XVII

113 9 38
                                    

Pov: Wiktoria

Przekroczyliśmy próg hotelu, a tuż za nami Bartek i Qry. Nie miałam okazji jeszcze zobaczyć tego miejsca, ale napewno zaraz to nadrobię.

H: Chłopaki, wróciliś... Wika, Bartek..? - Dziewczyna płakała, ale gdy nas zobaczyła to się uśmiechnęła i wybuchła jeszcze większym płaczem, ale już chyba ze szczęścia. Podbiegła najpierw do mnie i zamknęła mnie w mocnym uścisku.

W: Udusisz mnie Haniu - zaśmiałam się.

H: I dobrze! Gdzie wy w ogóle byliście? Wystraszyliście nas... - Spojrzałam nerwowo na Kubickiego, a on na mnie i chyba oboje pomyśleliśmy o tym samym. Wymusiłam uśmiech.

W: W klubie, trochę wypiliśmy i się przelizaliśmy... Potem przyszli chłopaki i no... - Powiedziałam z łatwością. Nadal byłam pijana, więc nie ogarnęłam, że Patrykowi należą się jakiekolwiek przeprosiny, bo w końcu to była zdrada. Zamiast tego, podeszłam do kanapy, opadłam na nią i zasnęłam praktycznie od razu, ze zmęczenia.

19:57
Przebudziłam się, i zaczęłam się rozciągać. Alkohol już nie krążył w moich żyłach, ale za to mam mocnego kaca, głowa mi pęka. Niepewnie wstałam i przeszłam się po domku, ponieważ chyba jestem sama. Wydaje mi się, że Genziaki poszli nagrywać coś na mieście. Najpierw wyszłam na balkon, z którego mieliśmy cudowny widok, wprost na wybrzeże. Co prawda, nie mieszkaliśmy jakoś bardzo blisko morza, ale i tak miało to swój klimat. Oparłam się o barierkę i wyciągnęłam z kieszeni elektronicznego papierosa. Rzadko paliłam, ale teraz poczułam taką potrzebę. Jak zapalę raz na jakiś czas, to nic mi się przecież nie stanie. Zaciągnęłam się, pozwalając, aby dym dotarł do moich płuc, następnie wypuściłam go, a on rozpłynął się w powietrzu. Kilka razy powtórzyłam tę czynność i schowałam urządzenie.

Zaczęłam rozmyślać o wszystkich najbliższych wydarzeniach, w moim życiu. A konkretnie o tym jednym.

Sama nie wiem, co nas do tego skłoniło. Szczerze mówiąc, na trzeźwo nie czuję pociągu do Bartka, więc to chyba była wina alkoholu.

To wszystko jest tak pojebane... Przecież tego samego dnia, którego się pieprzyliśmy, również się pokłóciliśmy, a on nazwał mnie szmatą. To sprawia, że jeszcze bardziej tego nie rozumiem i żałuję. Nie rozumiem, dlaczego mnie pocałował, nie rozumiem, dlaczego mu na to pozwoliłam, nie rozumiem, dlaczego to się tak skończyło, nie rozumiem nic. Zdradziłam Patryka, i to jeszcze tak perfidnie, bo z osobą, której nienawidzę od liceum. Mam jedynie nadzieję, że nigdy się o tym nie dowie, bo jest mi z nim dobrze i go kocham. Naprawdę daje mi szczęście, miłość, poczucie, że jestem ważna... Ale, no właśnie, zawsze jest jakieś ale. Mortal jest troskliwy, opiekuńczy, bardzo kochany, jednak nie daje mi... Rozrywki? Nie wiem, czy mogę tak to ująć. Właśnie uświadomiłam sobie, że Bartek właśnie dopełnia, ten mały brak w Patryku. Ale może po prostu muszę pogadać z moim chłopakiem, o moich potrzebach? To z Kubickim, to definitywnie jednorazowa sytuacja i nie ma prawa się powtórzyć, choćby nie wiem co.

Usłyszałam kroki, więc wzdychając odeszłam od barierki i otworzyłam balkonowe okna. Weszłam do środka, zasłaniając przy tym firany. Swoją drogą, bardzo ładne firany. Są w kolorze fioletowym, prześwitują, a na dole są obszyte delikatną koronką. Odwróciłam się przodem do osób, które wróciły i posłałam wszystkim uśmiech.

P: Jak się czujesz skarbie? - Podszedł i pocałował mnie czule w czoło. Ja poczułam jednak ukłucie w sercu, lecz wcale nie z przyjemności, tylko z poczucia winy. Wzdrygnęłam się bardzo lekko i chyba nawet tego nie poczuł.

W: Lepiej - odparłam krótko i zwięźle, bo nie miałam ochoty na dłuższą rozmowę. Nie umiałam patrzeć mu w oczy, mając z tyłu głowy, że go oszukałam. Mogłam się przyznać od razu, może by mi wybaczył... - Idę do łazienki się myć, jak coś - mruknęłam i tak też zrobiłam. Chciałam zmyć z siebie dotyk, oddech i zapach Bartka.

Wchodząc po schodach prawie się zabiłam, bo nie skupiałam się na chodzeniu. Niby patrzyłam pod nogi, ale myślami byłam zupełnie gdzieś indziej.

Biłam się z myślami, czy powinnam przyznać się Patrykowi, czy zachować to dla siebie i liczyć, że wstyd, strach i poczucie winy kiedyś miną. Nie potrafiłam zdecydować, co będzie lepszą opcją. Z jednej strony, gdybym wyznała mu prawdę, albo by mnie rzucił, albo mi wybaczył, ale wtedy napewno nie patrzyłby na mnie tak samo... Z drugiej strony natomiast, zeżrą mnie te emocje i nie będę w stanie normalnie funkcjonować. Gdy wanna napełniała się wodą, ja stwierdziłam, że postawię na szczerość. Moźe to postawi mnie trochę w innym, jaśniejszym świetle?

Teraz jednak, postanowiłam odciąć się od natłoku myśli i skupić się tylko i wyłącznie na samej sobie. Woda, była tak gorąca, że unosiła się para, a lustro było cale zaparowane. Sięgnęłam do szafki i byłam zadowolona, ponieważ znalazłam w niej musującą kulę do kąpieli. Odpakowałam ją i wrzuciłam, do wanny. Pięknie rozpuściła się, pozostawiając pudrowo - różowy, kolor. W słoiczku, były płatki róż, którymi również urozmaiciłam sobie kąpiel. Zrzuciłam z siebie ciuchy, po czym zamoczyłam się i westchnęłam, bo woda mnie trochę poparzyła. Mimo wszystko, kochałam to uczucie. Po krótkiej chwili, moje ciało przyzwyczaiło się do tej temperatury i po prostu rozkoszowało się tym momentem.

Siedziałam w łazience już tak długo, że skóra zdążyła mi się pomarszczyć. Woda zaczęła robić się coraz to zimniejsza, więc opuściłam wannę. Przez różnicę temperatur, zrobiło mi się czarno przed oczami i zakręciło mi się w głowie. Ledwo ustałam na nogach, przytrzymując się o zlew. W końcu wszystko się unormowało, zatem wytarłam się i ubrałam w piżamę. Góra, to jakaś satynowa koszulka na ramiączkach, a dół to krótkie, także satynowe spodenki, w rożowym kolorze. Zrobiłam dokładnie skin care, nie omijając żadnego kroku, jak to mam w zwyczaju. Nałożyłam jakąś nawilżającą maseczkę i zeszłam do reszty. Podeszłam niepewnie do Patryka.

W: Musimy pogadać... - Powiedziałam strzelając palcami ze stresu. Pomimo, że Bartek siedział za mną, to czułam na sobie jego palący wzrok. Nagle jednak, Patryk parsknął niekontrolowanym śmiechem, a ja spojrzałam na niego pytająco.

P: Przepraszam, po prostu nie jestem w stanie brać tego na poważnie, gdy stoisz przede mną w masce tygrysa... - Przewróciłam oczami i wyraźnie nie było mi do śmiechu - no już dobra... O czym chcesz gadać?

W: Nie tutaj, chodźmy do naszego pokoju - spuściłam głowę na śnieżnobiałą pościel, siadając na materacu. Wzięłam głęboki wdech i nie chcąc przedłużać wydusiłam - ja wstępnie cholernie przepraszam i żałuję... Najchętniej cofnęłabym czas, ale zdradziłam Cię... - Zamknęłam oczy, bojąc się jego reakcji. Do moich uszu nie dotarł żaden krzyk. Wręcz przeciwnie, bo poczułam otaczające mnie ciepło.

P: Domyślałem się mała i czekałem, aż się sama przyznasz. Nie zawiodłem się - ułożył brodę na mojej głowie, gładząc moje ramiona.

W: Ty... Nie jesteś na mnie zły? - Pokręcił przecząco głową - a na Bartka?

______________________________
Myślicie, że jest zły na Bartuśkę czy tym razem nie?

ZNOWU MACIE WCZEŚNIEJ

Buźki dla waaaaas, do jutra 💋

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz