____________________________
No to "maraton" dobiegł końca, ale i tak postaram się w miarę szybko wrzucać kolejne rozdziałyy

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz