X

134 8 17
                                    

Pov: Wiktoria

17:39
Odcinek dobiegł końca, i o dziwo ja i Bartek jakoś się strawiliśmy. Nieco zmęczona opadłam na kanapę. Chwyciłam za pilota i odpaliłam telewizor, a następnie Netflixa.

W: Oglądamy coś wspólnie? - Ledwo przeszło mi to przez gardło, bo wolałabym bez Bartka, ale schowałam dumę do kieszeni i to przełknęłam.

B: A mnie też to dotyczy? - Zapytał z chytrym uśmiechem.

W: Nawet jeśli nie, to byś to uszanował? - Pokręcił głową na boki, na znak, że nie - no właśnie, tak myślałam, to po co pytasz? - Brunet się zaśmiał i wskoczył na miejsce obok mnie. Wyciągnął ręce i rozłożył je na zagłówkach kanapy, muskając moją szyję, ale nie skomentowałam tego. To znaczy przeszkadza mi to, ale nie chcę robić scen.

B: Bo lubię Cię denerwować, jesteś wtedy bardzo urocza, wiesz? - Posłał mi specjalnie przesłodzonego buziaka w powietrzu. Zdałam sobie sprawę, że był blisko mnie. Za blisko.

W: Możesz się trochę odsunąć? - Mruknęłam. Ja nie mam zamiaru się nigdzie ruszać, byłam tu pierwsza.

B: Z jakiego powodu? - Dlaczego on musiał wszystko tak utrudniać? Zamiast po prostu zastosować się do mojej prośby, to wszystko analizuje.

W: Bo nie chcę się niczym od Ciebie zarazić - fuknęłam ironicznie. Usłyszałam tylko ten jego, zarazem wkurwiający, ale i melodyjny śmiech. On przyłożył rękę do serca, udając zranionego, a ja zaśmiałam się pod nosem.

B: Ha! Rozbawiłem Cię! - Ucieszył się jak małe dziecko, to było nawet słodkie. Ale tylko odrobinkę - poza tym jedyne czym możesz się zarazić, to urokiem osobistym - dodał, a ja ponownie się zaśmiałam - czyli jednak! Nie nienawidzisz mnie, aż tak bardzo. Drugi raz szczerze się śmiejesz, na moje słowa - przewróciłam oczami, ale z uśmiechem.

W: Zamkniesz się? - Powiedziałam, ale nie chamsko, tylko lekko radosnym głosem.

B: Zobaczymy - uśmiechnął się psotnie, a do nas dołączyła reszta.

Włączyliśmy sobie "To", bo Faustyna i Patryk bardzo boją się horrorów, a moim zdaniem ten nie był, aż taki straszny. Nie zmienialiśmy w końcu pozycji, obok mnie półleżał Bartek, a z drugiej strony Hania. Nagle poczułam jak ktoś się do mnie przytula i łapie mnie za rękę. Byłam strasznie śpiąca ale od razu wiedziałam kto to.

W: Nie pozwalaj sobie Kubicki - wymamrotałam ledwo zrozumiale.

B: Oh, no proszę! Musisz mnie ochronić przed strasznym klaunem! Boję się! - Wiem, że to wszystko było na pokaz, bo przez to wszystko przebijał się jego mały uśmiech.

W: Nie, zabieraj łapy - parsknęłam. Nie zrobił tego, więc zwyczajnie go od siebie odepchnęłam, i co dziwne, nie opierał się.

Minuty filmu leciały i zbliżały się napisy końcowe. Bartek i Patryk, wyszli po coś do samochodu. Dziewczyny, rozglądnęły się po pokoju, upewniając się, że nikogo poza nami nie ma.

H: Pssst, Wika... - Blondynka szturchnęła mnie.

W: Hm? Co tam? - Zadałam pytanie, nieświadoma tego co one planują. Spojrzały na siebie porozumiewawczo i Fausti zaczęła mówić.

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz