XV

100 7 53
                                    

Pov: Patryk

H: O co chodzi? - Zapytała niespokojna blondynka, od razu po zakończeniu połączenia z Qrym. Westchnąłem i odpowiedziałem przecierając twarz rękami, oraz wstrzymując łzy.

P: Qry dzwonił... Spotkał Wikę, ona była pijana i poszła pływać, on zrobił jej zdjęcia, a jak je przeglądał, to stracił ją z pola widzenia i teraz nie może jej nigdzie znaleźć... - mocno streściłem, a ona i Faustyna od razu do mnie podbiegły i mnie przytuliły, przez co pękłem i się rozpłakałem - ja nie chcę jej stracić... Kocham ją... - Załkałem.

H: Nie stracisz, nawet tak nie myśl... - Szepnęła próbując mnie uspokoić, jednak widziałem, że sama była mocno wystraszona.

F: Nic jej nie będzie... Ale jak to do cholery, pozwolił jej wejść w takim stanie do wody?! Co jest z nim nie tak?! - Hania położyła jej dłoń na ramieniu, aby ją uspokoić, bo nerwy teraz nic nie dadzą. Wszyscy powinniśmy zachować spokój i zdrowy rozsądek, tylko jest to cholernie trudne.

Ś: Spokojnie stary, wszystko będzie dobrze, obiecuję... - On też do mnie podszedł i objął mnie ramieniem.

P: Gdyby Bartek wtedy taki dla niej nie był, to teraz by ze mną leżała i oglądała film... - Zacisnąłem pięści, zaczynając obwiniać o to Kubickiego, w końcu to przez niego wybiegła, nie mówiąc nam, dokąd dokładnie zmierza.

H: Przestań, może jemu też się coś stało? - Powiedziała trochę ostrzejszym tonem.

P: I dobrze... - Mruknąłem sam do siebie, ale jednak wszyscy to usłyszeli i spojrzeli na mnie, niezbyt miłym wzrokiem. Niska blondynka, otwierała już usta, aby to skomentować, jednak ją wyprzedziłem - no co?! Moja dziewczyna, czyli najważniejsza osoba w moim życiu, może nie żyć, to jeszcze prawcie mi morały! Dzięki za takie zajebiste wsparcie! - Odsunąłem ich delikatnie od siebie, aby nie zrobić im krzywdy i usiadłem na krześle.

H: Zachowujesz się jakbyś tylko Ty się o nią martwił! Pomyślałeś o tym co my przechodzimy?! To też nasza przyjaciółka i bliska nam osoba, egoisto! Co nie oznacza jednak, że mamy przyzwolenie na zwalanie winy na Bartka! - Syknęła Hania. Już chciałem odpowiedzieć, ale nie było mi to dane.

Ś: Ogarnijcie się! Kłótnie nam aktualnie nie pomogą, musimy być zgraną grupą i się wspierać, rozumiecie? - Pokiwaliśmy głowami, tym samym przyznając mu rację - cieszę się, a teraz idziemy do Qrego. Pomyślcie jak on się czuje, jest zupełnie sam, a my mamy chociaż siebie.

Zebraliśmy się i ruszyliśmy nad wybrzeże. Całą drogę wszyscy byliśmy cicho i nikt nie odważył się odezwać. W końcu dotarliśmy na miejsce, gdzie był helikopter, karetka i radiowozy. Na brzegu siedział ewidentnie roztrzęsiony Patryk. Podeszliśmy do niego i go przytuliliśmy. Wszyscy, oprócz Świeżego się rozkleiliśmy i płakaliśmy we własne ramiona, nie przerywając ciszy.

Q: Przepraszam was... - Po chwili ledwo z siebie wydusił. Machnąłem ręką i przygnębiony pokręciłem głową.

P: Daj spokój, to nie Twoja wina... Jest dorosła, odpowiada za siebie... - Próbowałem przekonać do tego również siebie, ale marnie mi to szło. Mimo wszystko, czułem do niego jakąś urazę, ale przecież nie ma obowiązku pilnowania pełnoletniej osoby. Tym bardziej, że ona nie jest jego rodziną czy coś, to był jej wybór, a on jedyne co mógł, to jej tego odradzić, czyli zrobił wszystko co w jego mocy...

Choroba sercowa | Kartonii&BartekKubicki | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz