IV

131 7 12
                                    

Pov: Wiktoria

Pusto patrzyłam się przed siebie. Zostałam wypruta z emocji i nawet nie miałam siły płakać. Po prostu chciałam zniknąć. Dlaczego znowu dałam się wykorzystać? Jestem warta 200 złotych.

Niechętnie wróciłam do domu. Przywitałam się z mamą i położyłam się na plecach na materacu, gapiąc się w sufit. Ta biała przestrzeń, odzwierciedlała to, jak aktualnie się czuję. Jestem taka naiwna i łatwa do zmanipulowania. Jak ja mogłam uwierzyć w to, że mogę się komuś podobać? Jestem obrzydliwa i prawda jest taka, że nikt mnie nigdy nie zechce. Teraz dodatkowo, zapewne będę główną atrakcją w szkole. Znowu sięgnęłam po najgorsze, czyli po żyletkę.

Miałam tego wszystkiego dosyć, nie chciałam już czuć bólu. Nie chciałam już czuć niczego. Nie rozmyślałam długo nad tym co robię, po prostu przyłożyłam ostrze do nadgarstka, a dokładniej do żyły. Przejechałam nim długą kreskę i zaczęłam odpływać.

Pov: Bartek

Zadowolony szedłem do domu Przemka. To było prostsze niż myślałem, tak łatwo się we mnie zakochała, to nawet urocze. Bez pukania wszedłem do mieszkania przyjaciela i zastałem tam również Qrego rozwalonego na kanapie. Rzuciłem się na miejsce obok niego i zbiliśmy sobie piątki.

Wyciągnąłem z kieszeni telefon, aby mogli sobie obejrzeć przebieg mojego spotkania z Wiktorią. Przez trzy - czwarte materiału się śmialiśmy. A moment jak gadała o sobie pominęliśmy, bo uznaliśmy, że to zbyt nudne. Wystarczy, że ja musiałem tego słuchać, im tego oszczędziłem. W końcu nadszedł moment kulminacyjny, czyli profesjonalny pocałunek.

B: To był mój najgorszy pocałunek w całym życiu, nie sądziłem, że można być aż tak fatalnym - skomentowałem.

Q: Co się dziwić stary? Myślisz, że miała jakąkolwiek okazję, aby się nauczyć?

B: Zakładam, że nie, ale bez przesady, co jest trudnego w poruszaniu ustami we wspólnym rytmie? - Przypomniałem sobie o czymś i dostałem odruchu wymiotnego.

Pp: Ty, a Tobie co? - Zapytał spoglądając na mnie.

B: Przypomniały mi się jej usta - zakryłem usta dłonią - one były tłuste, nie żartuję. To było najobrzydliwsze przeżycie w moim życiu, chcę 250 złotych - uśmiechnęłam się chytrze.

Pp: Mam tylko dwie stówy, sorry - podniósł
ręce w obronnym geście.

Q: Dobra mordzia, dorzucę te pięć dych, i tak mi to nie robi różnicy - moje kąciki ust powędrowały ku górze i wyciągnąłem rękę, prosząc o moje zasłużone siano.

Przemo wyciągnął spod case'a 200 złotych, a Patryk dorzucił do tej kwoty tyle ile chciałem. Ucieszyłem się bo byłem coraz bliżej, do uzbierania na moją wymarzoną konsolę. Ta grubaska jednak nie jest taka zła, trochę mi pomogła. Uśmiechnąłem się podle sam do siebie, i razem z chłopakami odpaliliśmy mecz w telewizorze.

9 dni później...
11:32
Siedziałem akurat na wychowawczej i gadałem z chłopakami, bo nic ciekawego się nie działo. Babka w ogóle wyszła z klasy, więc mogliśmy robić to, na co mieliśmy ochotę.

Pp: Ej, zauważyliście że od tamtego dnia grubaski nie ma w szkole? - Wzruszyłem ramionami. Szczerze? Wisiało mi to, pewnie płacze teraz w podusię, albo w ramiona matki.

B: Nie zauważyłem, bo ona mnie nie interesuje. Może się pocięła - zażartowałem, a oni się zaśmiali razem ze mną.

Q: Bartek ma rację, wyjebane na nią - Przemek kiwnął głową, na znak, że się z nami zgadza. Nauczycielka wparowała nagle do klasy, jakby się paliło. Wzięła głęboki oddech zanim zaczęła mówić, a każdy wraz ze mną patrzył na nią zaciekawiony.

N: Uh... Jakby wam to przekazać nie zdradzając szczegółów... - Podrapała się w tył głowy. Ogólnie wyglądała na przybitą - wasza nowa koleżanka, Wiktoria, nie będzie już uczęszczała z wami do klasy - przewróciłem oczami na tą informację, bo jakoś się tym nie przejąłem.

Ludzie z naszej klasy próbowali wyciągnąć od nauczycielki, powód jej wyjazdu, ale raczej nie dlatego że się martwili. Ta jednak, nic nie powiedziała, bo twierdzi, że jej mama prosiła o nie przedstawianie całej sytuacji. Przemek szturchnął mnie w bok i szepnął.

Pp: Stary zdajesz sobie sprawę, że najprawdopodobniej to ma związek z Tobą? - Spojrzałem na niego wyraźnie zirytowany.

B: Ze mną? Pewnie tak, ale to wy mi kazaliście to zrobić. Poza tym, jakoś mnie to nie rusza - wyciągnąłem telefon i zacząłem odpisywać kilku laskom na instagramie.

01:13
Wracałem z domówki i wchodziłem właśnie do domu. Starałem się być jak najciszej, ale matka i tak mnie usłyszała. Chwiejnym krokiem podeszła do mnie i strzeliła mi z liścia. Skrzywiłem się.

MB: O której Ty kurwa wracasz do domu?! - Wykrzyczała, ale ledwo to zrozumiałem, bo ledwo mówiła. Nie odpowiedziałem, bo nie wiedziałem co - jak o coś Cię pytam to masz odpowiadać rozumiesz?! - Szarpnęła mnie za koszulkę i pchnęła na szafkę w kuchni.

Spadła na mnie szklana butelka po wódce, a następnie rozbiła mi się centralnie na głowie. Syknąłem z bólu, bo czułem, że rozcięła mi skórę. Schowałem twarz w dłoniach i ją przetarłem zrezygnowany.

B: Przepraszam mamo... - Podniosłem niepewnie wzrok na nią, ale jej nie było, a drzwi były otwarte. Czyli znowu poszła do sklepu. Szybkim krokiem ruszyłem do swojego pokoju i się tam zamknąłem. Nałożyłem słuchawki na uszy próbując zapomnieć o wszystkim. Zapomnieć o tym, jakim bezuczuciowym potworem się stałem. Zapomnieć o tym, że mój ojciec zostawił nas dla jakiejś innej dziwki i się do mnie nie przyznaje. Nawet skasował mój numer. Zapomnieć o tym, że moja matka została alkoholiczką.

Z bezsilności i emocji jakie się we mnie kłębiły przez długi czas, rozpłakałem się.

_____________________
Sorka, że taki krótki rozdział, ale taki miał być. Następne będą dłuższe, belive me

Buziakiii, do jutra

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz