XII

130 11 30
                                    

Pov: Wiktoria

Upewniłam się tylko, że nie ma co marnować czasu, na Kubickiego. Postanowiłam skupić się, na przyjemnych rzeczach. Wylot do Francji, jest za dwa dni. Jednak od liceum nic się nie zmieniło, no i lubię jak wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wywaliłam całą szafę, aby zabrać tylko najładniejsze i najpotrzebniejsze rzeczy. Nagle do pokoju wbił Patryk i wytrzeszczył oczy, jak zobaczył panujący w całym pokoju bałagan.

P: Wiktoria, mogę się dowiedzieć co Ty robisz? - Mówił z powagą.

W: No, szukam rzeczy, które mogłabym spakować. Nie chcę zabierać ze sobą jakichś pierdół, także przygotowuję się już dziś - rzuciłam mu przesłodzony uśmiech, a on jęknął wyraźnie niezadowolony.

P: Bardzo dobrze wiesz, że i tak spakujesz tonę niepotrzebnych rzeczy - przewrócił oczami, a ja się zaśmiałam, bo w sumie miał rację.

W: Tak sobie teraz myślę, jednak dobrze, że uderzyłeś Bartka - wypaliłam nagle. Chłopak spojrzał na mnie, ewidentnie zaintrygowany moją nagłą zmianą nastawienia. Wcześniej robiłam mu wykład, dlaczego nie powinien używać przemocy, niczym mama po wywiadówce. Zmarszczył brwi i również się odezwał.

P: Co spowodowało, że zmieniłaś zdanie? - Zapytał, kucając tuż obok mnie. Zrezygnowałam na chwilę, z segregacji ubrań i spojrzałam na bruneta.

W: On sam - westchnęłam - poszłam zapytać tylko, jak się czuje, a on wygarnął mi, że to wszystko moja wina, i dodał, że jestem szmatą - wypuściłam sfrustrowany oddech. Patryk już wstawał, pewnie z zamiarem odwiedzenia Bartka.

Ja natomiast zupełnie zmieniłam sytuację. Nie chciałam, aby znowu narobił sobie problemów. Chciałam po prostu jego, zatem złapałam jego nadgarstek. Chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie pytająco. Ja, wykorzystując mój uścisk na ręce Patryka, podniosłam się do pionu. Stanęłam na palcach, bo był o półtorej głowy wyższy ode mnie i pocałowałam go.

Brunet był przez chwilę oszołomiony, ale oddał całusa. Moje obie ręce, zarzuciłam na jego szyję, a on złapał mnie za uda i podniósł, prowadząc do łóżka. Rzucił mnie na nie delikatnie i zawisł nade mną. Żadne z nas nie przerwało ciszy. Wpatrywaliśmy się w siebie całkiem długo, próbując odczytać coś nawzajem z własnych oczu.

Wykorzystałam sytuację i przewróciłam go na plecy. Wspięłam się po jego ciele, a następnie usadowiłam się na jego biodrach. Zaczęłam się o niego ocierać, bardzo powolnie i delikatnie, a on wypuścił wstrzymywane powietrze. Nachyliłam się do jego szyi i zaczęłam składać na niej pocałunki, kierując się do żuchwy. Moje usta zatrzymały się przy jego uchu i szepnęłam zmysłowo:

W: Podoba Ci się to?

P: Mhm... - Ewidentnie nie było go stać, na bardziej rozwiniętą odpowiedź.

W: A mam kontynuować? - Drażniłam się z nim. Chłopak nagląco pokiwał głową i wyglądało na to, że nie był w stanie się nawet odezwać. Uśmiechnęłam się pod nosem - poproś - Patryk zacisnął mocno ręce na kołdrze.

P: Proszę Wiktoria... - Zachichotałam, ale postanowiłam skrócić mu cierpienie.

Miał na sobie jedynie czarny T-shirt, zatem złapałam za jego rąbek i zaczęłam podnosić go do góry. Brzuch, czy też tors Patryka, nie był dla mnie zaskoczeniem bo często w lato tak chodził. Mimo wszystko, zjechałam go wzrokiem, a potem paznokciami drażniłam jego skórę. Zdecydowanie intensywnie na niego działałam, bo dało się to wyczuć. Zabrałam się za jego pasek od spodni jeansowych, a następnie zsunęłam je i rzuciłam gdzieś na bok.

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz